Może nie z wypiekami, a z mazurkami oglądało się pierwszy trzy kwadranse "meczu dla koneserów" w Płocku.
A tak poważniej - obie strony stworzyły sobie po dwie groźne okazje, które powinny zakończyć się zdobyciem gola. Płocczanie po rzutach rożnych - najpierw skórę Piasta uratował Jakub Szmatuła po główce Adama Dźwigały, a Alan Uryga minimalnie spudłował.
Z kolei po stronie Piasta najpierw z bliska głową Thomasa Dahne nie mógł pokonać Mateusz Szczepaniak, a Gerard Badia złamałby poprzeczkę, gdyby ta była z drewna jak w "Piłkarskim Pokerze" Janusza Zaorskiego. Tu technika poszła trochę do przodu i udało się dograć pierwszą połowę (i zagrać drugą).
W równolegle toczonym spotkaniu w Lubinie, Zagłębie prowadzi z Jagiellonią po golu Filipa Starzyńskiego