Dolcan podzielił się punktami z Sandecją
Piłkarze Dolcanu Ząbki w meczu 16. kolejki 1. ligi na własnym stadionie zremisowali z Sandecją Nowy Sącz 2:2.
fot. Robert Skumiał
W Ząbkach nie chcieli powtórki sprzed tygodnia – stracenia wygranej w ostatnich minutach. Nikt z Dolcanu nie chciał schodzić z boiska „zdenerwowany” albo zostać nazwany „Mongołem”. Z kolei Sandecja, która na wyjazdach prezentuje się marnie, była uskrzydlona zeszłotygodniowym zwycięstwem z GKS-em Katowice. Pewnym problemem dla obu zespołów mogła być sytuacja kadrowa. U gości brakowało Marcina Makucha, który pauzował za kartki, oraz Mateja Nathera, który nie zdołał się wyleczyć. W Dolcanie wrócił co prawda Grzegorz Piesio, ale z powodu urazu nie mógł zagrać Rafał Grzelak. Kontuzja uniemożliwiła również występ Bartoszowi Wiśniewskiemu.
Pierwszy kwadrans przebiegał pod znakiem walki w środku pola oraz prób wykorzystania stałych fragmentów gry. Nie wyglądało to na zbyt piłkarskie spotkanie i istniała obawa, że na nadmiar emocji nie będziemy mogli narzekać. Na szczęście tak nie było. Ciszę konkretną i składną akcją przerwali zawodnicy Sandecji. Traore zagrała do Urbana, a ten minął Leszczyńskiego i ze spokojem wpakował piłkę do siatki. Stracony gol był dla gospodarzy silnym impulsem, czymś na wzór dźwięku budzika, który obudził zawodników Marcina Sasala. W ich akcjach było widać coraz więcej dokładności i w końcu przełożyło się to na konkretne liczby.
Wyrównanie przyniosło trafienie Mazka, który wpakował piłkę do pustej bramki. Słowa uznania należą się również Tarnowskiemu, to on bowiem przeprowadził akcję prawym skrzydłem, po której powstało zamieszanie pod bramką Radlińskiego, a piłka została umieszczona w siatce. Drugie trafienie dla gospodarzy przyszło dziesięć minut później. Pozornie zmarnowany rzut rożny przez Dolcan, piłka wybita tuż za pole karne, gdzie na uderzenie z pierwszej piłki zdecydował się Świerblewski – kapitalne uderzenie, którego nie spodziewał się żaden z piłkarzy Sandecji.
Prowadzenie pozwoliło gospodarzom podejść spokojniej do drugiej części spotkania, choć przypominając zeszłotygodniowe spotkanie, musieli być oni skoncentrowani do końca, aby przypadkiem nie stracić prowadzenia tuż przed ostatnim gwizdkiem. Druga połowa była nudniejsza od pierwszej. Sandecja szukała swoich szans, ale długi czas nie potrafiła ponownie ugryźć Dolcanu. Najlepszą sytuację miał Szczepański, ale nie zakończył akcji nawet celnym strzałem. Gospodarze próbowali z kolei uspokajać grę i utrzymać korzystny wynik. To im się nie udało, ponieważ w ostatniej akcji meczu po wrzutce z lewego skrzydła piłkę do siatki wpakował Grzeszczyk, a ząbkowianie przeżyli więc powtórkę z rozrywki.
Orange Sport/x-news