Duet Brożek - Stilić rozpracował Zawiszę. Wisła zwycięstwem zakończyła sezon
Wisła Kraków pokonała na własnym stadionie Zawiszę Bydgoszcz 2:1. Bohaterami tego spotkania byli Semir Stilić i Paweł Brożek, którzy podzielili się łupem bramkowym, ale też odpowiadali za stworzenie niemal wszystkich sytuacji podbramkowych dla "Białej Gwiazdy". Dzięki tym trzem punktom Wisła awansowała na 5. miejsce w tabeli ekstraklasy.
Wisła Kraków ostatnio była w kiepskiej formie i fani mieli powody do obaw przed meczem z Zawiszą. Trudna sytuacja finansowa, wygasające kontrakty, konflikt klubu z SKWK - te rzeczy rzucały cień na boiskową rywalizację w Krakowie. Szybko okazało się, że zawodnicy Wisły w takiej sytuacji nie radzą sobie najlepiej, bowiem wystarczyło niewiele ponad kwadrans by goście prowadzili 1:0. Bohaterem bydgoszczan był Alvarinho, który wyprzedził Michała Czekaja i efektownym lobem umieścił piłkę w siatce, choć trzeba przyznać, że Miśkiewicz był bliski udanej interwencji.
Strata bramki podziałała motywująco na gospodarzy i przebudziła ze snu Semira Stilicia i Pawła Brożka. Efekt? Najlepszy snajper „Białej Gwiazdy” w 20. minucie doprowadził do wyrównania. Chwilę później Brożek świetnie podał do Stilicia, który nie zdołał pokonać strzegącego bydgoskiej bramki Andrzeja Witana. Golkiper Wisły wykazał się swoimi umiejętnościami również w 27. minucie, kiedy to Brożek przetestował silnym strzałem. W końcu na 10 minut przed końcem pierwszej połowy dwójka Brożek - Stilić wyprowadziła zespół z ulicy Reymonta na prowadzenie. Tym razem to były reprezentant Polski podawał a Bośniak wystąpił w roli egzekutora. Wisła prowadziła, ale tak naprawdę ten wynik to zasługa duetu Stilić - Brożek.
W drugiej połowie emocji było jak na lekarstwo. Zawodnicy Zawiszy powinni postawić wszystko na jedną kartę, jednak nie można było pozbyć się wrażenia, że zwyczajnie nie czują takiej potrzeby. W końcu ten wynik zupełnie nic dla nich nie zmieniał. Wisła mogła i powinna pokusić się o kolejne bramki, ale wyraźnie brakowało im skuteczności. Gdyby Stilić skupił się na precyzji a nie sile uderzenia w 63. minucie, albo Brożek wykorzystałby prezent od Witana w 83. minucie, wynik byłby wyższy.
Wydawało się, że Zawisza w końcu się obudzi, ale nic takiego nie nastąpiło. Tuż przed końcem spotkania Chrapek i Stilić mieli kolejne szanse do zdobycia gola. Bośniakowi zabrakło zaledwie centymetrów, bowiem po jego uderzeniu piłka otarła się o poprzeczkę. W ostatnich sekundach oglądaliśmy jeszcze desperacją próbę Drygasa, który przewrotką usiłował zaskoczyć Miśkiewicza, ale jego strzał był niecelny. Chwilę później sędzia zakończył mecz, co zapewne ucieszyło zwycięską Wisłę a także wyraźnie męczącego się występami w grupie mistrzowskiej Zawiszę.