Felieton Romantyk sportu: Jesień wasza, wiosna nasza
Nasza ulubiona futbolowa ekstraklasa wróciła. Dawniej co inteligentniejsze orły pióra witały start wiosennej rundy zawołaniem, poszły konie po betonie. Kto dzisiaj tak zaprasza kibiców na popisy rycerzy łąk i pastwisk.
fot.
Nic to. Skończyło się przebieranie nogami, pasjonujemy się lekturą skarbów kibica. Co bardziej dociekliwi liczą zagraniczne gwiazdy i towarzyszących krajowych orłów sokołów. Do wiosennych rozgrywek ESA zgłoszono 305 Polaków i 207 obcokrajowców. W szatniach obowiązuje język angielski, hiszpański, przeplatany polskim. Przewaga rodzimej konwersacji świadczy o słabej robocie dyrektora sportowego lub braku funduszy, że nie wspomnę o turystycznej znajomości obcych narzeczy.
Powraca Liga Mistrzów. Koniec setek przewidywalnych meczów grupowych, Teraz to co lubimy najbardziej, rozgrywki pucharowe. Mecz, rewanż, dogrywki, rzuty karne. Emocje większe niż w Premier League, Bundeslidze, La Lidze, Serie A, Ligue 1. Tylko nasza ekstraklasa przebija wszystko, szkoda, że nie poziomem, podniebnymi gwiazdami, kasą.
Nam pozostaje ekscytowanie się występami polskich rodzynków w „polskich klubach” jak zachłystują się wesołkowie z TVP Sport. Liga Mistrzów wróciła do TVP, na razie raz w tygodniu, ale kto wie co będzie dalej.
Wszak od następnego sezonu w TVP zagoszczą w pełnej krasie, I i II liga męska, kobieca ekstraklasa, rozgrywki młodzieżowe, spotkania reprezentacji wszelkich szczebli, tysiące meczów. Gdzie oni to pomieszczą.
Na deser mieliśmy losowanie piłkarskiej Ligi Narodów. Jak skomplikowana to maszyneria rywalizacji mogliśmy przekonać się podczas losowania. Tylko wodzirej zabawy z UEFA wiedział o co chodzi. Nie zawracałem sobie głowy zgłębianiem tajników wyborów. Najważniejsze były wyniki mieszania magicznymi kulkami.
Nie silę się na prognozy. Dla wybrańców Michała Probierza każdy rywal jest trudnym do przebicia murem głupoty. Jeszcze niedawno przejmowalibyśmy się szansami w spotkaniach z Chorwacją, Portugalią, Szkocją. Dzisiaj, leją nas wszyscy. Przejdźmy w barażach Estonię, Finlandię, Walię, wtedy pogadamy.
Tęgie głowy powiadają, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. I tego się trzymajmy. Może jednak pójdziemy za głosami klasyków, jesień, wasza, wiosna nasza.
PS. Lata temu w finale teleturnieju gazety Sztandar Młodych i Telewizji Polskiej, Mistrzostwa Polski Kibiców Sportowych dostałem pytanie kto spadnie z I ligi (dzisiejsza ekstraklasa). Nie wskazałem spadkowiczów uważając, nie wypada skazywać na degradacje dwa kluby jeszcze przed rozpoczęciem rundy wiosennej. O dziwo jury uznało moją odpowiedź za poprawną, gratulując ducha fair play. Na dzień dobroci pryncypała. Felietonista Dziennika Łódzkiego był mistrzem i dwukrotnym wicemistrzem Polski Kibiców Sportowych.