menu

Lech – Legia LIVE! Czy twierdza Poznań przetrwa najazd najgroźniejszego rywala?

22 marca 2015, 11:39 | Wojciech Maćczak

Te pojedynki zawsze wzbudzają ogromne emocje, są czymś więcej niż walką o ligowe punkty. Przed nami kolejne bezpośrednie starcie polskich gigantów, które będzie miało spory wpływ na walkę o mistrzowski tytuł. Kto tym razem zainkasuje komplet punktów i wykona ważny krok w stronę końcowego sukcesu? Relacja NA ŻYWO od 18:00 w Ekstraklasa.net!

Przy Bułgarskiej odbędzie się mecz na szczycie T-Mobile Ekstraklasy
Przy Bułgarskiej odbędzie się mecz na szczycie T-Mobile Ekstraklasy
fot. Grzegorz Dembiński

W poprzednich dwóch sezonach powtórzył się ten sam scenariusz: oba kluby długo walczyły o tytuł, jednak Legia zawsze była o krok do przodu. Poznaniacy nie zdołali nadrobić przewagi głównego rywala i kończyli sezon na drugim miejscu, a tytuł mistrzowski i tym samym możliwość występów w eliminacjach Ligi Mistrzów wędrowały do Warszawy. Tym razem jednak w stolicy Wielkopolski zrobiono wiele, by podaną wersję wydarzeń zmodyfikować na korzyść Lecha. Zatrudnienie trenera Macieja Skorży, który w przeciwieństwie do swojego poprzednika Mariusza Rumaka dobrze zna smak mistrzostwa Polski, a także spore pieniądze, wydane zimą na wzmocnienia pozwalają sądzić, że „Kolejorz” poważnie myśli o odebraniu „Wojskowym” krajowego prymu.


Agencja TVN/x-news

Aby tak się stało, Lech musi dziś zdobyć trzy punkty. Tymczasem poprzednie spotkania obu zespołów z pewnością nie napawają optymizmem. Poznaniacy po raz ostatni pokonali Legię wiosną 2012 roku, gdy po bramce Artjomsa Rudnevsa wygrali na Łazienkowskiego 1:0. W kolejnych sześciu spotkaniach czterokrotnie lepsi okazywali się warszawiacy, a dwa mecze zakończyły się remisem. Bliscy przełamania niekorzystnego bilansu z głównym rywalem gracze Lecha byli już w rundzie jesiennej. Po pierwszej połowie prowadzili 2:0 po trafieniach Marcina Kamińskiego oraz Dariusza Formelli, później jednak do wyrównania doprowadzili Tomasz Brzyski i Dossa Junior, który wpisał się na listę strzelców już w doliczonym czasie gry. Ostatecznie skończyło się zatem remisem 2:2.

Atutem poznaniaków w tym pojedynku będzie z pewnością Inea Stadion. Na własnym obiekcie piłkarze Lecha są wyjątkowo mocni, w tym sezonie trzy punkty zdobyła tu jedynie Wisła Kraków, a trzy inne zespoły zdołały zremisować. Bułgarska jest więc prawdziwą twierdzą podopiecznych Macieja Skorży, tu zawsze mogą liczyć na wyjątkowe wsparcie swoich kibiców, na fanatyczny „Kocioł”, który wspiera swoich zawodników w każdym meczu. W starciu z – delikatnie mówiąc – nielubianą w Wielkopolsce Legią doping z pewnością będzie jeszcze bardziej spotęgowany. Bilety na to spotkanie rozchodziły się jak ciepłe bułeczki, zabrakło ich już ponad tydzień przed meczem. To kolejny czynnik, pokazujący jak wielkie znaczenie dla kibiców ma dzisiejszy mecz.

Ostatnie mecze Lecha nie napawają jednak optymizmem. Przed dwoma tygodniami poznaniacy pokonali wprawdzie na własnym boisku Jagiellonią Białystok, jednak nie zaprezentowali się na miarę oczekiwań. Mecz pewnie zakończyłby się remisem, gdyby nie genialny strzał Barry’ego Douglasa. Później rywala dobił jeszcze z rzutu karnego Tomasz Kędziora, w związku z czym trzy punkty zostały w Poznaniu.

W poprzedniej kolejce natomiast gracze Skorży niespodziewanie przegrali z Zawiszą w Bydgoszczy. Ten mecz potoczył się dla poznaniaków fatalnie, bowiem zanim minęło pół godziny gry boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Paulus Arajuuri, a z powodu czerwonej kartki Arnaud Djoum. Zawisza odważnie ruszył na osłabionego rywala, zdobył bramkę, po czym utrzymał prowadzenie do samego końca i wygrał 1:0.

Kontuzja Arajuuriego to spory problem dla Macieja Skorży, gdyż Fin jest wiosną ostoją defensywy zespołu Lecha. Jego występ przeciwko Legii wprawdzie nie jest wykluczony, jednak mało prawdopodobny. W wypadku nieobecności zastąpi go pewnie Tamas Kadar, który dotychczas wchodził głównie z ławki i spisywał się przeciętnie. Niepewny jest również występ Szymona Pawłowskiego, natomiast na pewno nie zagra kontuzjowany od dłuższego czasu Darko Jevtić.

W Legii takich problemów ze zdrowiem zawodników brak, w Poznaniu nie będzie mógł wystąpić jedynie Dossa Junior. Ciekawa jest natomiast kwestia obsady bramki stołecznego zespołu. Teoretycznie pierwszym golkiperem jest Dusan Kuciak, który bronił w obu spotkaniach Ligi Europy z Ajaxem Amsterdam. Jako że Henning Berg w lidze stawiał wówczas na rezerwowy skład, to szansę gry otrzymywał Arkadiusz Malarz. Od odpadnięcia „Wojskowych” z rozgrywek europejskich minął już jednak niemal miesiąc, tymczasem w lidze wciąż gra sprowadzony zimą z GKS-u Bełchatów 34-letni golkiper i być może właśnie to on, a nie Słowak, będzie bronił dostępu do bramki Legii podczas niedzielnego pojedynku.

To właśnie Malarz stał między słupkami w ostatnim starciu ligowym z Wisłą Kraków, zakończonym remisem 2:2. Legioniści mieli wówczas masę szczęścia, gdyż wyrównującego gola zdobyli tuż przed końcem spotkania, a w dodatku było to samobójcze trafienie Bobana Jovicia. Wcześniej pokonali Śląsk Wrocław i Podbeskidzie Bielsko-Biała, jednak biorąc pod uwagę całokształt występów „Wojskowych” w wiosennej części sezonu, to nie da się ukryć, że nieco rozczarowuje. Dwa zwycięstwa, dwa remisy i jedna porażka – identyczny bilans jak w wypadku Lecha plasuje oba zespoły odpowiednio na piątym i szóstym miejscu w tabeli, uwzględniającej wyłącznie mecze w 2015 roku. Słabo jak na głównych faworytów do mistrzostwa.

Oczekujemy jednak, że przeciętna wiosenna postawa obu zespołów nie będzie rzutowała na poziom spotkania. Hity Ekstraklasy często okazują się wielkimi rozczarowaniami, a zamiast ciekawych widowisk przychodzi nam oglądać niemiłosierną kopaninę. Oba zespoły deklarują chęć gry w fazie grupowej europejskich pucharów w przyszłym sezonie, wypadałoby więc, by w bezpośrednim starciu pokazały kawał dobrego futbolu. Oczekujemy zatem ciekawego, widowiskowego meczu, wielu sytuacji podbramkowych i emocji do samego końca.


Polecamy