menu

Pierwsze zwycięstwo Chojniczanki wiosną. Niespodziewana porażka Dolcanu

28 marca 2015, 17:50 | Konrad Kryczka

Piłkarze Chojniczanki Chojnice w meczu 23. kolejki 1. ligi pokonali na wyjeździe Dolcan Ząbki 3:0, odnosząc pierwsze zwycięstwo wiosną. Dla Dolcanu porażka z drużyną z Chojnic jest z kolei pierwszą po wznowieniu rozgrywek.

Chojniczanka zagra Dolcanem Ząbki
Chojniczanka zagra Dolcanem Ząbki
fot. facebook

Nie takiego popołudnia życzyli sobie kibice Dolcanu. Mieli oni prawo oczekiwać po drużynie, która wygrała cztery ostatnie mecze i nie przegrała jeszcze na własnym obiekcie, zwycięstwa u siebie w starciu z niżej notowanym rywalem. Wielu twierdzi jednak, że takie spotkania są właśnie najtrudniejsze. Łatwiej gra się z ligowymi potentatami niż nieprzewidywalnymi średniakami, które braki piłkarskie nadrobią ambicją i wybieganiem.

Tak było dzisiaj z Chojniczanką, o której nie możemy jednak napisać, że brakowało jej umiejętności. Albo przynajmniej na ich brak nie cierpiało kilku kluczowych zawodników z Chojnic. Trudno bowiem powiedzieć o Rafale Grzelaku, że nie potrafi rozegrać piłki, czy wyregulować tempa gry. Tak samo nie możemy napisać, że Piotr Kieruzel nie umie grać w powietrzu. A Tomasz Mikołajczak i Marek Gancarczyk nie są w stanie zmieścić piłki w siatce. To było zakłamywanie rzeczywistości – tego, co działo się na stadionie w Ząbkach.

Chojniczanka zaczęła spotkanie tak, że zebrani na stadionie widzowie mogli jedynie przecierać oczy ze zdumienia. Nie minęło sześćdziesiąt sekund, a przyjezdni cieszyli się już z pierwszej bramki. Mikołajczak zdobył swoją dziewiątą bramkę w sezonie, a gospodarze otrzymali cios, po którym się nie podnieśli. Mimo że wydawało się, iż ich próby w końcu odniosą skutek i Rafał Misztal w bramce gości będzie musiał się pomęczyć. Zamiast takiego obrotu spraw kibice zobaczyli coś zupełnie innego. Doświadczony Marek Gancarczyk zachował się najprzytomniej w polu karnym Dolcanu i podwyższył prowadzenie swojej drużyny. W samej końcówce spotkania ten sam piłkarz nie miał problemu, aby zdobyć swoją drugą bramkę w meczu.

A Chojniczanka mogła wygrać to spotkanie wyżej niż 3:0. I większość swoich okazji może zawdzięczać defensywie Dolcanu, który zazwyczaj nieudolnie wyprowadzała piłkę spod własnego pola karnego. Podania ząbkowian były niecelne lub zbyt lekkie i zbyt często lądowały pod nogami rywali. Do tego były momenty, w których gospodarze tracili piłkę przez własną nonszalancję. Ze wszelkich tych błędów Chojniczanka skorzystała właściwie tylko przy bramkach. W pozostałych sytuacjach albo brakowało dokładności i strzału, albo na wysokości zadania stawał Rafał Leszczyński.

Wypadałoby jeszcze napisać słów kilka o gospodarzach – o postawie w obronie, popełnianiu przez nią prostych błędów już wspomnieliśmy. W ofensywie nie było jednak lepiej. Próby szybkiego rozgrywania piłki momentami wyglądały przyjemnie dla oka, ale nie przekładały się one na stwarzane okazje. Najlepszą pod koniec pierwszej połowy miał Grzegorz Piesio, ale przy jego strzale z bliskiej odległości nie zawiódł Misztal. O reszcie nie ma nawet co wspominać.


Polecamy