Polski sport anno domini 2024. Co nas w nim czeka – „Pytia” wszystko Wam powie
Rok 2023, w którym polscy kibice przeżyli wzloty, głównie dzięki Idze Świątek, siatkarzom i siatkarkom, Bartoszowi Zmarzlikowi oraz Natalii Kaczmarek i upadki, zwłaszcza jeśli chodzi o piłkarzy, staje się przeszłością. Przed nami rok 2024, który dla fanów Biało-Czerwonych będzie... No właśnie, czy będzie lepszy od minionego czy może okaże się gorszy? Chcąc sprawdzić, co nas czeka w 2024 poprosiliśmy wróżkę, aby zajrzała w swoją magiczną kulę i przepowiedziała, czego możemy spodziewać się w nadchodzących dwunastu miesiącach.
fot.
Brak reprezentacji na Euro 2024
Niestety, nasza „Pytia” nie dostrzegła szansy awansu reprezentacji Polski na finały Euro 2024 – w barażach, choć drużyna Michała Probierza przejdzie z kłopotami pierwszą przeszkodę w Warszawie w postaci Estonii, w decydującym o wyjeździe do Niemiec meczu w Cardiff z Walią (wyeliminuje Finlandię w pierwszym spotkaniu play-offów) nie da rady, mimo usilnych prób Roberta Lewandowskiego. Dogrywka ze „Smokami” nie przyniesie rozstrzygnięcia, a w rzutach karnych szczęście będzie po stronie gospodarzy. Co z tego, że Wojciech Szczęsny wybroni dwie „jedenastki”, skoro presji nie wytrzyma Piotr Zieliński, Sebastian Szymański i... „Lewy” (syndrom katarski się skłoni). Odpadnięcie kadry w barażach przyniesie jeszcze większą od trwającej nagonkę na PZPN i prezesa Cezarego Kuleszę.
Zmiana trenera skoczków narciarskich
Zanim jednak dojdzie do zmian w PZPN, czeka nas trzęsienie ziemi w Polskim Związku Narciarskim. Po całkowitej klapie w Turnieju Czterech Skoczni, PolSKIm Turnieju w Wiśle, Szczyrku, Zakopanem, norweskim Raw Air i reszcie konkursów Pucharu Świata naszej niezłomnej trójki Kamila Stocha, Dawida Kubackiego i Piotra Żyły, a także przegraniu przez nich mistrzostw świata w lotach w Bad Mitterndorf, gdzie mieliby ratować resztki honoru w beznadziejnym sezonie, prezes PZN Adam Małysz nie będzie miał innego wyjścia – musi pożegnać się z „cudownym dzieckiem” austriackiej myśli trenerskiej Thomasem Thurnbichlerem. Choć związek zmuszony będzie wypłacić TT wysokie odszkodowanie za przedwczesne zerwanie umowy, legendarny skoczek dogada się już z nowym trenerem, który przed igrzyskami w Cortina i Mediolanie 2026 zgodzi się wydobyć polskich „Orłów” z głębokiego kryzysu. Przed Miką Kojonkoskim wielkie wyzwanie, ale jaki niegdyś Hannu Lepistö pomógł Małyszowi, tak i kolejny Wielki Fin poderwie jeszcze do dalekich lotów Stocha i spółkę.
Nowy-stary prezes PZPN
Na Bitwy Warszawskiej 1920 w siedzibie PZPN po przegraniu baraży o Euro 2024 atmosfera jak na wulkanie. Nawet puszczanie przez związkowy radiowęzeł „Przez twe oczy zielone” Zenona Martyniuka nie złagodzi napiętych tonów, a wręcz przeciwnie – wywoła tylko jeszcze większą retorsję i coraz śmielsze głosy, iż tego folkloru nie da się już dłużej znieść. Disco polo powoli więc zejdzie do podziemia. A coraz bardziej zaszczuty przez nieprzychylnych mu od momentu elekcji dziennikarzy prezes Cezary Kulesza zacznie powoli zbierać swoje zabawki i szykować się do powrotu do Białegostoku. Groźba rychłego wprowadzenia do PZPN kuratora, który miałby przewertować związkowe umowy, ostatecznie sprowokuje szefa PZPN do podania się do dymisji. Do nadzyczajnego walnego zgromadzenia sprawozdawczo-wyborczego funkcję p.o. prezesa pełnić będzie dotychczasowy wiceprezes do spraw organizacyjnych Henryk Kula z tych Tychów. Nowym-starym prezesem wybrany zostanie, „nie chcem, ale muszem” Zbigniew Boniek, usilnie namawiany przez przyjaciół z KO.
