menu

Małecki show w dogrywce! Pogoń w bólach wyeliminowała Dolcan z Pucharu

24 września 2014, 17:33 | Konrad Kryczka

Pogoń pokonała na wyjeździe Dolcan 3:2 w meczu 1/16 Pucharu Polski. Podstawowe 90 minut zakończyło się remisem 1:1 oraz trzema nieuznanymi golami. W dogrywce szalał Patryk Małecki, który strzelił dla Pogoni dwie bramki. Rozmiary porażki zmniejszył jeszcze Tomasz Chałas, były piłkarz "Portowców".

Pierwszoligowiec kontra ekstraklasowicz. Spotkanie w Ząbkach. Najprościej mówiąc, mecz w ramach 1/16 Pucharu Polski pomiędzy Dolcanem a Pogonią Szczecin. Spotkania tych rozgrywek mają często to do siebie, że trenerzy dają w nich szanse zmiennikom. Jeżeli ci zaprezentują się dobrze, to mogą liczyć na to, że wywalczą sobie regularną grę w lidze. Przynajmniej w teorii. Dzisiaj szkoleniowcy obu zespołów postanowili zastosować rotację w składzie i pozwolić pokazać się kilku rezerwowym.

Te zmiany nie oznaczały jednak, że zobaczyliśmy całkowicie drugie garnitury obu ekip. Dariusz Wdowczyk, który to spotkanie oglądał jedynie z wysokości trybun, od pierwszych minut w bój wysłał m.in. Hernaniego, Adama Frączczaka, Rafała Murawskiego czy króla strzelców Ekstraklasy w ubiegłym sezonie, Marcina Robaka. Z kolei Marcin Sasal z zawodników podstawowych nie dał odpocząć m.in. Piotrowi Klepczarkowi, Adrianowi Łuszkiewiczowi, Rafałowi Grzelakowi czy Szymonowi Matuszkowi.

Faworytem była oczywiście Pogoń i trzeba przyznać, że pierwsza połowa zdecydowanie należała do gości, choć w pierwszych kilku minutach to Dolcan starał się pograć piłką i przycisnąć piłką, choć nic z tego nie wynikało. W końcu „Portowcy” zaczęli kontrolować sytuację, a pewności siebie dodało im tylko strzelenie bramki. Uczynił to oczywiście niezawodny Robak, którego fantastycznym podaniem obsłużył Murawski. Od tej pory Pogoni grało się łatwiej, a ząbkowianom wychodziło niewiele. Jeżeli już przedarli się przez drugą linię gości, to nie potrafili podaniem sforsować ich obrony.

Pogoń jeszcze w pierwszej połowie mogła podwyższyć prowadzenie. Świetną okazję miał po dośrodkowaniu Murawskiego miał Frączczak, jednak jego uderzenie bardzo dobrze wybronił Maciej Humerski. Ciekawym wydarzeniem tej części meczu było ukaranie Macieja Dąbrowskiego żółtą kartką. Zastanawiające jest bowiem, czy obrońca Pogoni za odepchnięcie Łuszkiewicza nie powinien obejrzeć przypadkiem czerwonego kartonika, choć to oczywiście kwestia bardzo dyskusyjna.

Wydawało się zatem, że do końca mecz będzie pod kontrolą szczecinian, a Dolcan może co najwyżej liczyć na kontrataki. Tymczasem to podopieczni Marcina Sasala przejęli inicjatywę i od początku drugiej części spotkania dążyli do wyrównania. I w końcu dopięli swego. I to dzięki rezerwowemu. Bartosz Wiśniewski znalazł się sam na sam z Dawidem Kudłą i nie dał szans golkiperowi Pogoni.

Od tego momentu emocje sięgnęły zenitu. Obie strony chciały bowiem zakończyć spotkanie jeszcze przed upływem podstawowych 90 minut. Piłka musiała zatem trafić do siatki i… czyniła to trzykrotnie. Jednak za każdym razem sędzia przerywał grę. W przypadku goli Jakuba Bąk i Robaka (przepiękny wolej) powodami były spalone. Trafienie Matuszka dla Dolcanu najpierw wyglądało na uznane, jednak później arbiter zasygnalizował, że zanim futbolówka trafiła do bramki, faulowany został bramkarz gości. Tym samym grupę około 600 widzów zgromadzonych na stadionie czekała dogrywka.

Zapewne każda z drużyn marzyła, aby zdobyć w dodatkowych 30 minutach gola i nie czekać na rzuty karne. Bo jak wiadomo, jedenastki to bardzo często loteria. Pogoni miał w tym pomóc wprowadzony na boisku Patryk Małecki. I pomógł przesądzając o wyniku spotkania. „Mały” zaczął przypominać tego piłkarza, którego pamiętamy z Wisły Kraków, czyli gościa grającego bardzo przebojowo na skrzydle. Małecki dwa razy wpakował piłkę do bramki strzeżonej przez Humerskiego i dwukrotnie w bardzo podobnym stylu. Świetne zejścia z lewego skrzydła i uderzenia w dalszy róg bramki. Dolcan się jednak nie poddawał, czego najlepszym dowodem powinno być trafienie Tomasza Chałasa, który w przeszłości reprezentował Pogoń. Ząbkowianie nie zdołali jednak jeszcze raz trafić do siatki i tym samym w 1/8 finału Pucharu Polski zagrają „Portowcy”.


Polecamy