Dramatyczny falstart Olimpii. Rewelacja z Ząbek w natarciu
Działacze i sztab szkoleniowy Olimpii Grudziądz w swoich przedsezonowych zapewnieniach jednym głosem mówili o awansie do Ekstraklasy. Wczorajszy mecz pokazał zupełnie inną drogę. Z kolei Dolcan Ząbki, który latem wzmacniał się głównie młodzieżowcami, pokazał zdecydowany futbol do przodu.
fot. Roger Gorączniak
Skrót meczu Olimpia Grudziądz - Dolcan Ząbki 0:5 [WIDEO, BRAMKI]
O takim obrocie sprawy w Grudziądzu nie myślano nawet w najgorszych koszmarach. Wyniku 0:5 przy Piłsudskiego nie widziano już od kilkunastu lat. Podopieczni trenera Tomasza Kafarskiego mieli w starciu z Dolcanem zrobić pierwszy krok do Ekstraklasy. Tak wysoka porażka przed własną publicznością jest w uznaniu niejednego eksperta od futbolu ruchem w kierunku walki o utrzymanie.
Już pierwsze minuty meczu pokazały, że gospodarzom nie będzie łatwo. Po 180 sekundach na bramkę Michała Wróbla strzelał Grzegorz Piesio. Doświadczony golkiper Olimpii jeszcze wtedy spokojną interwencją zażegnał niebezpieczeństwo.
Z upływem kolejnych minut goście coraz śmielej organizowali się w akcjach ofensywnych. Piłkarze Olimpii tylko sporadycznie podchodzili pod pole karne Rafała Leszczyńskiego. W 20. minucie stało się to, czego nikt się w Grudziądzu nie spodziewał. Premierową bramkę w pierwszej lidze strzelili goście. Grzegorz Piesio dośrodkował z prawej strony, a w polu karnym znalazł się Zjawiński, który wpakował piłkę do siatki obok bezradnego Wróbla. Od tej chwili zaczął się wielki marsz podopiecznych Roberta Podolińskiego.
Przez większość pierwszej połowy gra toczyła się na części gospodarzy, którzy nie mieli żadnego pomysłu na grę. Bardzo pasywnie w tym fragmencie meczu wyglądała postawa Adama Cieślińskiego. Spoglądając na trybuny można było odnieść wrażenie, że miejscowi kibicie powoli zaczynają domagać się wpuszczenia na boisko Macieja Kowalczyka.
Gdy już wszyscy myśleli o zejściu do szatni, Dolcan postanowił jeszcze raz zaszaleć w polu karnym Olimpii. Fatalne nieporozumienie defensorów gospodarzy i mamy 0:2! Autorem trafienia jest po raz drugi w tym spotkaniu, Dariusz Zjawiński. Były zawodnik m.in. Legii Warszawa wyrastał na absolutnego bohatera tego meczu.
Po przerwie nieco śmielej ruszyli gospodarze. Kilka chwil po wznowieniu gry doskonałą okazję miał jeden z ofensywnych graczy Olimpii. Jednak instynktowną interwencją popisał się Leszczyński. W tej sytuacji sprawdziła się stara, piłkarska prawda - sytuacje niewykorzystane się mszczą. I tak było tym razem! W 50. minucie po raz kolejny nie popisała się obrona Olimpii. W odpowiednim miejscu ponownie znalazł się Zjawiński i na tablicy wyników pokazał się wynik 0:3! Na trybunach pierwsze grupki "kibiców", które opuszczają grudziądzki obiekt. Ci bardziej wytrwali zaczęli w ironiczny sposób dopingować... piłkarzy gości.
Na nieco ponad 20 minut przed końcem spotkania w szeregach gospodarzy doszło do długo wyczekiwanej zmiany. W miejsce Dariusza Gawęckiego na murawie zameldował się Maciej Kowalczyk. Niestety nie odmieniło to obrazu meczu. Do ostatniego gwizdka arbitra został jeszcze kwadrans, a na tablicy wyników znów zaszła zmiana. Dolcan strzelił czwartą bramkę. Sprawcą zdarzenia był niedawno wprowadzony na plac gry, Paweł Tarnowski.
W ostatnich minutach Dolcan zdecydował się na uspokojenie gry, ale nawet i taki zabieg taktyczny był w stanie zaowocować trafieniem. W doliczonym czasie gry po faulu Łabędzkiego na Szymonie Matuszku sędzia podyktował rzut karny. Do "jedenastki" podszedł Piesio... Wróbel pierwszy strzał obronił! Dobitka tego samego piłkarza była już jednak skuteczna! Wynik 0:5 i ostatni gwizdek, którego w ostatnich sekundach domagali się nawet sami gospodarze.
Podsumowaniem tego spotkania została kilkuosobowa grupka "kibiców", a raczej ludzi, którzy na meczu Olimpii byli po raz pierwszy. Na dosłowny cytat tych panów sobie pozwolić nie mogę, ale w bardzo uszczuplonej wersji brzmiało to następująco - Panie Kafarski, co pan zrobił z naszą drużyną. To jest krok do Ekstraklasy? To jest krok do drugiej ligi!
Brawa dla prawdziwych kibiców, którzy do ostatnich sekund prowadzili wspaniały doping. Nie ważne, że porażka odbija się echem w niemal każdej części kraju. To dopiero pierwsza kolejka... Jeśli po zakończeniu sezonu będzie odpowiedni wynik sportowy, to o tym dramacie z inauguracji nikt nie będzie już pamiętał.