Jacek Bednarz: SKWK? Przypomniał mi się 11 września 2001 roku
Jacek Bednarz w rozmowie z Przeglądem Sportowym w mocnych słowach podsumował jego współpracę w roli prezesa Wisły Kraków z SKWK. Bednarz zdradził, że niektóre posunięcia stowarzyszenia przypominały mu o zamachach na World Trade Center.
fot. Andrzej Banaś/Polskapresse
– To, co powiem, może być nadużyciem, ale przypomniał mi się zamach na WTC 11 września 2001. Wtedy byłem piłkarzem Pogoni i patrzyłem w telewizor, nie wierząc w to, co widzę. W marcu przy Reymonta patrzyłem osłupiały, jak na boisko spadają race, choć sektor był zamknięty, a na trybunach była garstka ludzi. Nie docierało do mnie, że chuligani katapultują te race z restauracji U Wiślaków spoza stadionu… Gdy zatem spadły race, utwierdziłem się w przekonaniu, że SKWK to partner do niczego, nowotwór, którego należy się pozbyć, i postanowiłem działać. Uważam, że osoby, które zagnieździły się w Towarzystwie Sportowym Wisła (podmiot, który zarządza innymi sekcjami sportowymi niż piłka nożna – przyp. red.), to ludzie z półświatka. Moim zdaniem nie powinny mieć możliwości ingerencji w spółkę w mniej lub bardziej zawoalowany sposób. Nie powinny być finansowane przez spółkę w postaci ściągania pieniędzy z biletów. Problem polega na tym, że legalne stowarzyszenie, które w statucie ma zapisane piękne rzeczy, nigdy ich nie realizowało. Przez SKWK półświatek próbuje mieć wpływ na właściciela klubu. – czytamy w Przeglądzie Sportowym.
Bednarz już wcześniej mówił na łamach Orange Sport, że za SKWK kryją się podejrzane postacie, który mogły mieć do czynienia ze światem przestępczym i wygląda na to, że choć nie jest już prezesem Wisły, to nie przestaje walczyć ze stowarzyszeniem.