Dura lex, sed lex [KOMENTARZ]
Lechia wycofała skargę złożoną do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu przy PKOl, która została przed 30. kolejką rozpatrzona pozytywnie. Dzięki niej zawieszono karę ujemnego punktu i przy okazji wprowadziła spore zamieszanie w ostateczny układ tabeli po sezonie zasadniczym. Poniedziałkowa, wspólna decyzja PZPN-u i zarządu Lechii wyjaśniła sprawę. Wydaje się, że… nie można było rozwiązać jej lepiej.
fot. Aleksandra Sieczka
Geneza zamieszania
Na początku roku, w styczniu, Lechii zostaje odjęty punkt za opóźnienia w spłatach zobowiązań wobec wierzycieli. Było to następstwo kontroli klubowych kas Komisji ds. Licencji, która odbyła się pod koniec ubiegłego roku. Oprócz Lechii sprawdzono kondycję finansową Wisły Kraków i Ruchu Chorzów. Z całej trójki tylko Wisła uniknęła kary. Stan konta chorzowskiego klubu do dziś jest wielką zagadką, jednak gdańszczanie mają dosyć klarowną sytuację. Okazało się jednak, że wszystkie długi (trzeba zaznaczyć, że niewielkie) spłacili… o 4 dni za późno. Komisja była nieubłagana – Ruch i Lechia muszą zostać ukarane. Krzysztof Sachs, szef komisji licencyjnej, przyznał wtedy, że kara musi zostać utrzymana, ponieważ „ma mieć walor edukacyjny”.
Lechia postanowiła dowieść swoich racji na ścieżce prawnej. Odwołała się od ujemnego punktu, lecz ich wniosek został odrzucony. Prawnicy współpracujący z klubem odnaleźli zapis, na mocy którego można porzucić wojnę prawną z PZPN-em i złożyć skargę do wyższej instancji. 30 marca na biurko Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu przy PKOl wpływa pismo z Gdańska. Do ostatniej kolejki 10 dni, czasu niewiele. Dni mijają, a Trybunał milczy.
Piątek, 8 kwietnia, ok. 24 godziny do ostatniej kolejki. Trybunał wstrzymuje karę dla Lechii, dzięki czemu przywrócony zostaje im odjęty wcześniej punkt. Kolejność w tabeli pozostała taka sama, lecz warunki awansu do pierwszej ósemki zmieniły się diametralnie.
Co dokładnie się zmieniło?
Najgorzej tę decyzję przyjęto w Niecieczy. Termalica została pozbawiona szans na awans do grupy mistrzowskiej. Beniaminek z pewnością marzył o pierwszej ósemce w debiutanckim sezonie w ekstraklasie. Przez sprawę zupełnie od nich niezależną ich marzenia pękły jak mydlana bańka.
Droga powrotna Wisły do górnej części tabeli również okazała się bardziej wyboista. Przy odpowiednim układzie, przez przywróceniem Lechii punktu, do awansu wystarczał im nawet remis z Zagłębiem w ostatniej kolejce. Kasy biletowe stadionu przy Reymonta w Krakowie pękały w szwach, sprzedano ponad połowę wejściówek. Kibice liczyli oczywiście na zwycięstwo, jednak bufor bezpieczeństwa, w postaci ewentualnego podziału punktów, zapewniłby większy spokój.
Fair play, czy fail play?
Ostatnia kolejka minęła, wszystko już jest jasne, wiadomo kto będzie walczyć o mistrzostwo, a kto będzie robił wszystko, aby utrzymać się w ekstraklasie. Niestety, przez decyzję PKOl-u sprzed 24 godzin tabela stanęła w miejscu. Podbeskidzie Bielsko-Biała oraz Ruch Chorzów mają tyle samo punktów, tyle samo bramek strzelonych i tyle samo bramek straconych, a w bezpośrednich starciach dwukrotnie padł remis 1:1! O awansie „Górali” do pierwszej ósemki zadecydowała tzw. klasyfikacja fair play, o której zapewne przeciętny kibic futbolu nigdy wcześniej nie słyszał. Kryteria brane pod uwagę w tym zestawieniu, to między innymi, otrzymane kartki, zachowanie zawodników na ławce rezerwowych, czy zachowanie kibiców.
