menu

Вітаємо у Новій Гуті, czyli legendarne Dynamo Kijów zawitało do Krakowa

20 lipca 2014, 23:21 | Mateusz Kapera

- Do Nowej Huty... do Nowej Huty – słyszę głos dobiegający zza pleców. Jeden z kibiców Hutnika usilnie poprawia mnie, gdy w rozmowie wtrącam, że Dynamo Kijów przyjechało do Krakowa na turniej „Welcome to Nowa Huta”. Kibice gospodarza imprezy – Hutnika Nowa Huta – odznaczają się przede wszystkim lokalnym patriotyzmem. Nowa Huta to miasto zbudowane w 1949 roku, które dwa lata później zostało dołączone do Krakowa. Dziś to ogromna dzielnica stolicy małopolski, gdzie mieści się stadion Hutnika.

Sektorówka kibiców Hutnika podczas meczu z Dynamem Kijów.
Sektorówka kibiców Hutnika podczas meczu z Dynamem Kijów.
fot. hutnik.org

Hutnik Nowa Huta (kontynuator tradycji KS Hutnik Kraków) to klub trochę zapomniany przez piłkarski światek. Zespół, który rozgrywa swoje mecze na Suchych Stawach powstał w 1950 roku, a swoje największe sukcesy święcił w latach 90'. W sezonie 1995/1996 piłkarze z Nowej Huty zajęli trzecie miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce, tym samym zapewniając sobie grę w Pucharze UEFA. To był jak dotąd jedyny raz, kiedy Hutnik grał w europejskich pucharach, ale za to bardzo wspominany przez kibiców. Wszystko za sprawą atrakcyjnego przeciwnika, z którym zmierzyli się w 1/32 Pucharu UEFA. Na Suche Stawy przyjechało AS Monaco, które reprezentowali tacy piłkarze jak Fabien Barthez czy Emmanuel Petit. Co ciekawe, w meczu na Stade Louis II w Monako na ostatni kwadrans został wprowadzony 19-letni Thierry Henry, który kilka lat później był gwiazdą reprezentacji Francji. Ostatecznie AS Monaco pokonało Hutnik w dwumeczu 4:1.

Te piękne czasy wydają się dla kibiców z Nowej Huty bardzo odległe. Teraz Hutnik to drużyna trzecioligowa, która wspólną pracą próbuje kontynuować tradycję KS Hutnik Kraków. Tradycję, która została zszargana w ostatnich latach przez władze SSA Hutnik Kraków poprzez zadłużenie klubu na około 6 milionów złotych i doprowadzenie go do upadłości. W kwietniu 2010 roku wierni fani HKS-u powołali do życia Stowarzyszenie Nowy Hutnik 2010, aby kontynuować historię klubu. Mówi się, że „nowy” Hutnik jest tworzony przez kibiców dla kibiców.

- Idea „nowego” Hutnika zrodziła się w sytuacji, w której dla tego „starego” Hutnika nie było już możliwości kontynuowania działalności, bo klub był zadłużony i nie było sponsorów, którzy chcieli się zaangażować. My jako kibice postanowiliśmy, że to nasze stowarzyszenie, oczywiście na początku bardzo skromne, będzie odbudowywało klub. - mówi mi Prezes Stowarzyszenia Nowy Hutnik 2010 Adam Gliksman.

Zapewne czasy, gdy po murawie stadionu na Suchych Stawach biegali tacy piłkarze jak Barthez, Petit czy Sonny Anderson już nie wrócą, ale zarząd robi co może, aby wynagrodzić ciężką pracę kibiców i uatrakcyjnić życie rozrywkowe nowohucian. Co roku Stowarzyszenie Nowy Hutnik 2010 organizuje międzynarodowy mecz w ramach imprezy „Welcome to Nowa Huta”.

- Pierwsza edycja „Welcome to Nowa Huta”, to był zarazem pierwszym mecz, który zorganizował Nowy Hutnik 2010. Pomyślałem sobie, że warto zaprosić ciekawego rywala po to, żeby oderwać się od tej ligowej szarości. - tłumaczy pomysłodawca imprezy Adam Gliksman.

Pamiątkowa koszulka z meczu Hutnik Nowa Huta - Dynamo Kijów.

Impreza zadebiutowała latem 2010 roku. Wówczas do Krakowa przyjechał niemiecki FC Magdeburg, którego kibice zaprzyjaźnieni są z hutnikami. W kolejnych edycjach przeciwnikami zespołu z Suchych Stawów były: hiszpański Universidad de Navarra, słowacka FC Petrzalka 1898 i węgierski Ferencvaros Budapeszt. Wczoraj natomiast odbyła się piąta edycja „Welcome to Nowa Huta”. O tym, że jest to najbardziej oczekiwana impreza ze wszystkich dotychczasowych dowiaduję się od jednego z kibiców, gdyż na zaproszenie pozytywnie odpowiedział nie byle kto – Dynamo Kijów. Co więcej, wraz z piłkarzami, niestety tylko drugiej drużyny Dynama, swój przyjazd zapowiedziało około 40 kibiców Dumy Ukrainy. Jak to się stało, że dwukrotny triumfator Pucharu Zdobywców Pucharu oraz 13-krotny Mistrz Ukrainy zaakceptował zaproszenie trzecioligowego klubu?

