menu

Drodzy Kibice Wisły: nie nazywajcie Carlitosa "judaszem" [KOMENTARZ]

5 lipca 2018, 21:18 | DW

Stało się! Najgłośniejszy transfer ostatnich lat w Ekstraklasie doszedł do skutku. Choć wiele osób przez cały sezon komentowało wątek Carlitos-Legia, mało kto zdawał sobie sprawę, że Wisła faktycznie odda swojego najlepszego strzelca do jednego z największych rywali. Złożyło się jednak na to wiele czynników, z których kibice "Białej Gwiazdy" nie do końca zdają sobie sprawę, nazywając Hiszpana - podobnie jak rok temu Krzysztofa Mączyńskiego - "judaszem". Drodzy Kibice Wisły: takie określenie w przypadku Carlosa jest co najmniej nie na miejscu.


fot. Andrzej Banas / Polska Press

fot. legia.com

fot. Krzysztof Mączyński/Twitter
1 / 3

W historii transferów na linii Kraków-Warszawa trafi się sporo ciekawych i znanych szerszej publiczności nazwisk. W ostatnich dwóch dekadach kibice odzwyczaili się od tego typu transakcji - głównie z tego powodu, że Bogusław Cupiał nie pozwalał, by jego piłkarze zasilali szeregi "Wojskowych". Po odwilży pierwszym piłkarzem, który zdecydował się na przejście do Legii z Wisły, był Radosław Cierzniak. Podstawowy bramkarz krakowskiego zespołu miał za sobą świetną rundę jesienną. Media szybko ogłosiły go najlepszym bramkarzem w Ekstraklasie, a Legia zwyczajnie skorzystała na zapisach w kontrakcie i pozyskała go za darmo. Drugim takim piłkarzem był natomiast Konrad Handzlik - wówczas jeszcze 18-latek, który w dorosłej drużynie nie miałby miejsca. Już wtedy każdemu zdrowo myślącemu osobnikowi powinna zaświecić się lampka z napisem "UWAGA", głównie z tego względu, że podstawowego zawodnika Cierzniaka oskarżano o "zdradę", natomiast na zawodnika rezerw machnięto ręką. Jak widać, nie wszyscy zasługują na nienawiść.
[przycisk_galeria]
Między środowiskiem kibiców Wisły a "zdrajcami" znów zaiskrzyło, gdy grono tych drugich powiększył Krzysztof Mączyński. Akurat po części można zrozumieć w tym przypadku frustrację wylewającą się z internetowych komentarzy. Lider "Białej Gwiazdy" zarzekał się w telewizji, że nie przejdzie do drużyny mistrza Polski, nawet za namową kolegów z reprezentacji i kuszącej grze w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Konkretnie chodzi o ten fragment Ligi+Extra:

Później odprawia szopkę w stylu mężczyzny przyłapanego z inną kobietą. Wiecie, ten typ faceta, który tłumaczyłby się słowami "to nie tak jak myślisz!". Z początku stanowczo deklaruje, że jest zawodnikiem Wisły Kraków i nigdzie nie odejdzie, natomiast niecały miesiąc później podpisuje kontrakt z Legią.


Złość wiślackich kibiców trudno było w tamtym okresie zmierzyć jakimkolwiek urządzeniem w jakiejkolwiek jednostce układu SI. Zawodnik był niejednokrotnie wyzywany w internecie, wygwizdany na stadionie krakowskiego klubu i do końca świata naznaczony piętnem zdrajcy. I na siłę można zrozumieć podejście do reprezentanta Polski - choćby dlatego, że sam był niekonsekwentny wobec własnych słów, by zaraz potem w głupi sposób się tłumaczyć.

"[i napisał:
Jeśli chodzi o moją odpowiedź w studio nc+: na tę chwilę, kiedy było zadawane pytanie, czyli około pół roku temu, nie wyobrażałem sobie, że kiedykolwiek odejdę z Wisły Kraków. Wróciłem do tego klubu i chciałem zakończyć tam karierę. Niestety, nie miałem na pewne rzeczy wpływu i kilka czynników wpłynęło na to, że musiałem podjąć taką decyzję. [...] Być może mój przykład pokaże młodym chłopakom, że czasami warto ugryźć się w język i nie składać żadnych deklaracji, bo życie jest brutalne[/i]"]


Wywiad dla legia.com, 7 lipca 2017

Do dziś nie wiadomo, czym kierował się Mączyński, zamieszczając tweety na temat pozostania w Krakowie, by po chwili usuwać je i udawać, że nic takiego nie miało w ogóle miejsca. Cała otoczka transferu sprawiła, że sam nabrałem do Mączyńskiego sporej niechęci.

Sezon 2017/18 w Ekstraklasie pokazał jednak, że Wisła może żyć także bez Mączyńskiego. Głównie dlatego, że ofensywny ciężar wziął na siebie w niemal 100% Carlitos. Hiszpan, który przyszedł do klubu głównie za namową Manuela Junco. Napastnik ze słabymi statystykami w trzeciej lidze hiszpańskiej i kompletnie nieprzywiązanego do kraju gdzieś we wschodniej Europie, a tym bardziej jego byłej stolicy. W barwach "Białej Gwiazdy" zrobił swoje, sprawił, ze drużyna Wisły po raz pierwszy od lat miała realną szansę na grę w europejskich pucharach. Pewnym było, że zatrzymanie takiego zawodnika będzie niemożliwe. Co najważniejsze - sam zainteresowany NICZEGO NIE DEKLAROWAŁ, czego dowodem jest choćby ta wypowiedź z października 2017 roku:

W Wiśle jestem szczęśliwy. To świetny klub, a miasto bardzo mi się podoba. Ale nie mogę powiedzieć, że nigdy nie zmienię drużyny w Polsce. Czasem pojawiają się takie oferty, że nie można odmówić. napisał:


Nie można więc oskarżać zawodnika o "zdradę", jeśli on sam zdaje sobie sprawę, że może zmienić barwy klubowe. Na to powinni też się nastawiać kibice Wisły, którzy doskonale zdają sobie sprawę z sytuacji klubu. W przypadku transferu napastnika, pretensje należy więc kierować do zarządu, który od miesiąca opowiadał o milionowych ofertach za Carlitosa i zainteresowaniu dziesiątek klubów. Skończyło się na 600 tysiącach euro w pierwszej racie. Drugiej - sądząc po konsekwencjach władz - raczej nie będzie. Podobnie jak z Petarem Brlekiem, za którego pieniędzy w Krakowie już nigdy nie zobaczą. A przecież ważą się losy gry w Ekstraklasie.

Więc drodzy Kibice Wisły: nie nazywajcie Carlitosa "judaszem". Dla Waszej drużyny strzelał na zawołanie, nie podpisał żadnego cyrografu i na pewno, przyjeżdżając na Reymonta, chciałby podziękować Wam za rok kibicowania i zarządowi za pozwolenie na postawienie kroku naprzód.

Chcesz skontaktować się z autorem komentarza? DW

EKSTRAKLASA w GOL24


Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy

Kogo warto wyciągnąć z Nice 1 Ligi? [14 NAZWISK]

eSkadra na Mundial;nf - CIEKAWOSTKI O BIAŁO-CZERWONYCH

[wideo_iframe]//get.x-link.pl/8a2845f4-6980-1e01-1e4a-bf668f1a6013,dd391534-14f0-41ea-74ce-ff18bd1d6dac,embed.html[/wideo_iframe]


Polecamy