Druga z rzędu wygrana Bytovii. Ekipa Kafarskiego wygrała z Sandecją
Bytovia Bytów pokonała w Nowym Sączu Sandecję 1:0. Gola rozstrzygającego losy meczu strzelił już w 7. minucie Daniel Mąka. Dzięki zdobytemu w sobotę kompletowi punktów zespół z Pomorza opuścił miejsce zagrożone barażem.
fot. Artur Szczepański
Spotkanie już od zeszłego tygodnia zapowiadało się na bardzo interesujące, bowiem oba zespoły dzieliły tylko dwa punkty i dwa miejsca w ligowej tabeli. Dzięki temu, że wszyscy zawodnicy ekipy gospodarzy byli do dyspozycji Dariusza Wójtowicza, można było w końcu zobaczyć rzeczywistą siłę rażenia Sandecji na wiosnę. W ataku pojawił się Bartłomiej Dudzic, a o tworzenie akcji mieli dbać Armand Ella-Ken i Maciej Bębenek. Zespół "Czarnych Wilków" musiał radzić sobie bez Łukasza Wróbla, Karola Piątka i Roberta Mandrysza. W ataku Tomasz Kafarski postawił na Janusza Surdykowskiego, zaś głównymi playmakerami mieli być Daniel Mąka i Michał Jakóbowski.
W pierwszych minutach akcja przenosiła się z jednego pola karnego na drugie, gdzie obydwa zespoły szukały okazji do strzelenia bramki, jednak wszystko wyglądało bardziej jak pojedynek piłki ręcznej, ponieważ przez większość tego czasu piłka nie wylądowała w polu karnym dzięki szczelnym formacjom defensywnym. 5 minuta spotkania była momentem szczególnego szturmu na bramkę zespołu gospodarzy przez piłkarzy z Bytowa, bowiem właśnie wtedy Janusz Surdykowski oddał strzał w polu karnym, który zablokował Dawid Szufryn, a 120 sekund później, ekipa Bytovii cieszyła się z pierwszego gola, którego zdobył Daniel Mąka po otrzymaniu piłki od Wojciecha Wilczyńskiego i uderzeniu byłego gracza Polonii Warszawa w lewy róg bramki Łukasza Radlińskiego. Wraz ze stratą bramki powoli budzili się "Biało-Czarni", którzy próbowali raz za razem zagrozić bramce dobrze dysponowanego Tomasza Laskowskiego. Warte uwagi są okazje z minut 11, kiedy Dawid Szufryn próbował pokonać bramkarza gości strzałem głową, 19, czyli kąśliwego uderzenia Macieja Bębenka sprzed pola karnego i 26 i strzału Bartłomieja Dudzica. Po 120 sekundach od ostatniej okazji, drużyna Dariusza Wójtowicza musiała sobie radzić bez Armanda Elli-Kena, ponieważ Kameruńczykowi we znaki ponownie dało się niedawno kontuzjowane kolano.
Postawa zespołu Sandecji tak bardzo zirytowała kibiców, że zaczęli śpiewać obraźliwe przyśpiewki w kierunku zawodników swojej ukochanej drużyny. Pod koniec I połowy po raz kolejny można było mieć do czynienia z walką po obu stronach boiska, bowiem na strzał z dystansu Kryszaka z 38. minuty, ekipa Sandecji odpowiedziała po 120 sekundach dośrodkowaniem Sebastiana Szczepańskiego do Macieja Bębenka, po której efektowną robinsonadą popisał się Laskowski. 3 minuty później zaś za ciosem poszła Bytovia, a dokładniej Janusz Surdykowski, którego powstrzymał ofiarną interwencją Mateusz Bartków.
Wraz z rozpoczęciem II połowy doping miejscowych fanów niemal całkowicie zamilkł, jednak zupełnie inaczej niż w pierwszej części zaczęli grać gospodarze, którzy rozpoczęli od pierwszych minut szturm na bramkę. Pierwszą okazję, czyli strzał głową po rzucie rożnym zmarnował Przemysław Szarek. Po 5 minutach zaś, Wojciech Krztoń wskazał na wapno po faulu Krzysztofa Bąka na Dudzicu, jednak na bramkę "jedenastki" nie zamienił Maciej Bębenek, który 2 razy praktycznie trafił w bramkarza, najpierw z punktu do strzelania rzutów karnych, a następnie dobijając piłkę po wybiciu jej przez pewnie interweniującego Laskowskiego. Od 56. minuty rozpoczął się cykl powtarzanych co chwila dośrodkowań Macieja Bębenka z prawego skrzydła w pole karne rywali, jednak za każdym razem, a było ich 3, albo piłkę łapał golkiper Bytovii, albo futbolówka nie znalazła adresata.
Mimo marnowanych raz za razem akcji, podopieczni Dariusza Wójtowicza nie poddawali się i próbowali za wszelką cenę pokonać Laskowskiego. Oprócz wcześniej wspomnianych centr Bębenka, swoje okazje mieli Bartków w 67. i 78. minucie gry, oraz grający od 54. minuty Kamil Słaby w minutach 82., 89. i 3. doliczonego czasu gry. Za każdy razem zabrakło tylko i wyłącznie szczęścia, ponieważ piłka albo mijała bramkę o centymetry, albo była chwytana przez bramkarza gości. Bytowianie zaś atakowali znacznie rzadziej, jednak kaliber wszystkich okazji był za każdym razem bardzo duży. Wartym uwagi wydarzeniem z tego okresu jest próba rezerwowego Formeli z 77. minuty. Gdyby nie rykoszet i dobre ustawienie Radlińskiego, to zespół z Pomorza już mógłby cieszyć się z drugiego gola. Ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem Bytovii 1:0, dzięki czemu bytowianie opuścili barażową pozycję. Sandecja zaś spadła w tabeli o jedno miejsce i wyprzedza Chrobrego Głogów wyłącznie bilansem bezpośrednich meczów. Po spotkaniu, szkoleniowiec gospodarzy, Dariusz Wójtowicz oddał się do oceny zarządu.