menu

Echa meczu w Tiranie: walkower dla Legii, rewanż zagrożony

31 lipca 2015, 08:23 | Konrad Kryczka

Niewątpliwie mecz w Tiranie pomiędzy Kukesi a Legią zakończył się skandalem. Rzucenie kamieniem w Ondreja Dudę spowodowało przerwanie spotkania już po 53 minutach. W tym momencie Legia prowadziła 2:1, ale najprawdopodobniej - przez walkower na swoją korzyść - wygra 3:0. Być może jednak nie będzie to jeszcze koniec problemów albańskiego klubu. Jedną z możliwości ukarania FK Kukesi jest bowiem wykluczenie go z europejskich pucharów.

Nie wiadomo, czy Legia rozegra rewanż z Kukesi
Nie wiadomo, czy Legia rozegra rewanż z Kukesi
fot. SZYMON STARNAWSKI/POLSKA PRESS

Wczorajszy mecz był jednym z najbardziej specyficznych pojedynków w europejskich pucharach, w których udział brały polskie drużyny. To, co działo się wieczorem w Tiranie, zdecydowanie przekracza granicę, jaką od lat wyznaczają władze UEFA. Zachowanie kibiców nie było symbolem zjednoczenia z klubem, ale aktem chamstwa i prostactwa, który mógł się zakończyć tragedią. Wystarczy wspomnieć, że gdyby nie pewien kamień, to meczu psioczyłoby się co najwyżej na telewizję – za to, że z powodu problemów z sygnałem transmisyjnym kibice nie zobaczyli pierwszej połowy spotkania, w której Nemanja Nikolić otworzył wynik spotkania.

Gdyby nie ten kamień, mówiłoby się o emocjach, jakie pojawiły się w drugiej odsłonie meczu, kiedy najpierw Kukesi wyrównało, a później – za sprawą Jakub Rzeźniczaka – błyskawicznie odpowiedziała Legia. Nie ma jednak co gdybać – w 52. minucie, kiedy „Wojskowi” cieszyli się jeszcze z dopiero co zdobytej bramki, doszło do incydentu, który na cywilizowanym stadionie nie miał się prawa wydarzyć. Ondrej Duda padł na murawę i w pierwszej chwili – sprzed telewizora – trudno było zorientować się, o co chodzi. Dopiero obrazek przedstawiający legionistów – z Michałem Kucharczykiem na czele – biegnących do sędziego rozjaśnił sytuację. Skrzydłowy mistrzów Polski trzymał w ręku kamień, który paręnaście sekund wcześniej trafił w głowę Dudy.

Czegoś takiego nie spodziewano się w najczarniejszych snach. Co prawda przed meczem kibice gospodarzy sugerowali, że zgotują legionistom piekło, ale nikt nie sądził, że ich zachowanie przybierze taką formę. Choć z drugiej strony transparent, który pojawił się na trybunach przed meczem, głosił „Koniec tego meczu będzie końcem twojego życia. Nie jestem Słowianinem, jestem Albańczykiem” i on mógł już wzbudzić pewne wątpliwości co do gwarancji zachowania bezpieczeństwa na obiekcie.

Momentów nerwowych podczas samego spotkania było kilka, ale ciśnięcie kamieniem w Dudę (z trybun leciały również inne przedmioty) przelało czarę goryczy. W tym momencie prowadzący zawody Stephan Klossner musiał przerwać mecz, a decyzję co do jego przyszłości skonsultować z delegatem UEFA. Niby były prowadzone rozmowy z oboma klubami, ale wszystko i tak leżało w rękach europejskiej centrali oraz arbitra. Ich postanowienie nie zaskoczyło: mecz nie będzie kontynuowany, choć domagała się tego strona albańska. Z pewnością wraz z tą decyzją piłkarzom Legii po prostu ulżyło.

Na szczęście nic groźnego nie stało się Dudzie. Co prawda Słowak został zniesiony na noszach (po uderzeniu kamieniem miał rozcięcie na głowie o głębokości dwóch centymetrów), jednak po kilku minutach się pozbierał i chciał wrócić na boisko. W tym celu musiał jedynie wymienić koszulkę i liczyć na to, że sędzia wznowi spotkanie. Do tego jednak nie doszło. Po meczu nie odbyła się również konferencja prasowa. Legioniści chcieli jak najszybciej opuścić stadion i znaleźć się na lotnisku. Na miejsce dotarli bezpiecznie. Wtedy opustoszały również trybuny, a oficjele Kukesi wpadli na genialny pomysł pod tytułem „teraz można dokończyć mecz”…

Teraz to można się tylko zastanawiać, co dalej. Bez wątpienia wynik wczorajszego meczu zostanie zweryfikowany jako walkower na korzyść Legii. To Kukesi – jako organizator spotkania – nie zapewniło bezpieczeństwa na stadionie i teraz będzie musiało za to odpowiedzieć. Pytanie: czy tylko wysoką porażką? Niekoniecznie. Oczywistym jest, że albański klub otrzyma również wysoką karę finansową za zachowanie kibiców. To jednak nie jest jeszcze najgorsza opcja dla gospodarzy wczorajszego meczu. Najczarniejszy scenariusz zakłada bowiem nałożenie na Kukesi kary dyskwalifikacji. Gdyby tak się stało, nie doszłoby do rewanżu, który ma być rozegrany w przyszły czwartek w Warszawie. Wtedy Legii pozostałoby rozegranie ostatniej rundy eliminacji Ligi Europy. Na ten moment wszystko zależy od decyzji UEFA, która może zostać wydana już dzisiaj.


Foto Olimpik/x-news


Polecamy