Piotr Klepczarek o czerwonej kartce: Chciałem uwolnić się od przeciwnika [ROZMOWA]
- Dobrze, że była to sama końcówka meczu. Wcześniej przeciwnik był kilka razy na naszej połowie, a po tych osłabieniach mogło się zrobić niebezpiecznie. To wszystko ułożyło się niefortunnie, a końcowy wynik nie jest dla nas dobry - powiedział po meczu z MKS-em Kluczbork kapitan Dolcanu Piotr Klepczarek, który został ukarany czerwoną kartką.
fot. TOMASZ BOLT / POLSKA PRESS
Co tam podziałałeś?
Pewnie chodzi wam o sytuację z czerwoną kartką. Cóż, przeciwnik mnie trzymał, a ja chciałem się uwolnić. Niestety, zrobiłem to tak niefortunnie, że otwartą ręką uderzyłem go gdzieś na wysokości szyi, czy może nawet twarzy.
Tydzień temu miałeś podobne starcie z Pawłem Abbottem, ale nie skończyło się aż tak źle.
Wtedy to ja zostałem przyduszony, ale takie sytuacje po prostu się zdarzają. Jeżeli natomiast chodzi o dzisiaj, to nie powinienem próbować tak dynamicznie oderwać się od przeciwnika.
Orientujesz się, że w tym roku możesz już nie zagrać?
Niestety, istnieje taka możliwość. W czwartek pojadę na komisję dyscyplinarną i przedstawię swój punkt widzenia. Wtedy zobaczymy, co dalej.
Dzisiaj chyba w ogóle zagraliście za nerwowo. Najpierw czerwona dla ciebie, później dwie żółte dla Szymona Matuszka.
Dobrze, że była to sama końcówka meczu. Wcześniej przeciwnik był kilka razy na naszej połowie, a po tych osłabieniach mogło się zrobić niebezpiecznie. To wszystko ułożyło się niefortunnie, a końcowy wynik nie jest dla nas dobry.
Ale i wasza gra nie powalała na kolana.
Wydaje mi się, że cały mecz wyglądał tak, że to my budowaliśmy ataki na połowie przeciwnika, a w ataku pozycyjnym gra się naprawdę ciężko. Stworzyliśmy jednak kilka sytuacji, więc myślę, że powinniśmy wygrać. Niestety, w dobrej dyspozycji był bramkarz gości. Wybronił dwie sytuacje Marcina Krzywickiego – niewielu golkiperów w I lidze by je wyciągnęło.
MKS koncentrował się na kontratakach – Maciej Humerski może nie miał za bardzo co robić, ale w okolicach pola karnego jednak było gorąco.
Maciek raczej nie miał co robić. Nie wiem, czy w drugiej połowie ze dwa razy miał piłkę w rękach. Prawda jest taka, że kiedy jesteśmy ustawieni wysoko, kiedy staramy się grać szeroko, jesteśmy narażenie na kontrataki. Tak jest w każdym meczu.
Dla was jako dla obrońców jest jakaś różnica, kto jest bramkarzem?
Nie, bo przecież razem trenujemy. Rywalizacja wpływa na zespół pozytywnie, bo każdy cały czas musi być – jak to się mówi – pod parą. Po to w kadrze jest 20 zawodników, żeby w momencie wskoczenia do jedenastki zmiennika trzymać dobry poziom.