menu

„Bez znieczulenia”: Pycha i arogancja gubią Lecha

14 kwietnia, 15:07 | Andrzej Grajewski

Pycha i arogancja gubią poznańskiego Lecha. I prawdopodobnie odebrały już Kolejorzowi szansę na zdobycie tytułu mistrza Polski, które było – jak to się mówi – na wyciągnięcie ręki. Miesięcznie utrzymanie tej drużyny kosztuje majątek, zespół z Bułgarskiej ma w swoich szeregach zawodników, którzy zarabiają krocie, ale kiedy trzeba potwierdzić klasę – i dać serducho - na boisku, to zostają jedynie Bartosz Salamon i Radosław Murawski. Tylko oni obaj zagrali w sobotę na swoim normalnym poziomie, a reszcie proponowałbym po sezonie po prostu podziękować za usługi.

Lech (białe stroje) przegrał w sobotę z Puszczą Niepołomice.
Lech (białe stroje) przegrał w sobotę z Puszczą Niepołomice.
fot. Fot. PAP/Art Service

Niech ci przepłacani sportowcy idą tam, gdzie krążą teraz ich myśli, i nie psują nastrojów fanom wielkopolskiego futbolu. Bo naprawdę przykro było patrzeć na Kristoffera Velde, Jespera Karlstroema, czy Adriela Ba Louę - oni w komplecie nie wiedzieli po co w ogóle wyszli na mecz z Puszczą. Zakładam więc, że myślami mogą być już w innych klubach, a w Poznaniu patrzą już tylko pierwszego dnia każdego miesiąca czy kontraktowe pieniądze przyszły punktualnie. A to nie tylko nie jest droga do sukcesu, ale prowadzi donikąd. Brak jakiejkolwiek dyscypliny w ekipie Lecha świadczy o tym, że ludzie odpowiedzialni za ten projekt nie wiedzą, że to absolutna podstawa działania.

Piłkarze "Kolejorza" są opłacani niczym gwiazdy, ale w ich przypadku gwiazdorskie są tylko kontrakty, co w dość brutalny sposób wyjaśnili im zawodnicy trenera – choć powinienem napisać: profesora doktora habilitowanego – Tomasza Tułacza, bo tak należy tytułować człowieka, który z niczego stworzył zespół Puszczy. I kreatywnie popracował nad stałym fragmentem, co w zupełności wystarczyło na obecnego, pozbawionego waleczności i ambicji Lecha, w którym musi dojść do głębokiego resetu. Jeśli oczywiście klub z Bułgarskiej chce nadal uchodzić za poważny.
[polecany] 26089145 [/polecany]

Na drugim biegunie jest w tym momencie Pogoń, która znów dała świadectwo, że jej serce bije mocno, a cały organizm funkcjonuje prawidłowo. Efektowna wygrana - i spektakularna gra - dała kibicom podstawę, aby nadal marzyć nawet o mistrzostwie. A w zanadrzu Portowcy mają jeszcze finał Pucharu Polski, zatem obecny sezon może być w ogóle najlepszym w ich całej historii. Brawo!

Zupełnie inne nastroje – dalekie od tych towarzyszących fanom Pogoni – panują w Rakowie i Legii. Właściciel klubu z Częstochowy, do którego mam naprawdę wielki szacunek, najwyraźniej postanowił na złość wszystkim odmrozić sobie uszy. I z uporem godnym lepszej sprawy brnie w autorski projekt pod kryptonimem Dawid Szwarga. A przez to możliwe jest nawet – jeśli na finiszu klub spod Jasnej Góry będzie punktował tak przeciętnie, jak od początku roku – że nie załapie się do pucharów. Byłaby to dla Rakowa katastrofa, przede wszystkim finansowa.

Legia po zmianie trenera zagrała dokładnie to samo, co wcześniej. Zaskoczył jedynie Goncalo Feio, który w porównaniu z tym, co wyprawiał w Lublinie, zachowywał się podczas meczu niczym dżentelmen. Jak długo wytrzyma? Nie mam pojęcia. Legia miała swoje momenty i mogła wygrać z Rakowem, ale mogli też wygrać gospodarze. W sumie – nikt nie zasłużył na zwycięstwo i żaden z tych dotychczasowych potentatów krajowego podwórka nie zasługuje na tytuł w obecnym sezonie ...
[polecany] 26182679 [/polecany]