Skromne zwycięstwo Dolcanu Ząbki nad Rozwojem Katowice
Wielkiego meczu Dolcan Ząbki znowu nie zagrał. Ale za to ma, co chciał. Jedyny gol autorstwa Pawła Tarnowskiego wystarczył do pokonania Rozwoju Katowice i przesunięcia się w tabeli 1 ligi na szóste miejsce.
fot. BARTEK SYTA / POLSKA PRESS
Ostatnie tygodnie nie rozpieszczały żadnej z drużyn. Obie zaczęły sezon od wygranej, ale później ich wyniki nie były już tak dobre – Dolcan w pozostałych meczach zgarnął trzy punkty, natomiast Rozwój tylko jeden. W przypadku katowiczan nie było to jednak wielkiego zaskoczenie. Rozwój jest beniaminkiem I ligi, a przy tym klubem słynącym z pracy z młodzieżą – po tej drużynie nikt cudów nie oczekiwał. Inaczej było z Dolcanem – piłkarze z Ząbek od kilku lat kończą rozgrywki w czubie tabeli, więc zaczęto nawet mówić o włączeniu się przez nich do walki o awans. Bez wątpienia to oni bardziej zawodzili w pierwszych kolejkach, choć dzisiaj zwycięstwo było potrzebne każdej ze stron.
W pierwszej połowie obie drużyny grały jednak tak, jakby remis był w pełni satysfakcjonującym wynikiem. Sędzia pokazała trzy żółte kartki, czyli mniej więcej tyle, ile groźnych akcji przeprowadziły Dolcan oraz Rozwój. Przewagę mieli goście, którzy nie tylko mogli, ale nawet powinni skierować piłkę do siatki. Rywalom nie pozwolił pokonać się jednak Mateusz Kryczka, który interweniował bardzo pewnie. Ze strony Dolcanu najgroźniejszy był Paweł Tarnowski, którego uderzenie wybronił Bartosz Soliński.
Co nie udało się „Taranowi” w pierwszej odsłonie spotkania, powiodło się w drugiej. Najpierw uderzył mocno, ale jego strzał znów zatrzymał Soliński. Po paru minutach bramkarz gości nie miał już jednak żadnych szans. Całą akcję napędził Tarnowski, na bramkę uderzył Daniel Gołębiewski, ale jego strzał trafił jedynie w poprzeczkę. Szczęśliwie dla gospodarzy w odpowiednim miejscu znalazł się „Taran”, który szczupakiem wbił piłkę do bramki. Po tym golu Dolcan nabrał wiatru w żagle i stwarzał większe zagrożenie od rywali (ci odpowiedzieli niecelnym strzałem głową Filipa Kozłowskiego). Dwa groźnie uderzenia oddał Damian Świerblewski. Z kolei Tarnowski do bramki powinien dorzucić asystę, ale jego centrę zmarnował Damian Kądzior.