menu

Dwa gole Vranjesa z "jedenastek". Lechia wygrała w Zabrzu z Górnikiem (ZDJĘCIA)

1 czerwca 2014, 19:55 | Sebastian Gladysz

Lechia Gdańsk pokonała na wyjeździe Górnika Zabrze 2:0 po dwóch bramkach z rzutów karnych Stojana Vranjesa. Trzy punkty w ostatnim meczu sezonu pozwoliły podopiecznym Ricardo Moniza ukończyć rozgrywki na 4. miejscu. Zabrzanie zakończyli ligę dwie pozycje niżej.

Dwóch zmian dokonał trener Robert Moniz w wyjściowej jedenastce swojej drużyny na mecz z Górnikiem. na prawej obronie w miejsce Deleu pojawił się Stolarski, a na środku pomocy Wiśniewskiego zastąpił Tuszyński. Robert Warzycha mocno namieszał z kolei w ustawieniu swojego zespołu. Na obronie w porównaniu ze środowym meczem z Zawiszą ostał się jedynie Danch, któremu tym razem partnerować miał Gancarczyk. Na boki defensywy powrócili Kosznik i Olkowski. W składzie znalazł się także Sobolewski kosztem Łukasiewicza oraz Iwan, który zastąpił Łuczaka. Obie drużyny grały więc w silnych jedenastkach. O odpuszczeniu tego meczu nie mogło być mowy.

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego zrobiło się przy Roosevelta sentymentalnie. Pamiątkowe plakaty i ogromne owacje otrzymali Prejuce Nakoulma i Paweł Olkowski, bowiem był to ich ostatni mecz w trójkolorowych barwach. Z kibicami Górnika pożegnali się także odchodzący Antoni Łukasiewicz i Norbert Witkowski.

Iście piknikową atmosferę mieliśmy na murawie w pierwszych minutach tego spotkania. Bardziej przekonywał zespół z Gdańska, który raz po raz gościł w pobliżu bramki Kasprzika. W oczy rzucała się zupełnie niepotrzebna nerwowość w poczynaniach Gancarczyka. Stoper Górnika w dużym stopniu sam prowokował zagrożenie pod swoją bramką niecelnymi podaniami i brakiem zdecydowania. W ataku zabrzanie nie istnieli do 12. minuty, kiedy to do bezpańskiej piłki udało się dojść Nakoulmie, ale jego sytuacyjny strzał z okolic szesnastki obronił Bąk. Po stronie gości wyróżnić można było Sadajewa. Napastnik Lechii sprawiał sporo problemów defensorom Górnika, a raz jego uderzenie z ostrego kąta zatrzymało się na bocznej siatce.

Kiedy minęła 20. minuta meczu, gospodarze przycisnęli swoich rywali i w krótkim czasie stworzyli kilka sytuacji, które mogli i powinni wykorzystać. Najpierw świetna akcja duetu Nakoulma-Iwan zakończyła się płaskim strzałem tego drugiego, po którym z najwyższym trudem piłkę na rzut rożny wybił Bąk. Następnie ładnie na prawym skrzydle pograli Kosznik z Olkowskim. Odchodzący z Górnika zawodnik zamiast dośrodkować, wycofał nieco futbolówkę na jedenasty metr. Sobolewski w tej doskonałej sytuacji fatalnie przestrzelił.

Chwilę potem mogło być 0:1, bo przed stuprocentową szansą stanął Tuszyński, ale jego strzał głową z kilku metrów instynktownie obronił Kasprzik. Po dwóch kornerach kotłowało się pod bramką golkipera Górnika, ale piłka do siatki ostatecznie nie wpadła.

Z biegiem czasu mecz zaczął się otwierać, a inicjatywę przejmowali zabrzanie. Podopieczni Roberta Warzychy z łatwością potrafili się przedostawać w okolice pola karnego rywali, lecz nie potrafili zamienić swoich sytuacji na gola. Lechia natomiast atakowała rzadziej, ale za to bardziej konkretnie. Tak jak w 35. minucie, kiedy akcję swojego zespołu świetnie rozprowadził Vranjes. Wówczas na czystej pozycji odnalazł się Grzelczak, który mimo to podał do Tuszyńskiego. Pomocnik gości po raz drugi przegrał pojedynek z Kasprzikiem z bliskiej odległości.