Czwarty Roland Garros dla Igi
Z przyjemniejszych spraw, Iga Świątek, której niestety znowu nie udało się wygrać Australian Open, potwierdzi swoją moc na kortach ziemnych, wygrywając kolejno „tysięczniki” w Madrycie i Rzymie, a przy okazji zgarniając sprzed nosa Arynie Sabalence w tak zwanym międzyczasie kolejnego Porsche w „pięćsetce” w Stuttgarcie. Polka przystąpi do czwartej próby zdobycia swojego ulubionego szlema na kortach Rolanda Garrosa w Paryżu i będzie to próba, o dziwo, udana, która każe zmienić staropolskie przysłowie z „do trzech...” na „do czterech razy sztuka”. Kapitalna dyspozycja Igi na przełomie maja i czerwca we French Open pozwoli rozbudzić nadzieje na wygranie w sierpniu w Paryżu olimpijskiego złota.
Legia w finale Ligi Konferencji
Choć w PZPN pożar w... bałaganie, to na Łazienkowskiej doradca Cezarego Kuleszy – właściciel Legii Warszawa Dariusz Mioduski wreszczie będzie mógł cieszyć się swoim szczęściem. Jego mozolnie i z wielkim trudnem budowana drużyna w końcu może święcić triumf. Po wyeliminowaniu Molde, Josue i spółka przejdą jak burza, w jeszcze lepszym stylu niż rok wcześniej Lech Poznań, kolejne rundy Ligi Konferencji i w finale na stadionie OPAP Arena w Atenach (codzienny obiekt AEK) 29 maja kibice spod znaku „eLki” będą mogli zatańczyć „małego walczyka”. Tym razem jednak Eintracht Frankfurt okaże się silniejszy od drużyny Kosty Runjaicia i legioniści będą musieli zadowolić się... wicemistrzostwem UEFA Conference League, które nie gwarantuje im nawet startu w kolejnej edycji. Szczęśliwie Legia udział w europejskich pucharach zapewni sobie poprzez zdobycie Pucharu Polski.
Mistrzostwo Polski Jagiellonii
Tytuł mistrza Polski niespodziewanie bowiem przypadnie wcale nie faworyzowanemu Śląskowi Wrocław, lecz rewelacyjnej Jagiellonii Białystok. „Żubry” pod wodzą podlaskiego „prawdziwka” Adriana Siemieńca znakomicie przepracują zimowy okres przygotowawczy w tureckim Belek i z kopyta przystąpią do wiosennych rozgrywek. Śląsk Jacka Magiery, choć wciąż dzielnie bronić będzie „Festung Breslau”, na wyjazdach zostawi sporo punktów, które w ostatecznym rozrachunku dadzą zwycięstwo ambitnej Jadze. O ronio losu! Prezes Cezary Kulesza, zanim zaczął (nieudolnie) rządzić w PZPN, nigdy nie zdołal zdobyć mistrzostwa Polski z Jagiellonią. A tylko dał trochę swobody w zarządzaniu Jagą Wojciechowi Strzałkowskiemu, a ten niczym Midas zamienił żółto-czerwonych w złoto.
Transfer Lewandowskiego do Arabii Saudyjskiej
Żal serce ściska, gdy ogląda się nieporadnego Roberta Lewandowskiego, próbującego w Barcelonie nawiązać do swojej strzeleckiej skuteczności. Wiekowy „Lewy”, niestety, już w wymagającej, szybkiej LaLiga nie nadąża, a jego snajperski celownik mocno się rozregulował. Presja o 17 lat młodszego Brazylijczyka Vitora Roque też zrobi swoje. Kapitan reprezentacji Polski coraz bardziej wyszydzany w „Dumie Katalonii” zmuszony będzie do spakowania bagażu i przyspieszonej o rok przeprowadzki do... Arabii Saudyjskiej. Wprawdzie małżonce Ani nizbyt spodoba się wizja pobytu na Bliskim Wschodzie (gdzie w Rijadzie czy Dżuddzie znaleźć tancerzy bachaty?!), ale jak się nie ma... Pewnie, że lepiej byłoby podbijać Hollywood, gdy Robert grałby w Los Angeles FC, Amerykanie jednak nie wyłożą dodatkowych 20 milionów dolarów za wykupienie męża z Barcy – jankesom bardziej pasuje opcja przejęcia „wolnego agenta” bez konieczności zapłaty odstępnego.
