Czy Dolcan rozpocznie rozgrywki? Walkower dla GKS Bełchatów coraz bardziej realny
Trener GKS Bełchatów Rafał Ulatowski powoli może szukać sparingpartnera na następny weekend, bo jest bardzo prawdopodobne, że jego drużyna nie rozegra meczu ligowego. Wszystko przez kłopoty Dolcanu Ząbki, a właściwie jego sponsora, który ulokował swoje pieniądze w upadłym banku.
fot. Tomasz Bołt/Polska Press
Nieoficjalnie wiadomo, że w piątek wszyscy piłkarze Dolcanu usłyszeli, że mogą szukać sobie nowych klubów, a każdy z nich dostanie zgodę na rozwiązanie umowy. Żaden z nich nie może też raczej liczyć na wypłaty zaległych i bieżących pieniędzy. Odwołano sparingi i treningi. To pokazuje, że sytuacja jest bliska upadku.
Na razie ośmiu piłkarzy ząbkowskiej drużyny podpisało umowy z innymi klubami, ale lada dzień zrobią to następni. Kto wie, czy czasem ktoś nie trafi do drużyny Ulatowskiego, bo w Dolcanie jest wielu dobrych graczy, którzy teraz nie mogą stawiać wygórowanych warunków finansowych. Można więc tanio pozyskać niezłych piłkarzy.
Zgodnie z przepisami Polskiego Związku Piłki Nożnej, jeśli Dolcan nie przystąpi do wiosennych meczów, po każdym z nich będzie karany walkowerem 0:3 dla rywali. Trzeci walkower będzie automatycznie oznaczał przesunięcie drużyny na ostatnie miejsce w tabeli, a po zakończeniu sezonu degradację o dwie klasy rozgrywkowe, czyli do trzeciej ligi. Jednocześnie oznaczałoby to, że z pierwszej ligi bezpośrednio spadłyby, oczywiście poza Dolcanem, dwie drużyny, a kolejna zagrałaby w barażach.
Na razie bełchatowski zespół przygotowuje się do pierwszego spotkania w Ząbkach, ale pewnie w najbliższych dniach dowie się, że mecz się nie odbędzie. Piłkarze Dolcanu nie chcą grać za darmo, a z kolei miasto może pomóc klubowi, ale domaga się powrotu do historycznej nazwy „Ząbkovia”. Na to ponoć nie chce zgodzić się właściciel klubu i stąd pat. Zresztą jest mało prawdopodobne, by lokalny samorząd był w stanie wziąć na swoje barki utrzymanie czołowego klubu pierwszej ligi.