menu

Dziś gra w Górniku, ale do Arki czuje sentyment. Dlaczego Maciej Ambrosiewicz odszedł z Gdyni?

12 grudnia 2017, 12:40 | Szymon Szadurski

19-letni Maciej Ambrosiewicz, jeden z młodych, przebojowych zawodników rewelacyjnego lidera ekstraklasy, Górnika Zabrze, przez dziewięć sezonów szkolił się w grupach młodzieżowych gdyńskiej Arki. Trzy lata temu niespodziewanie wylądował w czeskim zespole MFK Karvina, by w końcu trafić na Górny Śląsk. Z Górnikiem awansował do ekstraklasy, dostał w niej swoją szansę, otrzymał też powołanie do młodzieżowej reprezentacji Polski. Utalentowany pomocnik, choć dziś gra w Zabrzu, nadal czuje do Arki sentyment.


fot. Karolina Misztal

Zdarzyło się już Panu zagrać przeciwko Arce przy ul. Olimpijskiej w Gdyni?
Nigdy jeszcze do tego nie doszło. Jak dotychczas w Gdyni grałem tylko w koszulce Arki. Choć dziś występuję w Górniku i razem z kolegami zrobię wszystko, aby przy ul. Olimpijskiej wygrać, to Arka jest oczywiście nadal dla mnie klubem szczególnym.

Można więc zakładać, że jeśli we wtorek dostanie Pan szansę od trenera Marcina Brosza, będzie to dla Pana wyjątkowy mecz?
Z pewnością. Na trybunach zasiądą moi rodzice, przyjaciele, znajomi, których w Gdyni mam wielu. To nie będzie dla mnie takie samo spotkanie, jak z innymi rywalami z ekstraklasy. Bardzo mi zależy, aby u siebie w domu pokazać się z dobrej strony.

Co się stało, że nie został Pan w Arce? Przecież gracz o Pana predyspozycjach miałby dziś spokojnie szansę na występy w Gdyni.
Złożyło się na to kilka rzeczy. Przeskok z jednej grupy młodzieżowej do kolejnej wiązałby się ze zmianą szkoły, a ta, którą mi zaproponowano, nie bardzo mi odpowiadała. Przede wszystkim jednak nie czułem, abym mógł w Arce otrzymać szansę na grę w pierwszym składzie. Wówczas młodzi zawodnicy nie mieli przekonania, że w gdyńskim klubie stawia się na wychowanków. Z Arki nikt mnie oczywiście nie wyrzucał, jednak wspólnie z rodzicami podjąłem decyzję, że czas zmienić otoczenie.

Razem z młodymi kolegami z Zabrza, jak Szymon Żurkowski, czy Mateusz Wieteska, trafił Pan do młodzieżowej reprezentacji Polski. W lidze jesteście rewelacją, zajmujecie pozycję lidera. Czy Górnik jest Pana zdaniem przykładem, że trenerzy w naszej ekstraklasie śmielej powinni stawiać na młodych zawodników?
Coś w tym na pewno jest. Z drugiej strony jednak nie można generalizować. Są inne zespoły w ekstraklasie, które mają starszy zespół od nas, a też dobrze radzą sobie w lidze.

Zapytam zatem inaczej - czy uważa Pan, że razem ze starszym od Pana o trochę ponad pół roku Szymonem Żurkowskim tak mocno przerastacie umiejętnościami rówieśników, że zasadne jest, abyście byli jednymi z nielicznych, młodych zawodników w ekstraklasie, wyróżniającymi się w tych rozgrywkach?
Nie, tak nie uważam. Sądzę, że jest w Polsce większe grono młodych zawodników, którzy mogliby grać na podobnym poziomie. Trzeba jednak dać im szansę. Trenerzy mogliby być bardziej odważni. Utarło się, że młodzi gracze, w wieku 18, czy 19 lat, jeśli już w ogóle desygnowani są do gry, to wchodzą na końcówkę spotkania, ostatnie dziesięć minut, lub nawet mniej. Dodatkowo wynik meczu często jest już wtedy przesądzony. W takim układzie trudno jest pokazać umiejętności, złapać pewność, zaaklimatyzować się w drużynie i na stałe wywalczyć sobie miejsce w składzie.

Wróćmy jeszcze do Arki. Oglądał Pan mecz gdynian z Koroną?
Oczywiście, oglądałem.

I jak wrażenia? Raczej mało kto spodziewał się zwycięstwa drużyny Leszka Ojrzyńskiego. Tym bardziej tak wysokiego.
Dla mnie to nie było jakieś większe zaskoczenie. Arka jest dobrym zespołem, z którym inne drużyny muszą się liczyć. Kolejkę wcześniej z Wisłą Płock co prawda gdynianie przegrali i ten mecz ewidentnie im nie wyszedł, jednak w polskiej ekstraklasie nie ma drużyn, które nie schodziłyby z boiska pokonane. Poziom jest wyrównany. Nikt nie ma patentu na same zwycięstwa.

Jedynym, nastoletnim wychowankiem Arki, który ma obecnie realne szanse na grę w ekstraklasie, jest Szymon Nowicki. Zadebiutował on na tym poziomie rozgrywek w meczu ze Śląskiem Wrocław. W Gdyni grał Pan i trenował z tym zawodnikiem. Czego kibice w Gdyni mogą spodziewać się w przyszłości po Nowickim?
Grałem i trenowałem z Szymonem ostatni raz cztery lata temu i minęło już trochę czasu. Jednak już wtedy Szymon wyróżniał się. Choć jest rok młodszy ode mnie, był na tyle dobry, że często występował w naszym roczniku. Imponował szybkością i dobrym dryblingiem. Cieszę się, że dostał już szansę w ekstraklasie. Jest on dobrym przykładem takiego typu zawodnika, na którego warto postawić, a jest duża szansa, że "odpali" i Arka będzie miała z niego wiele pożytku.

Robert Korzeniowski: Te igrzyska mogą nie być jedynymi bez Rosji

Agencja Informacyjna Polska Press