Pięć minut później groźną kontrą odpowiedział Górnik – dobrą prostopadłą piłkę zagrał Iwan, na bramkę Bąka popędził Nakoulma, w polu karnym zakręcił Stolarskim i podał w ciemno na piąty metr, jednak ani Olkowski, ani Gwaze nie zdążyli dopełnić formalności. W odpowiedzi Lechia przeprowadziła najgroźniejszą akcję pierwszej połowy. Kapitalne dośrodkowanie Makuszewskiego spadło idealnie na wolej Grzelczaka. Skrzydłowy gości nie zwykł się mylić w takich sytuacjach, ale tym razem futbolówka po jego atomowym strzale odbiła się od słupka. Pod koniec pierwszej części spotkania dwie szanse mieli jeszcze gracze Warzychy. Najpierw po zgraniu piłki głową Nakoulmy w ekwilibrystyczny sposób próbował uderzać Iwan, ale bardzo niecelnie. Chwilę potem ładne uderzenie Gwaze zza pola karnego pewnie obronił Bąk.

Oba zespoły nastawiły się jeszcze bardziej ofensywnie od początku drugiej połowy. Mało było gry w środku pola, natomiast piłka wędrowała od jednego pola karnego, do drugiego. Na dogodną sytuację musieliśmy czekać siedem minut. Ładne prostopadłe podanie Madeja do Olkowskiego i przytomne zagranie do Nakoulmy tego drugiego mogło się skończyć golem, ale piłka lecąca w światło bramki po uderzeniu reprezentanta Burkina Faso została zablokowana przez obrońcę gości. Tempo spotkania wciąż wzrastało, ale brakowało dogodnych okazji. Żaden z zespołów nie potrafił uspokoić swojej gry i przejąć inicjatywy.

W 63. minucie trzecią okazję do strzelenia bramki miał Tuszyński, ale jego uderzenie głową było bardzo niecelne. Cztery minuty później z niczego zrodziła się akcja, która dała prowadzenie gościom. Defensywa Górnika popełniła duży błąd, Sadajew został sam na sam z Danchem i z łatwością przerzucił sobie piłkę nad stoperem gospodarzy. Kapitan „Trójkolorowych” nie nadążył za rywalem i pociągnął go za koszulkę. Napastnik Lechii wykorzystał to i upadł, a sędzia Gil wskazał na wapno. Jedenastkę bardzo pewnym strzałem na gola zamienił Vranjes. Po stracie bramki zabrzanie wyglądali na nieco zdziwionych i zagubionych, a gdańszczanie starali się pójść za ciosem.

Bliscy drugiego trafienia byli już w 73. minucie, kiedy to przed fantastyczną szansą stanął Sadajew. Grzelczak zagrał mu idealnie, tak, że pozostało tylko dostawić nogę i zdobyć bramkę. Kasprzik jednak popisał się kapitalną, jedną z najlepszych interwencji sezonu, jedną ręką broniąc swój zespół przed utratą drugiego gola. „Górnicy” bili głową w mur starając się doprowadzić do wyrównania, ale Lechia zdawała się kontrolować wydarzenia na boisku. Minuty płynęły i mecz zbliżał się do końca, a sytuacji mieliśmy jak na lekarstwo. Desperackie ataki gospodarzy nie robiły wrażenia na rywalach. W doliczonym czasie gry goście przeprowadzili akcję, która dała im drugą bramkę. Piłkę na połowie Lechii stracił Danch, a podopieczni Moniza popędzili z kontrą. Gancarczyk przegrał pojedynek biegowy z Makuszewskim i zahaczył skrzydłowego „Biało-zielonych”. Swojego drugiego gola w meczu zdobył Vranjes, wykonując rzut karny w identyczny sposób jak pierwszy.

Gdańszczanie dzięki temu zwycięstwu awansowali na czwarte miejsce w tabeli, z którego zrzucili Górnika. Zawodnicy Warzychy spadli na szóstą pozycję w tabeli.