Nie trzeba być wielkim znawcą, aby stwierdzić, że z zasadami fair play ten ranking ma niewiele wspólnego. Media społecznościowe zawrzały, dziennikarze proponowali rozwiązanie, które będzie najbliższe duchowi rywalizacji sportowej – rozegranie dodatkowego meczu. Rzecznik Podbeskidzia niemalże od razu uciszył wszelkie spekulacje, twierdząc, że taki scenariusz nie jest brany pod uwagę i klub uszanuje każdą decyzję Trybunału, cytuje go portal tvn24.pl.
Lechia wydaje oświadczenie wspólnie z PZPN-em
Podbeskidzie milczy na tę chwilę odnośnie całego zamieszania, lecz zawodnicy decyzję szanowali przez dwa dni i puściły im nerwy. Tyle czasu byli w pierwszej ósemce. Przed rozpoczęciem kolejki po podziale punktów Lechia, we współpracy z PZPN-em i po konsultacji z ekspertami UEFA, postanowiła rozwiązać całą sytuację. Chcąc zachować neutralność w całej sprawie… wycofali swoją skargę z Trybunału Arbitrażowego, którą złożyli 29 marca. Co to oznacza? Decyzja PKOl-u, dzięki której przywrócono Lechii punkt, traci swoją moc, a do grupy mistrzowskiej jednak awansuje Ruch Chorzów.
Nie dziwią zatem słowa Adama Mójty, który dla portalu „Weszło” udzielił wywiadu tuż po ogłoszeniu decyzji gdańszczan: Cały klub zachował się w tej sytuacji nie fair. Teraz mogę powiedzieć tylko jedno: życzę Lechii, żeby ten punkt okazał się na wagę złota. Życzę jej, żeby kiedyś jej go zabrakło.
Zamknięcie sprawy
W środowisku dziennikarskim ponownie wywołane zostało poruszenie. W mediach społecznościowych nastąpił podział na dwa obozy: zwolenników decyzji Lechii i oczywiście jej przeciwników. Można spekulować, czy jeżeli Lechii tego punktu by brakowało, to czy wtedy zarząd zdecydowałby się na wycofanie skargi. Trzeba jednak spojrzeć szerzej na sprawę - klub z Gdańska walczył o swoje. Miał do tego prawo. Analogicznie wygląda sprawa w polskim sądownictwie – po przejściu przez wszystkie instancje można odwołać się do Trybunału w Strasburgu. Skoro taka szansa istnieje nie można zakładać, że ktoś z niej nie skorzysta. Nikt nie powinien czuć się w związku z tym poszkodowany. „Dura lex, sed lex”. Wycofanie skargi było najprostszym i zarazem najlepszym wyjściem z całej sytuacji, biorąc pod uwagę obecny porządek prawny.
Jaki z tego morał? Powinny nastąpić zmiany w przepisach, które zresztą już zostały zapowiedziane. Dodatkowy, bezpośredni pojedynek wydaje się świetnym rozwiązaniem. Najprawdopodobniej długo przyjdzie nam czekać na taki kolejny przypadek, lecz warto, aby wtedy rozstrzygnęła o tym rywalizacja w duchu sportowym.
Inna sprawa – jaki „walor edukacyjny” w tej sytuacji posiada karanie ujemnymi punktami, o którym wspominał szef komisji licencyjnej? O ile i w tej kwestii nie zajdą zmiany, to w przyszłości inne kluby będą mogły posługiwać się przypadkiem Lechii i dowodzić swoich prawd przed Trybunałem. Okaże się, że kluby mogą czuć się bezkarne - Komisja ds. Licencji będzie nakładać kary, a zarząd machnie ręką mówiąc „Trybunał i tak nam przyzna rację, punkty do nas wrócą”.
Katastroficzna wizja. Jednak możliwa do spełnienia.
"Geneza sprawy" stworzona na podstawie tekstu Jacka Staszaka - Kto zawinił i kogo powiesili, czyli minusowy punkt-widmo.