Piotr Klepczarek: Wygrana ze Stomilem pozwoli spokojnie spędzić święta w rodzinnym domu (ROZMOWA)
- Zagrać przeciwko Stomilowi? To bardzo miłe wydarzenie, ale zawsze jest ochota, żeby wygrać to spotkanie. Trzeba bowiem zwyciężyć w jesiennym meczu ze Stomilem, żeby spokojnie spędzić święta Bożego Narodzenia w rodzinnym domu - powiedział z uśmiechem po wygranej ze Stomilem wychowanek tego klubu, a obecnie kapitan Dolcanu, Piotr Klepczarek.
fot. x-news
Jak się gra przeciwko klubowi, z którym jest się związanym emocjonalnie?
To bardzo miłe wydarzenie, ale zawsze jest ochota, żeby wygrać to spotkanie. Trzeba bowiem zwyciężyć w jesiennym meczu ze Stomilem, żeby spokojnie spędzić święta Bożego Narodzenia w rodzinnym domu.
Dwa tygodnie temu, po meczu z Rozwojem Katowice, rozmawialiście w Pruszkowie z Tomaszem Chałasem, który jest teraz zawodnikiem Stomilu. Atmosfera była przyjacielska, ale i tak padło hasło „zobaczymy, czy będzie tak wesoło za dwa tygodnie”.
Tomek to mój dobry kolega. Razem graliśmy w dwóch klubach i do dziś mamy bardzo dobry kontakt, więc nie dziwi, że rozmowie towarzyszyła przyjacielska atmosfera. Wiadomo, Tomek lubi dużo mówić, ale dzisiaj wszystko zweryfikowało boisko.
Przejdźmy do samego meczu. Byliście zaskoczeni sposobem gry Stomilu, zwłaszcza w pierwszych minutach?
Wiedzieliśmy, że tak będzie, i byliśmy na to przygotowani. Analizowaliśmy bowiem grę Stomilu. W 100% sprawdziło się to, co nakreślili nam przed meczem trenerzy. Po nieudanej pierwszej połowie, w której Stomil dziobał nas kontrami, powiedzieliśmy sobie w szatni, żebyśmy dalej konsekwentnie grali to, co wcześniej. Tak też zrobiliśmy i to przyniosło efekt.
Mówisz o nieudanej pierwszej połowie – zagrożenie stwarzaliście głównie po strzałach z dystansu.
Rzeczywiście Damian Kądzior dwa lub trzy razy uderzał groźnie. To jednak wynikało z tego, o czym mówiłem wcześniej. Wiedzieliśmy, że Stomil gra niskim pressingiem, więc ciężko nam było przebić się w okolice pola karnego. Graliśmy jednak konsekwentnie, bo wiedzieliśmy, że prędzej, czy później będziemy mieli swoje okazje.
To wasza trzecia wygrana z rzędu. Wróciliście na właściwe tory?
Zależy, co znaczy „wrócić na właściwe tory”. W każdym meczu walczymy przecież o zwycięstwo. Wiedzieliśmy jednak, że początek sezonu będzie dla nas ciężki, bo pierwsze pięć kolejek graliśmy na wyjeździe. Na razie jesteśmy zadowoleni z tego, co mamy, i nie kalkulujemy, ale koncentrujemy się tylko na najbliższym spotkaniu.
Tym meczem żegnacie się z Pruszkowem. Ulżyło, że kolejne mecze jako gospodarze zagracie w Ząbkach?
Dla nas nie ma większej różnicy. W końcu Pruszków jest blisko. Wielu naszych zawodników grało w przeszłości w Zniczu, więc jesteśmy przyzwyczajeni do występów na tym obiekcie. Choć, oczywiście, z wielką radością wracamy do występów na naszym stadionie w Ząbkach.