Dwie bramki w niespełna minutę. Jagiellonia podzieliła się punktami z Zawiszą
Jagiellonia Białystok zremisowała z Zawiszą Bydgoszcz w pierwszym meczu rundy rewanżowej T-Mobile Ekstraklasy. Gospodarze bardzo krótko cieszyli się z prowadzenia, które objęli po efektownym trafieniu Dawida Plizgi. Stracili je już po upływie kilkudziesięciu sekund.
Mecz w Białymstoku zapowiadał się niezwykle interesująco, choćby dlatego, że rywalizować w nim miały dwie ekipy, które stać na stworzenie emocjonującego widowiska. W drużynie gości niespodzianką była obecność tylko na ławce rezerwowych Michała Masłowskiego. Z kolei w Jadze do składu powrócił Jakub Tosik, dotychczas godnie zastępowany przez Adama Waszkiewicza. Krzysztof Baran na dobre wygryzł Jakuba Słowika z pozycji nr 1 gospodarzy. Od dawna w pierwszym składzie nie występował też obecny od pierwszych minut Tomasz Porębski, który w końcu powinien zacząć potwierdzać opinię sporego talentu.
Z początku Jagiellonia wydawała się bardziej zestresowana stawką spotkania, czyli szansą przesunięcia się do grupy mistrzowskiej Ekstraklasy. Po pierwszych niemrawych dwudziestu minutach trybuny ożyły, gdy Dawid Plizga urwał się Sebastianowi Ziajce. Tylko kunszt bramkarski Wojciecha Kaczmarka uchronił gości przed stratą bramki. Chwilę później kontra Zawiszy omal nie zakończyła się skutecznym strzałem Kamila Drygasa. Od tego momentu tempo spotkania znacząco wzrosło. Najpierw Jaga dwukrotnie nie wykorzystała niezłych okazji, a po chwili Luis Carlos minimalnie strzelił obok bramki, chwilę wcześniej demonstrując swoją techniczną wyższość nad Tosikiem. Pomimo podobnej ilości akcji ofensywnych obu ekip, w pierwszej połowie zdecydowanie więcej akcji Zawiszy kończyło się strzałami. Paradoksalnie to Jaga miała lepszą sytuację na zdobycie gola. Pomimo wielu okazji z obu stron bramek w pierwszej połowie bramek nie obejrzeliśmy.
W drugiej części spotkania swoje pretensje do gry w bramce Jagi potwierdził Krzysztof Baran znakomicie broniąc strzał Luisa Carlosa. Chociaż mecz zapowiadano jako pojedynek dwóch dobrych techników czyli Daniego Quintany z Luisem Carlosem, przez pierwszą godzinę widoczny był tylko drugi z tych graczy. Jakub Tosik zupełnie nie radził sobie z kryciem dynamicznego Brazylijczyka, a koledzy nie uważali za stosowne wspierać swojego bocznego obrońcę. Gdy wydawało się, że Jaga jest w coraz większych opałach, trybuny stadionu w Białymstoku eksplodowały radością. Znakomitym podaniem Maciej Gajos uruchomił Dawida Plizgę, a tren precyzyjnym strzałem pokonał Wojciecha Kaczmarka. Spiker stadionowy nie zdążył jeszcze wymienić nazwiska strzelca gola, a Zawisza wyrównał. Luis Carlos urwał się po raz kolejny Jakubowi Tosikowi, podał do Drygasa, a ten doskonale wystawił futbolówkę, wskutek czego piłkę do bramki skierował były gracz białostoczan Vahan Gevorgyan.
Od tego momentu tempo spotkania wyraźnie siadło. Gra zaczęła toczyć się w środku boiska i bardziej przypominała piłkarskie szachy niż dynamiczny mecz, jakim mogliśmy się cieszyć przez pierwszą godzinę. Kwadrans przed końcem spotkania Plizga po raz kolejny w tym spotkaniu trafił wprost w golkipera gości. Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry Michał Pazdan zdobył bramkę, ale sędzia słusznie odgwizdał pozycję spaloną. Do końca spotkania bramki nie padły i spotkanie zakończyło się remisem.