menu

Ekstraklasa. Jose Kante błyszczał na tle byłych kolegów w derbach Mazowsza

14 grudnia 2019, 21:52 | red.

Ekstraklasa. Latem 2018 roku Jose Kante przeniósł się z Wisły Płock do drugiego z mazowieckich klubów ekstraklasy - Legii Warszawa. Jego początki przy Łazienkowskiej 3 do najłatwiejszych nie należały, wydawało się, że i w sezonie 2019/2020 może mieć problemy z grą. Tymczasem w sobotnim starciu Wojskowych z jego byłą drużyną nie tylko wyszedł na boisko w pierwszym składzie, ale też swój świetny występ ukoronował golem na 2:0. Legia pokonała Wisłę Płock 3:1.


fot. Pawe£ Relikowski / Polskapress

Jeszcze latem wydawało się, że Jose Kante jest na wylocie z Legii Warszawa. Nie wziął udział w żadnym z przedsezonowych zgrupowań - w Warce oraz austriackim Leogang, Aleksandar Vuković nie stawiał na niego także w przedsezonowych sparingach. Przed Gwinejczykiem w kolejce do gry byli Carlitos, Sandro Kulenović oraz Jarosław Niezgoda. Szansę przez 29-latkiem otworzył transfery pierwszej dwójki. Kante pozostał w stolicy Polski i jak na razie tej decyzji nie może żałować. Sobotnie (14.12) starcie z Wisłą Płock było jego czternastym w aktualnym sezonie PKO BP Ekstraklasy.

Dla napastnika na pewno było szczególnym. To właśnie w Wiśle Płock zanotował swój najbardziej dotychczas udany sezon w Polsce. W sezonie 2016/2017 strzelił 10 goli i zanotował trzy asysty. Nigdy później nie udało mu się powtórzyć tego rezultatu. Daleko był zwłaszcza po przyjściu latem 2018 roku do Legii Warszawa.

Tamten transfer za złe mieli mu zwłaszcza kibice Wisły Płock, którzy byli przekonani, że ich najlepszy wówczas napastnik wybiera się zagranicę. Tymczasem został i w sobotę pojawił się w wyjściowym składzie na derby Mazowsza. W poprzednich (przegranych przez Wisłę 0:1) rozegrał zaledwie 19 minut. Tym razem dostał nieco więcej czasu, choć i tak opuścił boisko przed czasem. Po jednym ze starć z rywalem odczuwał ból, więc Aleksandar Vuković zastąpił go Walerian Gwilia.

Zanim jednak w 72. minucie opuścił boisko, prezentował się na nim nadzwyczaj dobrze. Bardzo aktywny w ataku, efektownie i efektywnie współpracował z Jarosławem Niezgodą. To właśnie po asyście 24-latka trafił do siatki w 27. minucie. Uderzył z lewej nogi i stojącemu w bramce wiślaków Thomasowi Daehne nie pozostawł większych szans.

Dla Hiszpana to szósta bramka w obecnym sezonie. Sobotnie trafienie pozwoliło mu kontynuować fantastyczną passę. 29-latek strzelał w każdym z ostatnich trzech ligowych meczów Legii. Najpierw pokonał golkipera Korony Kielce (4:0), później Śląska Wrocław (3:0), aż w końcu Wisły Płock.


Polecamy