Lech - Legia LIVE!
W sobotę na Inea Stadionie zmierzą się ze sobą dwa najlepsze zespoły ubiegłorocznych rozgrywek Ekstraklasy. Próbujący doszlusować do uciekającej czołówki Lech podejmie walczącą o mistrzostwo Legię. Wiadomo już, że spotkanie obejrzy komplet widzów.
fot. Szymon Starnawski/Polska Press
Jesienią górą był Lech
Legia przyjedzie do Poznania żądna rewanżu, gdyż w rundzie jesiennej na własnym obiekcie musiała uznać wyższość zespołu Jana Urbana. Lech wówczas szybko zdobył bramkę, a później dobrze się bronił, mając przy tym sporo szczęścia oraz wyśmienicie dysponowanego Jasmina Buricia między słupkami. Dzięki temu przetrwał oblężenie rywala i dowiózł minimalne prowadzenie do ostatniego gwizdka sędziego.
O pewnym Finie, który zmienia sojusze
Decydującego gola dla „Kolejorza” zdobył Kasper Hamalainen, który zimą przeszedł na drugą stronę barykady. O transferze Fina oraz panującej wokół niego otoczce napisano i powiedziano już chyba wszystko, więc nie będziemy się powtarzać i skupimy się na teraźniejszości. A ta nie jest łatwa dla zawodnika, który wciąż lideruje na liście snajperów Lecha w tym sezonie. Sponsor poznaniaków, firma bukmacherska STS przygotowała akcję #odHAMsię, w ramach której bezpłatnie wymienia koszulki Hamalainena na takie z nazwiskiem i numerem Dawida Kownackiego, a także drugą, #STS500plus. Druga polega na tym, że za każdy oddany trykot Fina STS przekaże 500 złotych na domy dziecka w Poznaniu oraz w Warszawie.
Obie akcje spotykają się z pozytywnym odzewem kibiców Lecha, co wskazuje, że Hamalainen nie będzie miał łatwego powrotu na Bułgarską. O ile oczywiście zagra, bowiem kilka dni temu pojawiły się informacje, iż z powodu kontuzji nie będzie mógł wybiec na murawę. Ciężko określić, czy to rzeczywiście jakiś uraz, czy też zasłona dymna i strategia, obliczona na zmylenie przeciwnika. Również w Poznaniu nie kwapią się, by podawać do publicznej wiadomości informacje na temat stanu zdrowia swoich zawodników. Na pewno wiadomo, że przeciwko Legii nie zagra pauzujący za żółte kartki Marcin Kamiński, którego na środku defensywy zastąpi najprawdopodobniej Maciej Wilusz. Poza tym krążą słuchy, że do gry ma być gotowy reprezentant Polski Karol Linetty, zmagający się ostatnio z problemami zdrowotnymi. Zweryfikować to będzie można dopiero w sobotni wieczór.
Sto lat, sto lat, niech żyją, żyją nam!
To spotkanie będzie miało wyjątkowy wymiar również ze względu na przypadającą dokładnie na ten dzień rocznicę powstania wielkopolskiego klubu. KKS Lech Poznań powstał 19 marca 1922 roku jako Lutnia Dębiec, a więc w sobotę będzie obchodził swoje 94. urodziny. Nie może być lepszego prezentu niż zwycięstwo nad odwiecznym rywalem.
Z drugiej strony Legia obchodzi w tym roku jeszcze ważniejszy jubileusz, czyli 100-lecie powstania. Zarząd klubu ze stolicy postawił wszystko na jedną kartę, szalejąc latem na rynku transferowym i sprowadzając zawodników, którzy nie są tani w utrzymaniu, ale mają zagwarantować mistrzostwo Polski w tym wyjątkowym sezonie. Po to do Warszawy trafił właśnie Hamalainen, ale też reprezentant Polski Artur Jędrzejczyk, bułgarski skrzydłowy Michaił Aleksandrow, czy też znany z występów w Bundeslidze Adam Hlousek. Brak tytułu na koniec sezonu przyjęty zostanie w Warszawie jako kompletna katastrofa, dlatego też piłkarze będą robić wszystko, by jej uniknąć (czytaj: wygrywać co się da).
Zapowiada się więc bardzo ciekawy pojedynek i miejmy nadzieję, że oba zespoły nie zawiodą oczekiwań na piękne widowisko. Z jednej strony pojedynek snajperów: wracający po kontuzji Nicki Bille Nielsen kontra strzelający bez opamiętania Nemanja Nikolić. Z drugiej starcie dwóch reprezentantów Polski, walczących o miejsce w środku pola w kadrze na Euro 2016: Karol Linetty i Tomasz Jodłowiec. Do tego podgrzewające atmosferę postaci Hamalainena, Bartosza Bereszyńskiego, czy też Radosława Cierzniaka.
„Ja nie powiedziałem tego, co wam powiedziałem”*
– Zawsze marzyłem o powrocie do Lecha Poznań. Może nie w obecnej sytuacji, ale tak ogólnie. Na koniec kariery na pewno chciałbym wrócić. Fajnie byłoby być drugim Krzyśkiem Kotorowskim, który jest niezniszczalny. Mam dla niego wielki szacunek. Jak już "Kotor" odejdzie, to kto wie... Lech to mój klub, od zawsze mu kibicowałem i może będzie mi dane zaistnieć w jego barwach – mówił niemal dwa lata temu, po czym w styczniu bieżącego roku podpisał umowę z Legią i od tego czasu kombinuje jak wół pod górkę, by wybrnąć z tych słów. – Jestem z Wielkopolski, tam się urodziłem, tam wychowywałem, tam mam rodzinę, jeżdżę tam do rodziców. Kibicowałem Lechowi, jak większość chłopaków z okolicy. Nie będę się teraz tego wypierał, dlatego że podpisałem umowę z Legią. Ale nigdy nie całowałem herbu Lecha. W żadnym klubie nie składałem deklaracji, że kocham to miejsce. Nie przypominam sobie też, bym powiedział złe słowo na Legię – tak brzmi jego obecna narracja [cytaty za 2x45.info oraz legia.net]. Ciekawe, czy trener Stanislaw Czerczesow da mu szansę gry w Poznaniu, czy też nadal będzie stawiał na Arkadiusza Malarza, który po odejściu Dusana Kuciaka został pierwszym golkiperem Legii.
A założysz się?
Na koniec dodajmy jeszcze, że oprawę kibiców Lecha podczas tego spotkania sfinansuje… Lech. Klub przegrał bowiem zakład z kibicami, który polegał na zebraniu odpowiedniej ilości obserwujących na profilu poszalu.pl. Akcja, na którą fani dostali jakieś 5 dni rozstrzygnęła się w niecałą dobę, w związku z czym dostaną 35 tysięcy złotych na uświetnienie starcia z Legią. To budżet, pozwalający przygotować bardzo ciekawe widowisko w „Kotle”. Czekamy więc nie tylko na popis piłkarzy, ale i na to, co przygotują nam poznańscy fani.
*cytat pochodzi z piosenki „Solą w oku” zespołu Illusion