Dużo sytuacji w Bielsku-Białej, Piast wygrał po golu z rzutu karnego (ZDJĘCIA)
W jedynym piątkowym meczu T-Mobile Ekstraklasy, Piast Gliwice wygrał na wyjeździe z przedostatnim w tabeli Podbeskidziem Bielsko-Biała 1:0 (0:0). Goście byli zdecydowanie lepszym zespołem w drugiej połowie i zasłużenie zainkasowali komplet punktów, po skutecznie wykonanym rzucie karnym przez Rubena Jurado.
Mariusz Lewandowski: Iskierka nadziei na powołanie była, choć trochę przygasła
Choć do przerwy na stadionie w Bielsku nie padła ani jedna bramka, obie drużyny miały kilka doskonałych okazji do objęcia prowadzenia. Od mocnego uderzenia rozpoczęli „Górale”. Już w 2. minucie po prostopadłym podaniu Damiana Chmiela przed świetną szansą stanął Piotr Malinowski, ale najpierw jego strzał, a później dobitkę świetnie wybronił Dariusz Trela. Piast odpowiedział dwójkową akcją Tomasza Podgórskiego i Rubena Jurado, ale po strzale tego drugiego dobrze interweniował Ladislav Rybansky. To był znak, że w piątkowy wieczór przy Rychlińskiego na boisku będą rządzić golkiperzy.
Do przerwy Trela jeszcze dwukrotnie uchronił swój zespół przed utratą bramki – w 26. minucie wybronił zmierzający w okienko strzał z woleja Antona Slobody, a kilka chwil później po raz trzeci wygrał pojedynek sam na sam z Malinowskim. Vis-a-vis bramkarza Piasta nie pozostał mu jednak dłużny. Krytykowany od początku sezonu Rybansky interweniował bezbłędnie przy zaskakującym uderzeniu z pięciu metrów Rabioli, a czujność zachował nawet wówczas, gdy na bramkę strzelał... jego stoper, Adam Deja. W innym przypadku Słowakowi dopisało szczęście – po dośrodkowaniu z rzutu rożnego dobrze dysponowany Rabiola trafił głową w poprzeczkę.
O ile w pierwszej połowie pojedynek obu drużyn był wyrównany, o tyle po przerwie przewagę osiągnęli podopieczni Marcina Brosza. W 54. minucie bardzo bliski szczęścia był Podgórski, piłka po jego ładnym uderzeniu z rzutu wolnego zatrzymała się na słupku. Piast jednak nadal dominował – znacznie szybciej niż w pierwszej połowie operował piłką i osiągnął przewagę w środku pola. W końcu gliwiczanie dopięli swego. W 70. minucie w narożniku pola karnego Deja sfaulował Jurado i sędzia podyktował „jedenastkę” dla gości. Do rzutu karnego podszedł sam poszkodowany i strzałem w środek bramki pewnie pokonał Rybansky’ego.
Widząc regres w grze swojego zespołu, trener Michniewicz dość szybko przeprowadził komplet przysługujących mu zmian. Ani jeden z wprowadzonych na boisko graczy nie wprowadził jednak do poczynań Podbeskidzia większej jakości. Gospodarze, podobnie jak tydzień wcześniej w przegranym meczu z Jagiellonią, w końcówce nie potrafili sforsować głęboko cofniętej defensywy rywali i nie stwarzali sobie klarownych okazji do zdobycia bramki. W doliczonym czasie gry jeszcze raz popisał się Trela, gdy wyciągnął spod poprzeczki strzał z rzutu wolnego Dei.
Piast zaliczył wyjazdowe zwycięstwo pierwszy raz od samego początku sezonu, gdy na inaugurację pokonał 3:2 Cracovię. Podbeskidzie po piątkowej porażce pozostanie w strefie spadkowej z siedmioma punktami na swoim koncie.
Bohater: Dariusz Trela. Gdyby nie fantastyczne interwencje bramkarza, Piast nie wywiózłby kompletu punktów z Bielska-Białej. Golkiper gości kilka razy popisał się znakomitym refleksem i potwierdził, że toczone właśnie negocjacje w sprawie nowego kontraktu nie wpływają na jego formę sportową.
Antybohater: Piotr Malinowski. W meczu z Pogonią Czesław Michniewicz zauważył, że w przeciwieństwie do Krzysztofa Chrapka, popularny „Malina” potrafi dochodzić do sytuacji bramkowych. W piątek Malinowski miał aż trzy „patelnie”, ale trzykrotnie przegrywał pojedynki sam na sam z Dariuszem Trelą. Dla byłego zawodnika Górnika Zabrze był to już 83. mecz w ekstraklasie. Jego dorobek w najwyższej klasie rozgrywkowej to zaledwie… jedna bramka.
Ciekawostki:
- Dla dwóch zawodników obu drużyn piątkowy mecz był debiutem w wyjściowej jedenastce. Marcin Brosz od pierwszej minuty postawił na napastnika Rabiolę, a w barwach gospodarzy na prawej obronie wystąpił nominalny… pomocnik, Mateusz Kupczak. Obaj zaliczyli całkiem udane zawody. Lepszy był Portugalczyk, który dwa razy był bliski premierowej bramki w polskiej ekstraklasie.
- Dzień meczu z Piastem do końca zapamięta skrzydłowy gospodarzy, Damian Chmiel. Nie dlatego, że powrócił do składu „Górali” po kontuzji, ale z powodu narodzin syna Natana, który przyszedł na świat w piątkowy poranek. Na „kołyskę” piłkarze Podbeskidzia będą musieli jednak jeszcze trochę poczekać.
- W kadrze meczowej Podbeskidzia po raz pierwszy w tym sezonie pojawił się bramkarz Richard Zajac. Wbrew oczekiwaniom to jednak nie on, a Ladislav Rybansky zagrał od początku.
- Po raz ostatni kibice gospodarzy oglądali mecz na starej trybunie przy ul. Żywieckiej, która została wybudowana podczas poprzedniej modernizacji stadionu w latach 50. XX wieku. Od meczu z Lechem funkcjonować zaczyna nowa, w pełni zadaszona trybuna północna.