menu

Górnik - Widzew LIVE! Czy zabrzanie zrehabilitują się za derbową porażkę?

3 grudnia 2013, 08:51 | Sebastian Gladysz

Podopieczni Ryszarda Wieczorka zaprezentowali się w Gliwicach mocno poniżej oczekiwań, w efekcie czego przegrali z Piastem 0:2. Teraz do Zabrza przyjeżdża ostatni w tabeli łódzki Widzew, szansa na rehabilitację jest więc spora. Ekipa Rafała Pawlaka z pewnością jednak nie podda się bez walki, a niezwykle dziurawa defensywa Górnika może mieć naprawdę wielki problem z Eduardsem Visnakovsem.

Relacja live z meczu Górnik Zabrze - Widzew Łódź w Ekstraklasa.net!

Pierwszą myślą, która przychodzi do głowy gdy mowa o Widzewie, jest jego niebywała indolencja na wyjazdach. Drużyna z al. Piłsudskiego nie wygrała w delegacji od dwudziestu spotkań i tylko jedna porażka więcej dzieli ich od wyrównania „osiągnięcia” Korony Kielce, która dopiero niedawno przełamała swoją niechlubną serię. W tym sezonie gra łodzian na boiskach przeciwników jest zatrważająca, bowiem ponieśli oni osiem porażek w… ośmiu spotkaniach, umieszczając piłkę w siatce rywali tylko cztery razy, tracąc przy tym aż dwadzieścia dwa gole.

Zabrzanie natomiast świetnie radzą sobie przy Roosevelta. W tym sezonie rozegrali u siebie osiem pojedynków i tylko w jednym z nich ponieśli porażkę, raz przydarzył się również derbowy remis z Ruchem. W pozostałych sześciu spotkaniach podnosili z boiska komplet punktów. Warto podkreślić, że Górnik dysponuje na własnym boisku niezwykle silną bronią – „Trójkolorowi” potrafią odwracać losy pozornie przegranych meczów. Dwukrotnie przegrywali już 0:2, aby podnieść się w naprawdę niezłym stylu i zwyciężyć 3:2. Pomimo mocno okrojonej frekwencji, zabrzanie bez wątpienia potrafią korzystać z atutu własnego boiska.

Dlatego to gospodarze wydają się być murowanym faworytem tego spotkania. W ostatnich trzech meczach zdobyli sześć punktów, najpierw pokonując u siebie krakowską Wisłę, potem również przy Roosevelta nie dali szans Podbeskidziu. Ostatnio przyszła jednak porażka w starciu z Piastem. Zespół z Gliwic obnażył wszystkie słabości zabrzan – począwszy od załamania formy Przybylskiego, przez nijakość środka pola bez Sobolewskiego, na ogromnych problemach z defensywą skończywszy.

Krajobraz w Zabrzu mimo wysokiej pozycji w tabeli jest daleki od ideału. Jest za wcześnie, aby wyciągać wnioski, ale ciężko oprzeć się już teraz wrażeniu, że bez Nawałki na ławce trenerskiej Górnik wygląda dużo gorzej. Zabrzanie nie przekonali w wygranym meczu z „Góralami”, tak naprawdę tylko dzięki nieudolności strzeleckiej rywali zachowali czyste konto. Kłopoty z defensywą skumulowały się w Gliwicach, gdzie zamiast przeciętnego Łukasiewicza na pozycji stopera zagrał fatalny tego dnia Szeweluchin. To on do spółki z Wełnickim mieli spory udział przy obu bramkach dla Piasta.

Gdy drużynie ewidentnie nie szło, zabrakło jakiejkolwiek reakcji z ławki – trener Wieczorek charakterologicznie oddalony jest od Nawałki o lata świetlne. Zabrakło motywacji, co przełożyło się na brak zaangażowania. Nie wolno jednak zrzucać całej winy na trenera – trudno nie zauważyć zjazdu, jaki w ostatnich tygodniach zalicza Przybylski. Chwilowo pod formą zdaje się być Nakoulma, a na lewej obronie z konieczności hasa Małkowski, nominalny skrzydłowy.

Co słychać za to w Łodzi? Ciężko dokopać się do jakichkolwiek pozytywów. Po zwycięstwie Podbeskidzia nad Legią to właśnie Widzew stał się czerwoną latarnią Ekstraklasy. Było to jednak do przewidzenia, bowiem bilans Widzewa w ostatnich meczach jest tragiczny – w sześciu poprzednich spotkaniach łodzianie zwyciężyli tylko raz, ponosząc przy tym pięć porażek. Kolejki rundy rewanżowej układają się kompletnie nie po myśli podopiecznych Pawlaka, którzy najpierw przegrali u siebie z Legią, potem zostali pokonani w Bydgoszczy, a ostatnio również w Kielcach.

Prawdziwym skarbem Widzewa jest Eduards Visnakovs. Napastnik łodzian ma na swoim koncie osiem bramek, co stanowi niemal połowę goli zdobytych przez jego klub w dotychczasowych osiemnastu meczach. Ciężko sobie wyobrazić, gdzie byłaby drużyna z al. Piłsudskiego, gdyby nie ten zawodnik. Ostatnio nawet jemu ciężko idzie strzelanie – ostatni raz trafił do siatki w piętnastej kolejce, po czym zaciął mu się licznik.

Problemem klubu z Łodzi jest nie tylko strzelanie bramek, ale również hurtowe ich tracenie. Statystycznie, to właśnie RTS posiada najsłabszą obronę w całej lidze. Trzydzieści sześć straconych goli chluby nie przynosi, pod tym względem Widzew dystansuje resztę stawki.

Obu zespołom nieobce są kłopoty kadrowe. Te z zabrzańską defensywą urastają już do rangi oczywistości, skoro urazy leczą Danch, Augustyn, Gancarczyk, Magiera i Kosznik. Ogromnym plusem będzie za to z pewnością awizowany powrót do pierwszej jedenastki Sobolewskiego. Po stronie łodzian zmuszeni do pauzy z powodu kartek będą Augustyniak i Okachi. Wciąż z pierwszą drużyną Widzewa nie trenują Airapetian, Lafrance i Abbes, a więc również oni nie będą do dyspozycji szkoleniowca.

W trzeciej kolejce tego sezonu Górnik pokonał bez problemów łodzian przy al. Piłsudskiego 3:0, a najdłużej pamiętanym wydarzeniem z tego spotkania będzie bez wątpienia kuriozalny gol samobójczy Thomasa Phibela. Na przestrzeni historii jednak to Widzew częściej wychodził zwycięski ze starć obu drużyn. Czterokrotny mistrz Polski na szczeblu Ekstraklasy wygrał 29 spotkań z zabrzanami, którzy odpowiedzieli tylko 21 zwycięstwami. 19 razy te dwa zasłużone dla polskiej piłki kluby dzieliły się punktami.

Tyle tytułem wstępu do wtorkowego spotkania, które być może nie zapowiada się na hit, ale które może przynieść sporo emocji. Każdy inny wynik niż zwycięstwo Górnika zostanie potraktowane jako niespodzianka, mimo problemów personalnych tej drużyny.

Ale czy nasza liga nie uwielbia zaskakiwać?