Pogoń Siedlce rozbita przez Dolcan Ząbki. Dała sobie wbić aż cztery gole
Pogoń Siedlce została rozmontowana przez Dolcan Ząbki. Pozamiatane było jeszcze przed przerwą, bo już wtedy tablica świetlna pokazywała wynik 0:3. Skończyło się na 0:4.
fot. Łukasz Kasprzak / Polska Press
Sezon 2015/2016 w rozgrywkach pierwszej ligi rozpoczął się na Mazowszu od nie lada szlagieru. Zwycięzca barażów o zaplecze ekstraklasy - Pogoń Siedlce podejmowała w Pruszkowie Dolcan Ząbki, co sprawiało że przybyli na stadion niestrudzeni kibice mieli okazje obserwować prawdziwe derby regionu. Poza dominacją w województwie stawką dzisiejszego spotkania było także dobre rozpoczęcie, wejście w sezon, które poza trzema punktami da także pewność i nadzieję na wyższe ligowe cele. Chrapkę na zwycięstwo miały więc obie drużyny. Zarówno w Pogoni jak i w zespole gości w letniej przerwie zaszło wiele zmian. Na murawę wybiegło wielu debiutantów, którzy dobrym otwarciem chcieli zdobyć serca kibiców.
Od pierwszej minuty ofensywne chęci mocniej pokazywali wyżej notowani w zeszłym sezonie goście. Wraz z rozbrzmieniem premierowego gwizdka to oni ruszyli do ataku. Autorem strzału na otwarcie meczu okazał się Damian Kądzior. Niepowodzenie nie osłabiło ich chęci i ząbkowianie prawie od razu poszli za ciosem. Po lewej stronie boiska dzielił i rządził nowo przybyły Aleksander Jagiełło. Bez najmniejszego problemu przestawiał Sebastiana Krawczyka i Rafała Zemborwskiego coraz odważniej wbijając się pole karne Rafała Misztala. Długimi dośrodkowaniami szukał tam Daniela Gołębiewskiego i Michała Bajdura. To właśnie dwójkowa akcja byłych legionistów sprawiła, że goście wyszli na prowadzenie. Jak zawsze niezawodny Aleksander Jagiełło popędził lewą stroną po czym idealnie podał do czającego się w polu karnym Michała Bajdura. Ten bez mrugnięcia okiem wyminął Mateusza Żytkę i Marcina Paczkowskiego i umieścił piłkę w siatce.
Stracona bramka nie obudziła siedlczan. Grę prowadzili nadal piłkarze Dolcanu. Szybko mieli kolejną bramkową sytuację. Tym razem prawą stroną popędził Damian Jakubik. Wysokim dośrodkowaniem skierował piłkę w pole karne. Mimo dobrych chęci, nie zdołał jej odebrać Daniel Gołębiewski. Wreszcie, po półgodzinie gry przed dobrą szansą na wyrównanie gry stanęli siedlczanie. Rzut wolny wykonany przez Mariusza Rybickiego stworzył sporo chaosu w polu karnym Mateusza Kryczki. Po krótkim błądzeniu między nogami zawodników obu drużyn, w posiadaniu piłki znalazł się Mateusz Żytko. Zamiast jednak strzelać, stoper gości zaczął się zastanawiać. Na tyle długo, że przytomny Szymon Matuszek odebrał mu piłkę. W kolejnych minutach piłkarze Pogoni znowu coś próbowali, ale na tyle nieśmiało, że defensorom Dolcanu nie opłacało się nawet mocniej ruszyć w kierunku piłki.
Kolejny kwadrans gry to atak pozycyjny Dolcanu. Gra praktycznie w całości przeniosła się na połowę gospodarzy. Dobrze ustawieni ząbkowianie nie pozwolili im nawet pomyśleć o atakach na bramkę Mateusza Kryczki. Konsekwentne dążenia gości do podwyższenia wyniku zaowocowały w 37. minucie. Fantastycznym strzałem z dystansu popisał się Bartosz Osoliński. Futbolówka z dużą prędkością zmierzająca w prawy górny róg bramki nie pozostawiła golkiperowi Pogoni nawet cienia szansy na obronę.
Przed samym zejściem do szatni swoich sił w ataku spróbowała także Pogoń. Solidna gra obrońców Dolcanu i niezdecydowanie samych siedlczan sprawiły jednak, że idąc do przodu jedynie osłabili swoje defensywne szeregi. Na chwilę przed przerwą ze świetną akcją prawą stroną boiska popędzili znowu ząbkowianie. Sam wyminął kilku przeciwników i podał do fantastycznie ustawiającego się w polu karnym Michała Bajdura. 21-latek bez problemu ponownie pokonał Rafała Misztala i tym samym nie zostawił gospodarzom większych nadziei na zwycięstwo już po 45 minutach.
Druga połowa gry, zresztą podobnie jak pierwsza, rozpoczęła się niemrawo. Żadna z drużyn nie chciała mocniej ruszyć do ataku. Piłka leniwie toczyła się pośrodku boiska czekając na to aż piłkarze obu zespołów zdecydują się zrobić coś więcej. I po jakiś 5 minutach wreszcie coś zaczęło się dziać. Na połowę rywali coraz odważniej zaczęli wchodzić gospodarze. W przerwie na murawie pojawiło się dwóch nowych zawodników Pogoni: Kamil Dmowski i Dawid Dzięgielewski, którzy oprócz nowych sił wnieśli na boisko również marzenia o honorowym trafieniu. Wzmożone ataki nie przyniosły jednak rezultatu. Solidna gra w obronie gospodarzy skutecznie hamowała wszelkie ofensywne zapędy.
W 60. minucie na boisko w miejsce strzelca dwóch bramek - Michała Bajdura, wbiegł Damian świerblewski. Doświadczony zawodnik nie chcąc być gorszym od razu zabrał się do ataków. Zaledwie kilka minut po pojawieniu sie na murawie wzorem Bartosza Osolińskiego z pierwszej połowy, oddał widowiskowy strzał zza linii pola karnego. Tym razem Rafał Misztal nie dał się już zaskoczyć.
Piłkarzom gospodarzy powoli zaczął się kończyć czas na osiągnięcie jakiegoś korzystniejszego wyniku. Wyraźnie zmotywowało ich to do wzmożonej pracy na połowie rywala. Szczególnie dużo chaosu pod bramką Mateusza Kryczki wywoływał Mariusz Rybicki. Wobez marnej pomocy ze strony kolegów i solidnej gry Dolcanu, nie dokonał niczego znaczącego. Na dwadzieścia minut przed zakończeniem spotkania gra przypominała wymianę ciosów. Piłka radośnie skakała to z jednej połowy na drugą, tańcząc między nogami zawodników obu drużyn. Większe spustoszenie tworzyła jednak w polu karnym gości. Podopieczni Dariusza Dźwigaływ wobec wysokiego prowadzenia wyraźnie rozluźnili szyki i pozwalali rywalom na więcej. Przed szansami na zdobycie bramki stawali wpuszczeni na boisko w przerwie Kamil Dmowski i Dawid Dzięgielewski.
Na listę strzelców w 85. minucie wpisał się jednak ponownie zawodnik Dolcanu. Po szybkim kontrataku Rafała Misztala pokonał Daniel Gołębiewski. Czwarta stracona bramka zamordowała nadzieję Pogoni Siedlce. Przestali wychodzić z własnej połowy i ze spuszczonymi głowami starali się dowegetować do ostatniego gwizdka.