Pierwszy finał Wimbledonu Hubiego
Sensacją roku można będzie określić awans niemrawego dotychczas Huberta Hurkacza do finału trawiastego szlema – na Wimbledonie „Hubi” akurat czuje się jak ryba w wodzie. Najszybsza nawierzchnia jest dla atomowo serwującego wrocławianina dodatkowym atutem. Hurkacz już 2021 roku zachwycił na londyńskiej trawie, gdy w ćwierćfinale wyeliminował legendarnego Rogera Federera (Szwajcar akurat porażką z „Hubim” zakończył swą oficjalną zawodową karierę). Wówczas Polak walkę o finał przegrał w czterech setach z Włochem Matteo Berrettinim. W 2023 roku zapisał się w pamięci wyrównanym bojem w czwartej rundzie z Novakiem Djokoviciem. Czas więc na finał Wimbledonu 2024 z Carlosem Alcarazem, któremu jednak Hubert złoży po meczu gratulacje zwycięstwa. A szczęście było tak blisko... No cóż, na igrzyskach olimpijskich w mikście z Igą Świątek Hurkacz sobie odbije.
Siatkarze i Nowicki ratują honor na igrzykach
Jak to zwykle bywa, gdy Iga Świątek została murowaną kandydatką do dwóch złotych medali olimpijskich (w grze pojedyńczej i grze mieszanej z Hubertem Hurkaczem) w Paryżu na swoich ulubionych ziemnych kortach Rolanda Garrosa, zawiodła i... się rozpłakała, podobnie jak podczas igrzysk w Tokio. Wielkie nadzieje na podwójne złoto sparaliżowały Igę – raszynianka nie będzie przypominała samej siebie, wrócą stare demony i powórzy swoje dawne błędy. Świątek po prostu nie będzie sobą. Zmuszona poznać gorycz porażki w ćwiecinale gry pojedyńczej z jak zawsze dla siebie niewygodną reprezentantką gospodarzy Caroline Garcią i w półfinale miksta, w którym z „Hubim” pożegna się z medalem w meczu z parą amerykańską Jessica Pegulla/Taylor Fritz. Szczęśliwie zawód Igi zrekompensują nam siatkarze, którzy pod wodzą niezawodnego serbskiego trenera Nikoli Grbicia powtórzą po 48 latach olimpijskie złoto drużyny Huberta Wagnera, rozbijając w pył w finale gospodarzy 3:0. Drugi i ostatni złoty medal w Paryżu dorzuci (dosłownie) nasz żelazny młociarz Wojciech Nowicki. A Paweł Fajdek – no comments.
Zmarzlik po raz piąty mistrzem świata
Bartosz Zmarzlik zakończy nasze nadzieje na sportowe sukcesy w 2024 roku. Czterokrotny mistrz świata pokaże ponownie „orli (a w zasadzie orlenowski) pazur”. Tym razem o tytuł nie będzie musiał walczyć do ostatniego biegu, bowiem odpowiednią liczbę punktów zapewni sobie już we wcześniejszych etapach Speedway Grand Prix. W Toruniu podczas 11. rundy SGP 28 września będzie się bawił i fetował w swoim każdym starcie piąty tytuł mistrza świata, który wywalczy już 9. rundzie SGP w Rydze. Nadchodzący sezon pozwoli Zmarzlikowi śrubować kolejne rekordy na żużlowych torach, które przez lata pozostaną nie do pobicia przez jego następców.
Skorża selekcjonerem reprezentacji
Po zawierusze w PZPN, dymisji Cezarego Kuleszy z funkcji prezesa, wyborze nowego-starego prezesa Zbigniewa Bońka (dzięki usilnym namowom przyjaciół z KO), dokończeniu „młócki na ugorze” przez selekcjonera Michała Probierza, nastanie w polskiej piłce czas odnowy, który z końcem lata poskutkuje wyborem „nie chcem ale muszem” na stanowisko trenera kadry Macieja Skorży i jego wiernego asystenta Rafała Janasa, syna byłego selekcjonera Pawła, pierwotnego mentora Skorży. Niestety, Marek Papszun, znowu będzie musiał uznać pierwszeństwo bardziej załużonych dla polskiej „skopanej”, które akurat w przypadku Skorży przełożyło się również na Daleki Wschód.