Michał Kucharczyk: W przerwie meczu nie krytykowałem Carltosa, ale siebie
Udzielając wywiadu w przerwie meczu, miałem na myśli siebie. Nigdy nie skrytykowałbym kolegi z drużyny w przerwie czy po spotkaniu - tłumaczył się ze swojej wypowiedzi w Canal+ Sport Michał Kucharczyk. Odnośnie bezbramkowego remisu z Lechią Gdańsk pomocnik Legii Warszawa przyznał, że można narzekać na poziom gry.
Michał Kucharczyk w przerwie meczu trzeciej kolejki Lotto Ekstraklasy przed kamerami Canal+ Sport powiedział: "Chłopakom ciężko grać, kiedy jeden z kolegów nie dojeżdża na pierwsze pół godziny, dopiero później się budzi". Nie dodał, o kim mówił. Tuż po zakończeniu rywalizacji przyszedł do strefy wywiadów wytłumaczyć swoją wypowiedź.
- Przyszedłem ją uzupełnić, bo już doszło do mnie, że rozpętała się "g...burza". Udzielając wywiadu w przerwie meczu, miałem na myśli siebie. Nigdy nie skrytykowałbym kolegi z drużyny w przerwie czy po spotkaniu. Powiedziałem, że to ja w pierwszych 30 minutach nie dojechałem na mecz. Nie mówiłem o Carlitosie, który został zmieniony i nie grał w drugiej połowie. Jeśli wypowiadam się krytycznie, to mówię tylko i wyłącznie o sobie - podkreślał pomocnik stołecznego zespołu.
Michał Kucharczyk po meczu Legia - Lechia o swojej wypowiedzi w przerwie spotkania #LEGLGD @GOL24pl @AgencjaAIP pic.twitter.com/dj4m3szkzI— Tomasz Bilinski (@tomasz_bilinski) 4 sierpnia 2018
Choć trzeba przyznać, że jego słowa mogłyby odnosić się do większości piłkarzy Legii. Przeciwko Lechii cała drużyna zagrała poniżej możliwości. Inna sprawa, że rywal także zawiódł.
- Na poziom meczu można narzekać. Weźmy jednak pod uwagę, w jakiej jesteśmy sytuacji. Wymaga się od nas wyników, a zwolniony został trener, którego zastąpił "Vuko" [Aleksandar Vuković - red.], nie jesteśmy w optymalnej formie. W sobotę graliśmy, na ile mogliśmy. Straciliśmy dużo sił w meczu ze Spartakiem Trnawa (1:0 we wtorek) i nie zdążyliśmy w pełni się zregenerować. Jedynie wolą walki nie przegraliśmy z Lechią. Bierzemy wszystko na klatę. Staramy się odbić od dna. Nieraz pokazywaliśmy, że potrafimy tego dokonać - podsumował 27-letni skrzydłowy, który szukał przyczyn kiepskiej formy.
- To już trzeci sezon, który zaczynamy słabo. We wcześniejszych w końcu łapaliśmy wiatr w żagle i mam nadzieję, że teraz też tak będzie. Choć roszady nam nie pomagają. Potrzebujemy stabilizacji. Nie mam na myśli tylko trenera, ale też zmiany w składzie. Znowu musimy zbudować trzon zespołu, na którym będziemy opierać siłę ofensywną. W defensywie już widać, że z meczu na mecz jest lepiej - ocenił Kucharczyk.
On, podobnie jak kilka dni temu Miroslav Radović, także apelował o więcej cierpliwości dla Carlosa Lopeza i Jose Kante, którzy zostali sprowadzeni do klubu tego lata. Dodał, że nie spełnianie przez nich pokładanych w nich nadziei wynika też z formy doświadczonych legionistów. - Nie ma się co oszukiwać, nie pomagamy im swoją grą. Jeśli wejdziemy na swój poziom, oni wtedy także - stwierdził.
Kucharczyk nie chciał komentować wyboru nowego trenera. - Od tego jest zarząd i dyrektor sportowy. Obecnie trenerem jest "Vuko", który dorzucił swoją cegiełkę, bo znów jako pierwszy szkoleniowiec nie przegrał spotkania - wspominał, mając na myśli mecz z Wisłą Kraków we wrześniu 2016 r.
Wtedy, tak jak w sobotę przy Łazienkowskiej, też był bezbramkowy remis. Kucharczyk: - W pierwszej połowie Lechia była lepsza, my obudziliśmy się po 30 minutach. Po przerwie dominowaliśmy. Z boiska wyglądało tak, jakby goście częściej byli przy piłce, ale my stwarzaliśmy więcej okazji. To był mecz na remis, drużyna, która zdobyłaby bramkę, wygrałaby.
Legia po trzech meczach Lotto Ekstraklasy ma cztery punkty. Następnej kolejce, w niedzielę o godz. 15.30, zagra w Gliwicach z Piastem. Wcześniej, bo w czwartek o godz. 21, podejmie F91 Dudelange (Luksemburg) w pierwszym starciu trzeciej rundy eliminacji Ligi Europy.
Michał Kucharczyk po meczu Legia - Lechia: Potrzebujemy stabilizacji