- Po pierwsze mieliśmy już pewne kontakty z Dynamem Kijów. To znaczy, nasi kibice zaprzyjaźnili się z fanami Dynama, którzy gościli na naszym turnieju. Po drugie zawsze jakaś taka sympatia do klubów ukraińskich jest w Polsce, a szczególnie ona nasiliła się w obecnej sytuacji na Ukrainie. Po trzecie Dynamo Kijów, to jest jedna z większych marek w Europie, więc jeżeli była taka okazja, to trzeba było spróbować ją ściągnąć. Dzięki bardzo korzystnej, przyjacielskiej postawie prezesa Surkisa (prezes Dynama Kijów – przyp. red.), a także dzięki kibicom, którzy przekonali go, że warto wysłać drużynę do Krakowa udało się ten mecz zorganizować. - zdradza prezes stowarzyszenia.

Pamiątkowa koszulka z turnieju "Welcome to Nowa Huta".

„Pewne kontakty”, o których mówi mi prezes Gliksman bardziej szczegółowo objaśnia mi jeden z kibiców Hutnika, który bierze czynny udział w organizacji turnieju oraz przede wszystkim pobytu gości z Ukrainy.

- Zaczęło się od tego, że to sami Ukraińcy zainteresowali się nami około 2008 roku, kiedy to przyjechali do nas przy okazji meczu z Wisłoką Dębica. Jeden z ich fanów napisał o tym w „zinie” (magazyn kibiców – przyp. red.), a jakiś czas później zaprosili nas na turniej kibiców w Kijowie i tam na miejscu stosunki się zacieśniły. W odpowiedzi my zaprosiliśmy ich na nasz turniej, który odbył się w lutym tego roku. Pokazaliśmy im nie tylko Kraków, ale także zabraliśmy ich na wycieczkę do Oświęcimia. Do tej pory my byliśmy u nich raz, ale w najbliższym czasie wybieramy się ponownie. Tym razem do Lwowa na ich mecz.

Rywal międzynarodowy, utytułowany klub, zagraniczni kibice, pamiątki, turnieje... Coś mi to mówi. Super Mecz? Inauguracja nowoczesnego stadionu? Nie. To „Welcome to Nowa Huta”. Zapewne turniej na mniejszą skalę, ale czy gorszy? W kontekście imprez pokroju Super Mecz idzie o wielkie pieniądze. Tymczasem prezes Gliksman zaskakuje mówiąc o organizacji własnego turnieju.

- Zawsze tym jednym warunkiem dla drużyny przyjezdnej jest to, że my nie płacimy jej za to, że przyjeżdżają. My zapraszamy i staramy się ich ugościć najlepiej jak możemy, ale nie płacimy za przyjazd. Oczywiście można zorganizować takie mecze jakie zaczyna się robić w Polsce, gdzie płaci się duże pieniądze drużynie przyjezdnej, ale my chcemy pokazać, że można inaczej. Nawet w tym skomercjalizowanym świecie jest możliwe, że taka duża drużyna jak Dynamo Kijów podeszła dobroczynnie i przyjechała do mniejszego, biedniejszego klubu. - podkreśla Adam Gliksman.

„Welcome to Nowa Huta” to najstarszy cykliczny turniej międzynarodowy w Polsce. Organizowany przede wszystkim przez sympatyków Hutnika Nowa Huta. Wczoraj odbyła się już jego piąta edycja. Oprócz oglądania meczu gospodarzy z Dynamem Kijów kibice mogli wziąć udział w amatorskim turnieju o Puchar Hutnika, a także spróbować swoich sił w bubble football. Podczas imprezy na uczestników czekały stoiska z pamiątki, punkty gastronomiczne oraz plac zabaw dla dzieci.

Pamiątkowe szale, kalendarze, skarpetki, które można było zakupić podczas meczu Hutnika z Dynamem Kijów.Pamiątkowe szale, kalendarze, skarpetki, które można było zakupić podczas meczu Hutnika z Dynamem Kijów.

