Dolcan - Sandecja LIVE! Gospodarze powalczą o drugie zwycięstwo u siebie
Mecz w Ząbkach tym razem w sobotę o godzinie 13:00. Dla gospodarzy liczy się tylko zwycięstwo, a już szczególnie, patrząc na to, jak dali je sobie wydrzeć przed tygodniem. Z kolei gości uskrzydliła wygrana nad GKS-em Katowice i na pewno nie przemierzają tylu kilometrów, żeby wyjechać z niczym.
fot. Robert Skumiał
W obecnym sezonie wygrywanie na własnym stadionie jest dla Dolcanu rzeczą prawie niespotykaną. Można powiedzieć, że hasło „zwyciężanie w Ząbkach” nie znajduje się od jakiegoś czasu w słownikach podopiecznych Marcina Sasala. Na początku sezonu, w trzeciej kolejce, zawodnicy Dolcanu odprawili na swoim obiekcie Miedź Legnica i na tym koniec. Później nastąpiła fala remisów i szukanie kolejnego zwycięstwa u siebie. To powinno się zdarzyć przed tygodniem. Ząbkowianie prowadzili 2:0, żeby w końcówce spotkania dać sobie strzelić dwie bramki w bardzo podobny sposób. - Mogę powiedzieć, że jesteśmy „mongołami”, tracąc taką bramkę w 90. minucie – irytował się bramkarz Dolcanu, Rafał Leszczyński. Zdenerwowani byli zresztą wszyscy gracze gospodarzy, co trener Sasal przyznał na pomeczowej konferencji prasowej (choć i tak trochę dziwne, że po takim spotkaniu nie użył bardziej dosadnego słownictwa). Zawodnicy mogli tyko kombinować, w jaki sposób opisać to, co się stało. Używanie sformułowania „frajerstwo” oraz wszelkich jego synonimów nikogo zdziwić nie mogło.
Dzisiaj ma być inaczej. Piłkarze Dolcanu mają zacząć odklejać od siebie łatkę „królów remisów”, czyli dla nich liczą się tylko trzy punkty. I na papierze powinno być o to łatwiej niż tydzień temu ze Stomilem. Po pierwsze dlatego, że do składu wraca Grzegorz Piesio, kluczowy piłkarz ekipy Marcina Sasala, który ostatnio musiał pauzować za kartki. Teraz znów będzie napędzał akcje gospodarzy i być może zamieni to na jakieś konkretnie liczby. Drugą sprawą jest rywal ząbkowian. Stomil był drużyną sąsiadującą w tabeli, natomiast Sandecja traci do Dolcanu sześć punktów i umiejscawia się aktualnie tuż nad miejscem barażowym.
Generalnie drużyna z Nowego Sącza gra w kratkę. Raz wygra, raz przegra – wyniki, można powiedzieć, bardzo przeciętne, choć jakiejś tragedii pod tym względem nie ma. Dzisiejszy mecz będzie zresztą dla Sandecji okazją do przełamania złej passy – w tym sezonie piłkarze tej drużyny nie zdołali wygrać na wyjeździe choćby jednego spotkania. Niepokojący jest szczególnie odsetek przegranych w delegacjach – pięć na siedem występów Sandecja kończyła bez punktów. Na wyjeździe była zresztą nawet rozbijana, przegrywając 1:6 z Bytovią czy 1:4 z Olimpią. Teraz o jakiekolwiek następne punkty również będzie trudno, choć nie jest to oczywiście zadanie niewykonalne. A i rozszarpanie przez gospodarzy drużynie z Nowego Sącza raczej nie grozi.
Głównym zmartwieniem Piotra Stacha może być niepewność co do możliwości skorzystania z części zawodników, których dotknęły problemy zdrowotne (m.in. Matej Nather). Szkoleniowiec liczy jednak na to, że chorzy będą gotowi na starcie z Dolcanem. Na pewno zabraknie natomiast Marcina Makucha, który musi odcierpieć pauzę za zebranie czterech żółtych kartek. W zespole nie będzie mógł również jeszcze wystąpić Armand Ella Ken. W przypadku pozyskanego niedawno wychowanka Barcelony do załatwienia pozostają kwestie formalne.