menu

Lech Poznań i Dariusz Żuraw musi po raz trzeci zażegnać kryzys. Obecny jest ogromny, a narzędzi brakuje

19 lutego 2021, 07:11 | Maciej Lehmann

Trener Dariusz Żuraw trzeci raz będzie wyciągał Lecha Poznań z kryzysu. Ten wydaje się największy, a na dodatek narzędzia jakimi się do tej pory posługiwał, straciły gwarancję na odniesienie sukcesu.

Trener Dariusz Żuraw stoi właśnie przed najtrudniejszym zadaniem w swojej karierze
fot. Andrzej Szkocki
Trener Dariusz Żuraw stoi właśnie przed najtrudniejszym zadaniem w swojej karierze
fot. Andrzej Szkocki
Trener Dariusz Żuraw stoi właśnie przed najtrudniejszym zadaniem w swojej karierze
fot. Andrzej Szkocki
Trener Dariusz Żuraw stoi właśnie przed najtrudniejszym zadaniem w swojej karierze
fot. Andrzej Szkocki
1 / 4

Mimo wstydliwego miejsca w tabeli i żałosnej zdobyczy punktowej, władze Lecha Poznań nie zdecydowały się na zmianę trenera. A to oznacza, że Dariusz Żuraw już po raz trzeci będzie musiał wyciagnąć zespół z kryzysu. Dwie poprzednie próby były udane. Teraz jednak zadanie wydaje się znacznie trudniejsze, bo metody jakie stosował poprzednio mogą nie wystarczyć, by ta misja się powiodła.

- Jeśli słyszymy, że pomysłem na wyjście z kryzysu jest ciężka praca… to mnie to osobiście nie przekonuje – mówi Mariusz Rumak
[xlink]bfa3afb6-a96f-851d-c5fb-e489f651161c,3f97a928-1c88-d8d4-3ce3-7f8c7cad3402[/xlink]

Preludium trudnej roboty
Jesień 2018. Ówczesny szkoleniowiec rezerw tymczasowo poprowadził zespół w dwóch ligowych spotkaniach, gdy klub negocjował kontrakt z Adamem Nawałką. Nie przegrał żadnego z tych spotkań, zremisował na wyjeździe z Jagiellonią Białystok 2:2 i pokonał Wisłę Płock 2:1 w Poznaniu. To było preludium do właściwego zadania. Lecz Żuraw miał na tyle dobry wpływ na Kolejorza, że po zwolnieniu byłego selekcjonera powierzono mu misję uratowania sezonu. I z tego się wywiązał wiosną 2019 roku.

- Sytuacja jest inna, niż jesienią, bo wtedy wiedziałem, że będę pracował tylko przez dwa, trzy spotkania. Teraz wiem, że mam przed sobą 10 meczów i postaram się wyciągnąć z tego, ile się da - mówił, gdy przejmował stery po Nawałce. Receptą na wyjście z kryzysu była ofensywna taktyka. - Chciałbym przesunąć naszą grę bliżej bramki przeciwnika. Tak, żeby napastnicy i ofensywni pomocnicy odbierali piłkę wyżej, po to, żebyśmy po odbiorze mieli bliżej do bramki rywala - tłumaczył.

Zaczął od zwycięskiego meczu 3:2 z Pogonią Szczecin. Na początku miał niewesołą sytuację. Atmosfera w zespole była bardzo zła, pół drużyny otrzymało informację, że ich kontrakty nie zostaną przedłużone, a po kilku dniach na trening przyszli kibice, by przypomnieć piłkarzom, że to nie do nich należy "wybieranie trenerów". - Wiedziałem, że łatwo nie będzie, ale trzeba było błyskawicznie skupić się na robocie. Punktować musieliśmy zacząć od zaraz - mówił szkoleniowiec, który w tym czasie miał status "tymczasowego trenera.

Czytaj też: Lech Poznań awansował, ale było kilka skandali. Tymoteusz Puchacz uciszał puste trybuny? "Podejrzewam, że nie sprzyjali Lechowi"

Żuraw miał dużo szczęścia, bo z trzech ostatnich meczów wygrał tylko jedno spotkanie, ale pomogli rywale i ostatecznie Lech znalazł się na ósmym miejscu, co dało awans do grupy mistrzowskiej. Lech Żurawia, w pierwszych 10 meczach po przejęciu schedy po Nawałce, nie punktował zbyt dobrze - trzy zwycięstwa, trzy remisy i cztery porażki. 12 punktów zdobytych na 30 możliwych i dopiero 10. pozycja w lidze, licząc kolejki od momentu przejęcia przez niego zespołu. Ten bilans nie rzucał na kolana, ale pomysł i gra zespołu mogła się podobać. Trener od początku mówił, że ma plan, jak ma grać jego drużyna - wysokim pressingiem, wyprowadzać piłkę od tyłu (bez wybijania) i stawiać na wychowanków klubowej akademii. To przekonało włodarzy Lecha Poznań, by postawić na Dariusza Żurawia i oficjalnie zatrudnić go jako trenera pierwszego zespołu.