Przejdźmy do najważniejszego punktu imprezy – pojedynku Hutnika z Dynamem Kijów. Jak już wspomniałem do Krakowa przyjechał drugi skład Chluby Ukrainy, a więc największą gwiazdą w ukraińskiej drużynie był trener Aleksandr Chackiewicz. 40-letni szkoleniowiec rezerw Dynama Kijów swoje najlepsze czasy przeżył jako piłkarz. W latach 90' pod kierownictwem legendarnego Walerego Łobanowskiego wraz z Andrijem Szewczenką, Siergiejem Rebrowem i Olgiem Łużnym zdominowali ligę ukraińską. Co więcej, dali się poznać z dobrej strony w Europie ogrywając taką potęgę jak Barcelona 3:0 i 4:0. W barwach Dynamo Chackiewicz rozegrał 135 meczów ligowych zdobywając 26 bramek. Natomiast w barwach Białorusi wystąpił w 38 meczach strzelając 4 gole.

Choć Dynamo wystąpiło w „drugim garniturze”, to nie miało problemów z ograniem rywali. Już w czwartej minucie meczu padł pierwszy gol dla Ukrainców autorstwa Yevhena Morozenko. Na kolejne gole kibice musieli poczekać 20 minut, ale za to dostali dwie bramki w przeciągu 120 sekund. Oczywiście autorstwa zawodników Dumy Ukrainy – Morozenki i Serhiy Myakushko. Tuż przed przerwą czwartego gola zdobył Vitaliy Hemehi, a strzelanie w pierwszej połowie zakończył w 44. minucie Oleksiy Khoblenko. Do przerwy 5:0 dla gości. Prowadzenie dużo lepiej wyszkolonych piłkarzy Dynama nie powinno nikogo dziwić... ale już liczba straconych goli przez Hutnika mogła trochę niepokoić fanów.

Druga połowa to już popis gospodarzy. Bynajmniej nie mam tu na myśli popisu piłkarskiego hutników. Na wielki plus zapracowali kibice z Suchych Stawów, którzy przygotowali na ten mecz choreografię robiącą duże wrażenie.

Sektorówka kibiców Hutnika podczas meczu z Dynamem Kijów.
(źródło: hutnik.org)

- Oprawę interpretujemy pod względem patriotycznym i odwołania do naszej małej ojczyzny. Chodzi głównie o Nową Hutę i udział zarówno klasy robotniczej jak i zwykłych ludzi w walce o obalenie komunizmu w Polsce, zwłaszcza w Nowej Hucie. Sektorówka prezentuje przede wszystkim dwa różne obozy. Z jednej strony robotnik, a z drugiej strony kibic. Chcieliśmy pokazać, że każdy przyczynił się do odzyskania wolności i niepodległości Polski. - wyjaśnia mi znaczenie oprawy jeden z ultrasów Hutnika oraz autor sektorówki.

Podczas meczu aktywni byli także kibice z Ukrainy, którzy w liczbie około 40 osób dopingowali swoich piłkarzy. Można było usłyszeć takie hasła jak: „Dynamo Kijów”, czy odnoszące się do polityki: „Putin Hujło”. Gdy fani Hutnika zaprezentowali oprawę, to „Fanaty z Dynamo” odpalili race, a po chwili dołączyli do nich także sympatycy z Nowej Huty.

Kibice Dynama Kijów odpalili race podczas meczu z Hutnikiem.
(źródło: hutnik.org)

Dobrze, że kibice obu drużyn zapewnili atrakcje na trybunach, bo piłkarze w drugiej części spotkania zwolnili tempo. Na szczęście pod koniec meczu padły jeszcze dwie bramki. Najpierw na 6:0 podwyższył Oleh Maik, a w 89. minucie honorowe trafienie Hutnikowi dał Jerzy Kołakowski.

Imprezę zakończyło wręczenie pucharu dla zwycięzcy meczu. Wszystko wyglądało pięknie, atmosfera była przyjazna, pogoda dopisała, a organizatorzy dopięli wszystko na ostatni guzik. Całą imprezę można byłoby ocenić na „szóstkę”, gdyby nie „spiker”, który chyba po raz pierwszy miał styczność z mikrofonem...

Zawodnik Dynama Kijów niosący puchar za zwycięstwo z Hutnikiem w turnieju "Welcome to Nowa Huta".

Co ciekawe, to nie koniec przygody dla kibiców z Kijowa.

- Zostaną jeszcze dzień lub dwa, a następnie niektórzy z „naszych” wybiorą się z nimi do Lwowa na ich mecz. - zdradza mi kibic Hutnika, który opiekuje się gośćmi z Ukrainy.

Dla mnie ostatnim punktem imprezy była konferencja prasowa, która była praktycznie wymianą uprzejmości i podziękowań między trenerami obu drużyn i Prezesem Stowarzyszenia Nowy Hutnik 2010. Warto zwrócić uwagę, że w rolę tłumacza na konferencji wcielił się... kibic Hutnika. To tylko kolejny dowód, że Hutnik Nowa Huta to klub prowadzony przez fanów dla fanów.

Obserwuj autora na Twitterze