Dylematy po meczu U-20 z Japonią. Już tylko jeden egzamin przed najważniejszym turniejem
Wybierają najładniejsze gole i przygotowują się do najważniejszego turnieju w swoim życiu. Prowadzona przez Jacka Magierę reprezentacja Polski do lat 20 pokonała w czwartek swoich rówieśników z Japonii 4:1. Entuzjazmu oraz chęci do ciężkiej pracy nie brakuje. Teraz czas na próbę generalną z Niemcami.
fot.
Trener dał nam zadanie domowe: mamy wybrać trzy najładniejsze bramki ze wszystkich naszych meczów. Wybór drużyny będzie chyba prosty: takich efektownych goli jak z Japonią jeszcze nie było - powiedział po czwartkowej wygranej 4:1 Jakub Bednarczyk, jeden z autorów niezwykłych trafień jakie padły w drugiej połowie towarzyskiego spotkania kadry U-20 z jej rówieśnikami z Azji. Trafienia zanotowali także Serafin Szota, Tomasz Makowski oraz Adrian Łyszczarz. - Myślę, że bramka Kuby była największej urody. Moja też była ładna, ale bardziej niż z niej cieszę się z tej wygranej. 4:1 z drużyną, która zdołała zakwalifikować się na mundial, to musi budować. Na kolejny mecz i zbliżające się mistrzostwa - stwierdził kapitan reprezentacji Jacka Magiery, który podobnie jak Bednarczyk na boisku pojawił się dopiero po przerwie.
Selekcjoner mundialowej drużyny od pierwszej minuty dał bowiem szansę nowym, w tym Mateuszowi Boguszowi z Leeds United. W bramce stanął natomiast Miłosz Mleczko. Bramkarz Puszczy Niepołomice zastąpił podstawowego golkipera, kontuzjowanego zawodnika Legii Warszawa, Radosława Majeckiego. - To był mój pierwszy mecz w tej reprezentacji, w którym miałem okazję zagrać z Miłoszem. Znaliśmy się jednak wcześniej, bo widywaliśmy się na zgrupowaniach innych kategorii wiekowych. Mam do niego spore zaufanie - skomentował to Sebastian Walukiewicz. Obrońca wykupiony zimą z Pogoni Szczecin do włoskiego Cagliari jest jednym z najbardziej znanych zawodników w reprezentacji rocznika 1999 i młodszych. - Nie skupiam się na tym. Nie jestem też jedyny, który gra w ekstraklasie: jest Tomek Makowski z Lechii Gdańsk czy Bartek Slisz z Zagłębia Lubin, inni występują za granicą. Zespół jest bardzo wyrównany - stwierdził.
Stoper rozegrał solidne zawody, ale z czwartkowego spotkania zapamiętany nie zostanie. Z pewnością szczególne było ono dla Serafina Szoty, który jeszcze w pierwszej połowie otworzył jego wynik. - Jestem przeszczęśliwy. To bramka dla reprezentacji Polski: grać z orzełkiem na piersi i jeszcze strzelić gola, to coś naprawdę niesamowitego. Spełniłem swoje marzenie, bo to dopiero moje pierwsze trafienie w kadrze - komentował obrońca wypożyczony z Zagłębia Lubin do Odry Opole. - W każdym meczu staram się wykonywać swoją robotę jak najlepiej. Obiecuję, że ta bramka niczego nie zmieni i nadal będę dawał z siebie wszystko.
Wszystko z siebie dali także Łyszczarz oraz Bednarczyk. Gdy wchodzili na boisko, tablica wyników wskazywała 1:1. Pociągnęli zespół do ataku i to właśnie po akcji tego drugiego, gola na 2:1 strzelił Makowski. - Cała drużyna zagrała dobrze, nie tylko my. Najbardziej cieszy to, że potrafiliśmy odpowiedzieć po bramce straconej na 1:1 strzelając trzy kolejne gole. To buduje - uspokajał pomocnik występujący w tym sezonie w GKS-ie Katowice.
- Nasza dobra forma to przede wszystkim treningi i ciężka praca trenera Magiery. Gruntownie przygotowuje nas do każdego spotkania, poświęca każdemu z nas dużo uwagi. Ten mecz to jego sukces - dodał z kolei Bednarczyk. Ogromną zasługą selekcjonera będzie także każde zwycięstwo Biało-Czerwonych podczas nadchodzącego mundialu. Między 23 maja, a 15 czerwca na sześciu stadionach w Polsce (Gdynia, Bydgoszcz, Łódź, Lublin, Tychy, Bielsko-Biała) zostaną rozegrane 52 spotkania pomiędzy najlepszymi reprezentacjami rocznika 1999 i młodszych. Polacy w grupie zmierzą się z Kolumbią, Senegalem oraz Tahiti. Z pierwszym z tych rywali zagrają w meczu otwarcia w Łodzi. - Codziennie rano budzimy się z myślą, że już za chwilę rozpocznie się najważniejsza impreza w naszym życiu. Chcemy się przygotować do tego jak najlepiej, by potem również jak najlepiej zaprezentować się w samym turnieju - przyznał Łyszczarz, który zdaje się być jednym z pewniaków do znalezienia się w 23-osobowej kadrze. Ją Magiera musi podać 13 maja, a już 1 kwietnia zgłosić 50 potencjalnych reprezentantów. - Nie mamy podstawowego składu, on cały czas się zmienia - komentuje Szota. - W tej drużynie nie ma rezerwowych, są jedynie zmiennicy. Każdy wnosi do zespołu jakiś pozytyw.
- Nie mogę być pewny powołania, zresztą nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Na razie skupiamy się na meczu z Niemcami - powiedział z kolei Walukiewicz. Podobnie jak reszta podopiecznych Magiery uda się teraz do Bielska-Białej, gdzie we wtorek zostanie rozegrany ostatni mecz towarzyskiego Turnieju Ośmiu Narodów. Polacy zmierzą się z rok starszymi rywalami zza naszej zachodniej granicy. - To będzie bardzo ważne spotkanie - stwierdził Łyszczarz.
- Z Japonią pokazaliśmy na co nas stać i jesteśmy głodni dalszych sukcesów - obiecał Bednarczyk.