Dusan Kuciak, bramkarz Lechii Gdańsk: W defensywie było za dużo złych decyzji [rozmowa]
Dusan Kuciak, bramkarz Lechii Gdańsk, w Krakowie aż pięć razy musiał wyjmować piłkę z bramki, a biało-zieloni wysoko przegrali z Wisłą. Na małe pocieszenie obronił rzut karny wykonywany przez Macieja Sadloka.
Czujecie się trochę sprowadzeni na ziemię przez Wisłę?
[przycisk_galeria]
Porażka jak porażka, nie ważne czy 0:1 czy wyższa. Może lepiej stracić pięć bramek w jednym meczu niż przegrać pięć spotkań po 0:1. Staram się patrzeć pozytywnie, ale czuję sam wewnętrznie, że pięć straconych goli w jednym meczu, to dużo. W tym meczu gra w defensywie nie wychodziła nam tak, jak we wcześniejszych spotkaniach. Wisła zamieniła na bramki wszystkie swoje sytuacje.
Trener Piotr Stokowiec mówił o możliwym faulu na Tobie przy drugim golu dla Wisły. Tak było?
Nie, nic nie było. Na początku rzeczywiście myślałem, że był faul, ale potem obejrzałem tę sytuację i to Karol Fila mnie zaatakował. Takich nieporozumień, niestety, w tym meczu było u nas więcej. Przy czwartej bramce było przecież także nieporozumienie z Filipem Mladenoviciem. To nie był nasz udany mecz w defensywie, bo było sporo złych decyzji. W ofensywie mieliśmy jednak swoje szanse, ale tutaj trzeba pochwalić bramkarza Wisły, bo w dwóch bądź trzech sytuacjach świetnie obronił. Oby ta porażka była dla nas zwycięstwem na przyszłość. Najlepiej już w sobotnim meczu z Zagłębiem Lubin. Musimy wyciągnąć wnioski, aby to co zrobiliśmy źle w Krakowie nie powtórzyło się w kolejnym spotkaniu. Trzeba wyeliminować błędy, bo uważam, że mecz w Krakowie był świetny, była fajna atmosfera na stadionie. Uważam, że nie zasłużyliśmy na tak wysoką porażkę.
Lepiej zagraliście w ofensywie?
Nie chcę tego dzielić. Po prostu w tym meczu nie zagraliśmy na miarę naszych możliwości. Potrafimy grać lepiej z przodu i wykorzystywać te szanse, które mamy. W defensywie, jak już mówiłem, było sporo złych decyzji i stąd aż pięć straconych bramek.
Zabrakło konsekwencji i organizacji gry w obronie, które cechowały Lechię od początku tego sezonu?
Można tak powiedzieć. Już pierwszy gol był przypadkowy, a całość skończyła się tak, że napastnik Wisły był sam przed bramką. Drugi gol to złe decyzje w tym, co mamy robić na boisku. Trzecia to pech, bo piłka odbiła się od Filipa, który starał się zachować jak najlepiej, ale nie wyszło. Czwarta to nieporozumienie, a przy piątej zapomnieliśmy o pokryciu zawodnika Wisły. Stałe fragmenty gry są do poprawienia. Patrzę pozytywnie i nie chcę załamywać się, że straciliśmy pięć bramek i już jest katastrofa. To jest przegrany mecz, tak samo jak 0:1 i trzeba zrobić tak, aby te błędy już się więcej nie powtarzały.
Od początku drugiej połowy ruszyliście do przodu, a to jasno pokazuje, że przyjechaliście do Krakowa po zwycięstwo?
Od początku meczu graliśmy o zwycięstwo i tak jest zawsze. To widać, nie gramy futbolu zachowawczego. Staramy się robić swoje, czyli solidna defensywa, a z przodu zawsze coś strzelimy. Zdobyliśmy dwie bramki, ale straciliśmy aż pięć, gdzie Wisła oddała chyba sześć strzałów.
Jaka była atmosfera w szatni po zejściu z boiska?
Była cisza, a trener powiedział, że nie ma teraz co rozpatrywać tego na gorąco. Powiedziałem kilka słów i jedziemy dalej. Nie ma co się załamywać, bo to byłoby najgorsze. Zrobimy odprawę, a trener powie nam, co było złe. Potem już pełna koncentracja na mecz z Zagłębiem i teraz nie myślę o spotkaniu Pucharu Polski z Wisłą.
FIFA planuje znacząco zredukować liczbę piłkarzy, którzy mogą zostać wypożyczeni
Press Focus