Mateusz Wieteska: Człowiek uczy się na błędach, a ja przeciwko Miedzi popełniłem ich sporo
- Nie wykorzystaliśmy tego, że graliśmy w przewadze. Powinniśmy wtedy strzelić zwycięską bramkę. A tak wszystko potoczyło się w ten sposób, że Kamil Wiktorski dostał czerwoną kartkę, graliśmy po 10 i my dostaliśmy bramkę na 3:4. Ta porażka boli - powiedział po meczu z Miedzią obrońca Dolcanu Mateusz Wieteska.
fot. Dariusz Bloch / Polska Press
Dolcan zagrał z Miedzią, mając eksperymentalnie zestawiony środek obrony. Mateusz Wieteska oraz Kamil Wiktorski grali ze sobą praktycznie po raz pierwszy w meczu o stawkę. W pierwszych minutach było to bardzo widoczne. Do dziesiątej minuty Dolcan stracił dwa gole. – Może nasza współpraca nie stała początkowo na wysokim poziomie, ale z każdą minutą wyglądała lepiej. Z biegiem czasu każdy z nas musiał wejść w mecz – przyznał po meczu „Wietes”, który w pierwszej połowie parę razy stracił piłkę i dał się zbyt łatwo ograć rywalom. – Na pewno na początku w naszej grze było dużo chaosu i niedokładności. Nie zaliczę pierwszej połowy do udanych – dodał obrońca, który parę razy niepotrzebnie próbował posyłać długie podania do kolegów. – Trener mówił nam na odprawie, żebyśmy nie bali się zagrać dłuższego podania, jeżeli kolega robi ruch do przodu. To było jedno z założeń – wyznał zawodnik.
Wieteska dużo lepiej czuł się w drugiej połowie, kiedy sam strzelił bramkę. w 46. minucie obrońca doprowadził do wyrównania strzałem głową. – W drugiej połowie szybko strzeliłem bramkę i ta część meczu była zdecydowanie lepsza w moim wykonaniu – stwierdził piłkarz Dolcanu, który jednak nie może być do końca zadowolony ze swojej postawy. W drugiej części meczu bowiem również zdarzyło mu się zbyt łatwo stracić futbolówkę. – Człowiek uczy się na błędach, a ja przeciwko Miedzi popełniłem ich sporo. Muszę wyciągnąć wnioski, żeby mój rozwój poszedł we właściwym kierunku – wyjaśnił.
Wnioski muszą wyciągnąć również pozostali zawodnicy Dolcanu. Nie jest bowiem normalne, żeby podwarszawska drużyna traciła aż cztery bramki. – To oznacza, że obrona nie grała na wysokim poziomie. A właściwie, że cała drużyna tego nie robiła, w końcu to cały zespół musi bronić – powiedział Wieteska, który nie jest pewien, czy rzut karny dla Miedzi (gol Garguły, który dał prowadzenie gościom 3:2) był zasłużony. – Z tym karnym było dużo zamieszania. Jedni mówią, że było przewinienie, drudzy, że nie. To była stykowa sytuacja, ale teraz nie ma co gdybać, bo taka była decyzja sędziów – wyznał środkowy obrońca, który nie ma jednak wątpliwości, że zespół powinien poradzić sobie lepiej, kiedy przez ponad 20 minut grał w przewadze. – Nie wykorzystaliśmy tego, że graliśmy w przewadze. Powinniśmy wtedy strzelić zwycięską bramkę. A tak wszystko potoczyło się w ten sposób, że Kamil Wiktorski dostał czerwoną kartkę, graliśmy po 10 i my dostaliśmy bramkę na 3:4. Ta porażka boli – przekonywał.
Dla Wieteski był to dopiero ósmy mecz w obecnym sezonie. – Miałem sporo wyjazdów na zgrupowania młodzieżowej reprezentacji, tam zebrałem dużo minut – stwierdził zawodnik, wyjaśniając, dlaczego czasami nie mógł grać na pierwszoligowych boiskach. „Wietes” jest jednak tylko wypożyczony do Dolcanu z Legii Warszawa, więc tak naprawdę trudno powiedzieć, czy dalej będzie grał dla klubu z Ząbek. – Muszę porozmawiać z trenerami i agentem. Myślę, że do końca grudnia wszystko się wyjaśni. Zobaczymy, jak to wszystko się potoczy – zakończył.