Energetyk znów zaskoczył! Rybniczanie wygrali w Ząbkach
Piłkarze Energetyka wygrali trzy z ostatnich czterech meczów. W sobotę pokonali w Ząbkach aspirujący do awansu do Ekstraklasy Dolcan 2:0 po golach Daniela Ferugi i Kamila Kosteckiego.
fot. Barbara Kubica/Polskapresse
Każda seria się kiedyś kończy, bo zawsze znajdzie się ktoś na tyle dobry albo sprytny, że ją przerwie. Dolcan zakończył właśnie swoją serię sześciu spotkań bez porażki. Wyłożył się na przeciwniku z dołu tabeli i to na własnym boisku. Oddajmy jednak gościom dzisiejszego starcia jedną rzecz – w ostatnich tygodniach grają tak, jakby nie wyobrażali sobie występowania w przyszłym sezonie w niższej lidze. Energetyk stał się udręką mocnych – tych ekip, które z wielką nadzieję patrzą na bramę z napisem „Ekstraklasa”. Dla rybniczan natomiast celem jest uratowanie ligowego bytu i jeżeli będą się spisywali tak, jak dzisiaj, to całkiem możliwe, że to zadanie zostanie przez nich wykonane.
Na pomeczowej konferencji trener Furlepa stwierdził, że to Dolcan prowadził grę, ale zawodnicy z Rybnika bardzo mądrze się na boisku przesuwali oraz asekurowali. I trudno się z doświadczonym szkoleniowcem nie zgodzić. Gospodarze potrafili utrzymać się przy piłce, przetransportować ją pod bramkę rywali, ale na końcu już czegoś brakowało. Tak jak dziennikarze zgromadzeni na trybunie prasowej musieli liczyć, że podczas przeprowadzania relacji nie padną im baterie w laptopach, tak Robert Podoliński musiał ściskać kciuki za to, że jego piłkarze w końcu załadują piłkę do siatki, że ją wturlają, generalnie zrobią cokolwiek, żeby wynik na tablicy zmieni się na bardziej korzystny dla zespołu z Ząbek. Nic takiego nie miało jednakże miejsca. Gospodarzom albo piłka plątała się między nogami, albo nie potrafili w nią w ogóle trafić, jak Zjawiński, który może i strzela w tym sezonie mnóstwo bramek, ale też sporo dobrych okazji marnuje. Musimy przyznać, że dawno nie widzieliśmy trenera Podolińskiego aż tak zezłoszczonego na swoich podopiecznych. Pokrzykiwania i instrukcje zza linii bocznej nie wiele się jednak zdały. Jak już któryś gracz Dolcanu się przyłożył i jego uderzenie mogło zakończyć swój lot w siatce rywali, to Antonin Bucek robił między słupkami coś jeszcze lepszego. Golkiper z Rybnika zaliczył świetny występ, parokrotnie popisując się kapitalnymi interwencjami. Nie dziwimy się w ogóle, że Robert Podoliński skomplementował golkipera przeciwników po meczu. I nie ma co się dziwić, bo Bucek był dzisiaj jedną z największych gwiazd swojego zespołu.
Jest jeszcze jeden zawodnik, co do którego musimy się zastanowić, czy nie zasługuje na tytuł „gracza meczu”. Bucek dwoił się i troił między słupkami, ale Energetyk potrzebował impulsu z przodu. A ten nadał Kamil Kostecki. Jeżeli o kimś można powiedzieć, że „wziął ciężar gry na swoje barki”, to właśnie o tym piłkarzu w tym spotkaniu. Przy pierwszym golu wystawił piłkę Ferudze, drugiego zdobył już sam, wbijając piłkę do siatki z niewielkiej odległości. Mówiąc najprościej, Kostecki zabrał Dolcan w swój wymiar, a Bucek swoimi interwencjami nie pozwolił go gospodarzom opuścić. Dzięki temu rybniczanie są coraz bliżej miejsca gwarantującego utrzymanie, natomiast zespół z Ząbek traci już sześć punktów do pozycji premiowanej awansem do Ekstraklasy.