Czytaj też: Lech Poznań oficjalnie potwierdził transfer przed meczem z Wisłą Płock. Aron Johannsson dołączył do Kolejorza i jest szóstym wzmocnieniem

Drugi kryzys
W sezonie 2019/2020 Lech jednak nie uniknął kolejnego jesiennego kryzysu. Kolejorz będący jesienią drużyną balansującą między górną a dolną ósemką, wiosną znacznie poprawił swoją reputację. Co prawda zdarzały się mu wstydliwe wpadki jak remisy z Koroną czy Arką, lecz trudno było nie dostrzec postępów jakie w wielu aspektach robi poznańska drużyna. W rundzie wiosennej gra Lecha wyglądała już naprawdę dobrze, zwłaszcza w ofensywie. Jego mecze były emocjonujące i widowiskowe. Lech miał najwięcej strzałów w lidze, akcji ofensywnych, okazji bramkowych. Mozolnie gromadził punkty i odbudowywał swoją pozycję. Widać było, że zmierza w dobrym kierunku, choć oczywiście nawet w tych wygranych meczach zdarzały mu się słabe momenty, proste błędy czy irytująca nieskuteczność.
Postępy jednak robiła młodzież, świetnie wkomponował się Ramirez, gole zdobywał Gytkjaer i w efekcie Kolejorz zakończył sezon tuz za Legią, co w tych okolicznościach uznano za sukces.


Czytaj też: Lech Poznań cudem awansował do ćwierćfinału Pucharu Polski. W meczu z pierwszoligowym Radomiakiem zdecydowały rzuty karne

Ciężka praca, czy to wystarczy?
Teraz Żuraw po raz trzeci ma wprowadzić "Poznańską Lokomotywę" na właściwe tory. Sytuację ma zdecydowanie trudniejszą niż poprzednio. Po pierwsze, jego pomysł na ofensywną grę został przez rywali "przeczytany" i jak pokazują ostatnie mecze, zupełnie nie funkcjonuje. Dlaczego? Ma zdecydowanie gorszych wykonawców. Brakuje mocy w postaci dobrych skrzydeł i kreatywnej pomocy. Kolejorza napędzali Jóźwiak z Moderem, świetni byli Kamiński z Puchaczem, uzupełniał to będący w formie Ramirez. Niezłe zmiany dawali rezerwowi. Pedro Tiba miał sporo wariantów, by rozegrać piłkę.

Czytaj też: Lech Poznań poznał rywala w ćwierćfinale Fortuna Pucharu Polski

Ofensywny wachlarz się złożył, bo Sykora czy Karlstroem w czasie meczu znikają z radarów, a nieprzygotowany do gry Ramirez jest cieniem samego siebie. Kolejorz stracił ofensywny impet tez dlatego, że w gorszej formie jest Kamiński oraz Puchacz i na dodatek motorycznie ustępuje rywalom. Jeśli w tym elemencie nie nastąpi progres, to trudno mu będzie wykorzystać swoją przewagę techniczną. Lecz Kolejorz nie tylko jest chaotyczny w ataku, ale jak sam przyznał Żuraw, ma duże problemy w defensywie. Wystarczy rzucić jedna dłuższą piłkę i robi się bałagan.

- Jeśli chodzi o wyjście z kryzysu, zawsze wychodziłem z niego ciężką pracą i teraz też tak chcę z niego wyjść - stwierdził szkoleniowiec. Pytanie tylko czy ciężka praca wystarczy, bo piłkarze wyglądają wręcz przytłoczeni okresem przygotowawczym i rosnącą presją.

Dariusz Żuraw wychodził z dwóch kryzysów, mając świeży pomysł na Lecha, sprawił, że piłkarze zaczęli cieszyć się grą. Wymyślić nową receptę na sukces, po tym co było i co jest, będzie niesłychanie trudne. Jeśli mu się trzeci raz powiedzie, to zasłuży na wielki szacunek.

Zobacz też:


[polecane]4988873,20671741,5820628,5449072,20574158,20571328;1;Sprawdź też:[/polecane]


Polecamy