Mateusz Bartolewski: Doping w trakcie derbów dawał zastrzyk adrenaliny
Piątkowe derby Dolnego Śląska oglądało w Lubinie blisko 10 tys. kibiców. Atmosferę na trybunach skomentował w rozmowie z nami Mateusz Bartolewski, obrońca KGHM Zagłębia Lubin. – Wsparcie kibiców mocno nas napędzało. Gdy już brakowało sił, wrzawa na stadionie dawała zastrzyk adrenaliny – powiedział 24-latek.
fot. Piotr Krzyżanowski
Podział punktów na inaugurację ligi – jeden punkt może satysfakcjonować wasz zespół?
Są dwie odpowiedzi – tak i nie. Podeszliśmy do tego spotkania z nastawieniem, aby je wygrać i na tym nam zależało. Śląsk miał lepszy początek, a my wraz z upływem czasu się rozkręcaliśmy. Dziś walki na pewno nie zabrakło. Osobiście może mnie cieszyć, że nasza defensywa zachowała czyste konto. Teraz trzeba patrzeć na kolejny mecz, z Legią. Poprzedni sezon zaczęliśmy od porażki w Krakowie (0:3 z Wisłą – przyp. red.), a dziś na inaugurację Ekstraklasy mamy jeden punkt. Trzeba uszanować tę zdobycz.
Obrona Zagłębia w poprzednim sezonie nie należała do najszczelniejszych w lidze. Zero z tyłu może cieszyć?
Dziś cała linia defensywna solidnie zapracowała na czyste konto. Jarosław Jach fajnie wpasował się w zespół i dobrze dyrygował całą obroną. Obyśmy w tym sezonie zachowali jak najwięcej czystych kont, żeby Kacper Bieszczad po każdym meczu mógł płacić tysiąc złotych na cele charytatywne.
DALSZA CZĘŚĆ ROZMOWY PONIŻEJ
[polecane]23284603, 23283997, 23281233, 21619973, 23275701, 10223599, 23284391[/polecane]
W pierwszych minutach o czyste konto nie było jednak tak łatwo, bo Śląsk zepchnął was do głębokiej defensywy. Z czego to wynikało?
Trudno mi na gorąco powiedzieć. Nie potrafiliśmy utrzymać piłki daleko od swojej bramki, co miało wpływ na to, że Śląsk przeważał. Brakowało nam utrzymania piłki na połowie przeciwnika. Później się rozkręciliśmy i zaczęliśmy zagrażać wrocławianom.
Za tydzień czeka was wyjazd do Warszawy na spotkanie z Legią. Co musicie zrobić, aby pokonać stołeczną drużynę podrażnioną po słabym sezonie?
Przede wszystkim jechać do Warszawy z dużą pewnością siebie i przeświadczeniem, że jedziemy do stolicy po trzy punkty. Wierzę, że stać nas na to. Nie może nam zabraknąć agresji i zaangażowania – tak jak miało to miejsce w derbach ze Śląskiem. Uważam, że jeśli będziemy się tego trzymać, zwycięstwa w końcu przyjdą.
Na Stadionie Zagłębia od miesięcy nie było tak głośno. Dziś na trybunach zasiadło prawie 10 tys. kibiców. Jak grało ci się w takiej atmosferze?
Przy takiej publiczności gra mi się znacznie lepiej niż wtedy, kiedy stadion świeci pustkami. Kieruję słowa szacunku do naszych kibiców, którzy pojawili się na trybunach w tak licznym gronie. Głośny doping sprawia, że na boisku czasem nie słyszymy pewnych komunikatów. Zgrywamy się na tyle, aby porozumiewać się nawet samymi gestami. Wsparcie kibiców mocno nas napędzało. Gdy już brakowało sił, wrzawa na stadionie dawała zastrzyk adrenaliny.