Przesmycki: Eksperyment z sześcioma arbitrami udany
Mecz 16. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Podbeskidzia z Jagiellonią (4:0) prowadziło aż sześciu arbitrów. Oprócz sędziego głównego Pawła Raczkowskiego, biegających na liniach bocznych Michała Pierścińskiego i Michała Obukowicza, a także technicznego Marcina Hankiewicza dodatkowymi sędziami asystentami byli Paweł Psikt i Tomasz Radkiewicz.
Góralskie ciupagi coraz bliżej niebieskich głów. Co dalej z Podbeskidziem i Ruchem Chorzów?
- To nasz wspólny pomysł z Polskim Związkiem Piłki Nożnej - wyjaśnia Zbigniew Przesmycki, przewodniczący Kolegium Sędziów. - To sprawdzony eksperyment. Wcześniej sześciu sędziów prowadziło mecze w Lidze Mistrzów i Lidze Europejskiej. W sumie w obu tych rozgrywkach szóstka pracowała w ponad 1000 spotkaniach i na pewno uniknięto w ten sposób wielu pomyłek - dodaje Przesmycki.
Dodatkowi asystenci, którzy zajmą miejsca po przeciwległej stronie bramki w stosunku do bocznych arbitrów, mają zagwarantować przestrzeganie reguł gry i informować sędziego głównego o wszystkich istotnych zajściach, w polu karnym, które mogłyby wpłynąć na wynik. W Polsce po raz pierwszy sześciu arbitrów na boiskach ekstraklasy pojawiło się w rundzie jesiennej.
Dodatkowa para oczu prowadziła spotkanie Lecha Poznań z Legia Warszawa (1:3). - Od nowego sezonu chcielibyśmy takie rozwiązanie widzieć na każdym meczu - snuje plany przewodniczący KS. - Oczywiście wymaga to dodatkowego budżetu. We Włoszech znaleziono na to środki, gorzej było już w Anglii. Tam, choć nie negują wprowadzenia sześciu sędziów, ze względów oszczędnościowych odstąpiono od tego pomysłu. My na razie zdecydowaliśmy, że mecz każdej kolejki będzie prowadziło sześciu sędziów, a nie jak do tej pory czterech - tłumaczy Przesmycki.
W Bielsku-Białej dzięki dodatkowym arbitrom nie uznano bramki strzelonej w 70. minucie przez Błażeja Telichowskiego. Spalonej pozycji nie dostrzegła ani arbiter główny ani też jego liniowy. Kilka minut później po sygnalizacji stojącego w pobliżu bramki arbitra Paweł Raczkowski podyktował rzut wolny dla Podbeskidzia po faulu Michała Pazdana na Robercie Demjanie. Zasłonięty arbiter główny prawdopodobnie tego przewinienia nie dostrzegł.
- W następnej kolejce sześciu arbitrów pojawi się na meczu w Krakowie, gdzie Wisła zmierzy się z Podbeskidziem - zdradza przewodniczący KS.