Dolcan wypunktował Cracovię. Druga z rzędu porażka "Pasów"
Dolcan Ząbki, podobnie jak Stomil Olsztyn przed tygodniem, znalazł sposób na Cracovię. Zespół Roberta Podolińskiego wygrał z "Pasami" po bramkach Dariusza Zjawińskiego i Damiana Świerblewskiego. Szkoleniowiec drużyny z Ząbek uczcił jubileusz dwuletniej pracy w Ząbkach cennym zwycięstwem.
Cracovia - Dolcan Ząbki 0:2 (ZDJĘCIA)
Cracovia po ubiegłotygodniowej kompromitacji ze Stomilem wyszła na to spotkanie bardzo zmobilizowana. Już w 3. minucie strzałem z ponad 30 metrów popisał się Marciniak, jednak jego strzał obił tylko poprzeczkę bramki Leszczyńskiego.
Kolejne minuty upływały pod znakiem walki w środku pola oraz małej liczby stwarzanych sytuacji podbramkowych. Pasy usiłowały rozgrywać w środku i grać kombinacyjnie, ale wszystkie ich próby kończyły się przed polem karnym gości.
Zawodnicy Dolcanu na ten mecz obrali bardzo prostą, ale skuteczną taktykę polegającą na przyjęciu Cracovii na własnej połowie, pozwoleniu jej na rozgrywanie oraz próbie szybkich kontrataków. Z przebiegu pierwszej połowy można uznać, iż trener z obraniem strategii trafił w dziesiątkę.
Więcej dogodnych okazji mieli Ząbkowianie. W 20. minucie groźną akcję przeprowadził Wiśniewski ze Świerblewskim, jednak strzał Wiśniewskiego minął bramkę Pilarza.
Jedynym zawodnikiem, którego można wyróżnić za pierwszą połowę w ekipie gospodarzy był Bartłomiej Dudzic. Napastnik Pasów widząc nieporadność swoich kolegów, postanowił sam wziąć piłkę i trochę namieszać w szykach obronnych gości, jednak jego rajdy nie przyniosły oczekiwanych rezultatów i na przerwę obie ekipy schodziły przy bezbramkowym remisie.
Na drugą odsłonę podopieczni Wojciecha Stawowego wyszli jeszcze bardziej zmotywowani niż na pierwszą część, jednak tym razem tej motywacji starczyło na więcej niż 10 minut. Warto jednak odnotować, że to goście stwarzali sobie bardziej klarowne okazje do zdobycia gola.
W 51. minucie znakomicie z lewej strony pola karnego znalazł się Damian Świerblewski, po czym technicznym, rotowanym strzałem próbował zaskoczyć Pilarza. Na szczęście dla Pasów, futbolówka o centymetry minęła spojenie słupka z porzeczką i skończyło się na strachu. 5 minut później świetne dośrodkowanie z prawej strony strzałem z nożyc na gola próbował zamienić Dariusz Zjawiński i tylko znakomita interwencja Pilarza uchroniła Cracovię od straty gola. Co nie udało się w tej akcji, wyszło już w następnej, kiedy po rzucie rożnym gola głową zdobył bohater poprzedniej akcji, Dariusz Zjawiński.
Od tego momentu Cracovia rzuciła się rywalowi do gardła. Tuż po wznowieniu gry od środka sam na sam znalazł się Bojlević, jednak jego strzał po ziemi został wybity przez Leszczyńskiego na rzut rożny. Kolejną groźną sytuacją był centrostrzał Adama Marciniaka. Podobnie jak na początku spotkania, tak i tym razem ze znacznej odległości usiłował zaskoczyć bramkarza gości ni to dośrodkowaniem, ni to strzałem, jednak ostatecznie piłka ponownie skończyła swój lot na poprzeczce. Tym samym lewy obrońca krakowskiej ekipy udowadnia, że tego typu akcje są jego znakiem firmowym.
Cracovia cały czas napierała na bramkę Leszczyńskiego, ale tak jak uprzednio, tak i tym razem najlepszą okazję do zdobycia gola mieli podopieczni Roberta Podolińskiego. Z szybką kontrą wyszedł Grzegorz Piesio, a jego strzał z ponad 20 metrów tylko w sobie znany sposób na korner sparował Krzysztof Pilarz, będący bez wątpienia jednym z najjaśniejszych punktów swojej drużyny. W 8.0 minucie zabójczą kontrę wyprowadził Damian Świerblewski. Na szybkości minął Marciniaka oraz Kosanovicia, by następnie posłać płaski, mierzony strzał, obok wychodzącego z bramki Pilarza. Wynik może być szokujący, jednak nie było w nim ani krzty przypadku. Goście przyjechali pod Wawel z bardzo skrupulatnie i precyzyjnie nakreślonym planem, który konsekwentnie realizowali.
Początkowe zwycięstwa Cracovii na początku rundy zaciemniły tylko prawdziwy obraz tej drużyny. Cracovia stara się grać atakiem pozycyjnym, rozgrywać składne i kombinacyjne akcje, jednak obawiam się, że Wojciech Stawowy porwał się z motyką na słońce. Do takiej gry trzeba mieć bowiem odpowiednich wykonawców, natomiast coach "Pasów" w swoim składzie ma co najwyżej tylko przeciętnych ligowych wyrobników. Wyścig żółwi o awans do Ekstraklasy trwa.