menu

Klasa okręgowa. Marek Motyka odchodzi ze Sparty Kazimierza Wielka. Nie tak wyobrażał sobie tę pracę

29 czerwca 2023, 11:25 | Jaromir Kruk

Marek Motyka nie będzie dłużej trenerem Sparty Kazimierza Wielka, z którą spadł z Hummel 4 Ligi do klasy okręgowej. Znany w kraju trener opowiedział nam o powodach rozstania z zespołem.

Marek Motyka po spadku z czwartej ligi opuścił Spartę Kazimierza Wielka
fot. Polska Press

fot. Polska Press

fot. Polska Press

fot. Polska Press
1 / 4

Marek Motyka odchodzi ze Sparty Kazimierza Wielka

Nie tak pracę w Sparcie Kazimierza Wielka wyobrażał sobie Marek Motyka. Pod jego wodzą w rundzie wiosennej czwartej ligi ten zespół wywalczył zaledwie 2 punkty i z hukiem spadł do klasy okręgowej. Były reprezentant Polski i ceniony szkoleniowiec chyba nie wiedział na co się pisze. – Poszedłem z motyką na słońce – przyznaje.

- Na pierwszych zajęciach w Sparcie miałem dwóch bramkarzy i trzech juniorów, na ostatnich ponad dwudziestu zawodników. Nie można zarzucić chłopakom braku zaangażowania, zawsze się starali, dawali z siebie maksimum. Niestety, brakowało jakości – mówi Marek Motyka, któremu zabrakło czasu na zrealizowanie transferowych planów.

Inna rzecz, że nie było łatwo namówić kogokolwiek na grę w Sparcie, ze względów sportowych i… geograficznych. Z Kielc jest dla zawodników do Kazimierzy Wielkiej zbyt daleko, w Krakowie z kolei nie brakuje klubów.

– Myślałem, że łatwiej będzie nam sprowadzić kogoś. Fakt, przyszedłem późno, ale mimo wszystko liczyłem, że wyjdą nam jakieś ciekawe ruchy. Nie udało się, a ten na którego liczyliśmy – 38-letni Ormianin Karen Jengibarian nie poradził sobie w czwartej lidze świętokrzyskiej – dodaje Motyka, zaskoczony poziomem prezentowanym przez wielu przeciwników Sparty.

W rundzie wiosennej podopieczni legendy Wisły Kraków przegrywali wysoko m.in. z Granatem Skarżysko 0:5, Wierną Małogoszcz 1:8, Starem Starachowice 0:7, Moravią Anna-Bud Morawica 2:7, AKS Busko-Zdrój 0:6, Orliczem Suchedniów 0:7. Ta ostatnia klęska rozsierdziła kibiców z Kazimierzy Wielkiej, którzy nie szczędzili cierpkich słów trenerowi.

– Oberwało mi się, było brutalnie, złośliwie, ale rozumiem kibiców, bo też, jak ja oczekiwali znacznie więcej. Przykro mi z powodu wyników. W defensywie, mimo różnych pomysłów na poprawę sytuacji wyglądaliśmy dramatycznie. Nie rozumiem, dlaczego jak w potyczce z Orliczem, gdzie przyszło nam grać w dziewiątkę pchaliśmy się do ataku i nadziewaliśmy na kontry. Praca w Kazimierzy Wielkiej nauczyła mnie… pokory i na pewno następnym razem zastanowię się bardziej, gdy dostanę jakąś propozycję – podkreśla szkoleniowiec, który solidaryzując się z zarządem klubu zrezygnował z dalszej pracy w Sparcie.

– Zdaje sobie sprawę, że trochę błędów popełniliśmy. Nie wiedziałem jednak, że będę cały czas pod ścianą, ze względu na pewne ograniczenia, których nie dało się przeskoczyć. Nie było pola manewru. Nie zamierzam krytykować Kazimierzy Wielkiej i jej mieszkańców, ale w żadnym miejscu nie spotkałem się z takimi trudnościami jak tutaj. Oczywiście, biorę wszystko na klatę – tłumaczy Marek Motyka, któremu nie jest łatwo pozbierać się po przepracowanej rundzie w Sparcie.

Jako byłemu znakomitemu obrońcy trudno mu przełknąć liczbę straconych goli, mimo tak słabego składu. Starał się jak mógł, ale nie był w stanie dotrzeć do piłkarzy, a wielu z nich czwarta liga przerastała. U Motyki trzon drużyny stanowili młodzi zawodnicy, niestety nie posiadali umiejętności na ten pułap rozgrywkowy.