Szef marketingu Śląska: Nie mamy budżetu, musimy występować o pieniądze
- Kiedyś był temat powstania muzeum i sklepu Śląska Wrocław. W tej chwili z pewnością nie zarobiłoby na siebie. Będzie tak przynajmniej do czasu, kiedy całe otoczenie stadionu nie będzie gotowe - mówi szef marketingu Śląska Wrocław, Jacek Kubiak.
fot. PAweł Relikowski/Gazeta Wrocławska
Młody piłkarz Śląska handlował koszulkami Mili w internecie?
Jak duży jest budżet Śląska na marketing?
Kwoty przeznaczone na marketing są zgoła odmienne od tego, czego byśmy sobie życzyli. Musimy zatem odnajdywać się w bardzo skromnych realiach. Większość działań jakie podejmujemy to transakcje bezgotówkowe. Tak jak na przykład z naszymi patronatami medialnymi - z gazetą czy radiem. Przyznam szczerze, że gdy to opowiadam moim kolegom z branży, to wzbudzam śmiech.
Czyli drużynie z Wrocławia daleko do Lecha i Legii?
Nie chcę nas porównywać do innych klubów, ale tak naprawdę Śląsk nie ma budżetu marketingowego. Jeśli chcemy podjąć jakieś działania, to każdorazowo występujemy o pieniądze na ich realizację.
Kiedyś natrafiłem na gruby, kolorowy katalog z gadżetami Lecha Poznań, dodawany darmowo danego dnia do Głosu Wielkopolskiego. Stać WKS na taką inicjatywę?
To melodia przyszłości. Mamy tego typu katalog, ale w tej chwili funkcjonuje on między nami a właścicielami punktów, które sprzedają gadżety Śląska.
A co z muzeum i sklepem Śląska na nowym stadionie? Swego czasu spółka Wrocław 2012 deklarowała, że do tego celu przygotowuje 400m2.
Faktycznie kiedyś był taki temat. Mało tego - jako Śląsk mamy gwarancję stworzenia takiego sklepu przy współpracy z Pumą. Jednak z tego co wiem przestrzeń na taki obiekt nie jest jeszcze na Stadionie Miejskim wykończona. Następnym aspektem tej sprawy jest opłacalność takiego miejsca. W tej chwili z pewnością nie zarobiłoby na siebie. Będzie tak przynajmniej do czasu, kiedy całe otoczenie stadionu nie będzie gotowe.
Wreszcie udało się otworzyć we Wrocławiu kilka nowych punktów, w których można kupić bilety na mecze Śląska.
Od samego początku naszego pobytu na Stadionie Miejskim mamy obowiązek korzystania z systemu sprzedaży biletów dostarczonego przez Spółkę Wrocław 2012. Najpierw otrzymaliśmy system, który pozwalał nam uruchomić ograniczoną liczbę stanowisk. Następnie Spółka, by ułatwić kibicom dostęp do biletów, ogłosiła nowy przetarg. Tym razem wygrał system, który posiada bardzo dużo istotnych dla nas funkcjonalności, między innymi platformę do sprzedaży biletów bez konieczności posiadania specjalnych drukarek. Ten system już działa, a wraz z nim nowe punkty kasowe, które kupiliśmy. Dzięki temu już niedługo pojawi się możliwość otworzenia kolejnych kas.
Bilety będzie można kupić także w innych miastach Dolnego Śląska.
Plany otwarcia kolejnych punktów są. Od dłuższego czasu mamy podpisane stosowne umowy, czekaliśmy tylko na nowy system. Wszystko wskazuje na to, że bilety na mecze Śląska będzie można kupić m.in. w Trzebnicy, Oleśnicy i Kłodzku. Generalnie chcemy pokryć cały region siatką miejsc z dystrybucją wejściówek.
A Lubin?
Nie odrzucimy z góry żadnego miasta. Każdą propozycję przeanalizujemy. Musi oczywiście spełniać konkretne warunki. Chociaż wątpię, że akurat w tym mieście będzie aż takie zainteresowanie, żebyśmy się na to zdecydowali. Ale już Legnica, w której mieszka bardzo wielu kibiców naszego klubu, jak najbardziej wchodzi w grę.
Przy Stadionie Miejskim będzie więcej kas? Kibice narzekają, że w dniu meczu jest ich za mało i stoją w długich kolejkach.
Nie jest prawdą, że przy stadionie działają dwie kasy, a takie czasem słyszę zarzuty. W tej chwili przed meczem czynnych jest 14 okienek - tyle ich jest, tak został ten obiekt zaprojektowany. Liczymy na to, że wraz z otwieraniem kolejnych punktów sprzedaży biletów problem kolejek będzie mniejszy.
Pozytywne komentarze pojawiły się przy okazji spotkania piłkarzy z kibicami w Magnolii. Wcześniej - nie licząc szkół i przedszkoli - takich akcji było mało.
Planujemy na początku kwietnia zorganizować podobną akcję. Proszę jednak pamiętać, że to też są koszty dla klubu.
Za to atrakcji z okazji 1000 meczu Śląska w ekstraklasie właściwie nie było.
Mieliśmy bardzo ciekawe plany, ale z uwagi sytuacje finansową klubu musieliśmy je ograniczyć do minimum.
A dlaczego Śląsk nie zaprasza na swoje mecze byłych piłkarzy?
To absolutna nieprawda, dziwię się, że niektóre media rozgłaszają takie niesprawdzone historie. Przy Śląsku działa Stowarzyszenie Oldbojów, współpracujemy również z osobami, które reprezentują najbardziej zasłużonych piłkarzy naszego klubu, między innymi mistrzów Polski z 1977 roku. Na każdy mecz otrzymują od nas bilety, również na najbardziej prestiżową Strefę VIP. Przed spotkaniami rozgrywanymi we Wrocławiu do klubu przychodzi lista z nazwiskami i jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żebyśmy komuś odmówili.
Uważa Pan, że Śląsk marketingowo dobrze wykorzystał Mistrzostwo Polski?
Oczywiście zawsze można zrobić więcej, ale trzeba patrzeć na to, jakimi środkami dysponujemy. Przeprowadzone w ostatnim czasie badania pokazały, że Śląsk przesunął się do przodu. Dzięki temu, że zdobyliśmy tytuł i graliśmy w pucharach mieliśmy dużo większe wpływy ze sprzedaży powierzchni reklamowych i praw telewizyjnych. Udało nam się wynegocjować również bardzo dobry kontrakt z Tauronem, a to oznacza konkretne pieniądze dla klubu. W Canal+ przyrost oglądalności naszych meczów to 200 proc., bardzo dużo pisały o nas gazety. Generalnie wzrosła nasza medialność. Kibice są przyzwyczajeni, że gdy zdobywa się mistrzostwo, to klub kupuje 20 nowych zawodników i ładuje ogromne pieniądze w kampanię reklamową. Jeśli jednak nie można tego zrobić, to trzeba radzić sobie w realiach, które mamy. I my to robimy.
Damian Janikowski: Wreszcie mam sponsora. I to na cztery lata