Dolcan pewnie pokonał Wisłę Płock. Drużyna z Ząbek goni czołówkę
W niedzielnym meczu 22. kolejki 1. ligi, piłkarze Dolcanu Ząbki pewnie pokonali Wisłę Płock (3:1). Zwycięstwo zapewniło podopiecznym Roberta Podolińskiego awans na 4. miejsce w ligowej tabeli.
fot. Wojciech Czekała
W mecz lepiej weszli gospodarze, który od początku postanowili udowodnić, że ich to również ich twierdza. W 7. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Sierpina i bardzo blisko wpakowania piłki do siatki był Długołęcki. Po krótkiej chwili po ładnym rozegraniu w polu karnym znalazł się Piesio, ale jego mocne uderzenie było niecelne.
O atakach pomyśleli w końcu również Nafciarze. Potrzebowali do tego rzutu wolnego. Świetnie przymierzył Kaczmarek, ale zdołał jedynie obić poprzeczkę. Po chwili ten zawodnik znalazł się w dogodnej sytuacji, aby pokonać Leszczyńskiego. Piłkarz gości postanowił lobować, ale górą z tego pojedynku wyszedł bramkarz Dolcanu.
Minęło kilka minut i szansę miał Sekulski, który z rywalem na plecach oddał niezły, choć niecelny strzał. Gospodarze zaczęli chyba zauważać, że rywale atakują coraz intensywniej i sami postanowili stworzyć trochę szumu z przodu. I to z jakim efektem. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Łuszkiewicz, piłka na krótki słupek, a tam stał… znany wszystkim z Ekstraklasy Paweł Magdoń, który skierował piłkę do siatki. Problem w tym, że jest on zawodnikiem Wisły, więc pierwsze trafienie w tym meczu było samobójcze.
Dolcan nie potrzebował jednak nawet 10 minut, by to jego zawodnik zdobył gola. Na lewym skrzydle, w znacznej odległości od bramki strzeżonej przez Kiełpina, znalazł się Rafał Grzelak, który chyba w myśl zasady „kopnę, a może coś z tego będzie”, uderzył, a gracze z Wisły tylko patrzyli na futbolówkę i myśleli, że przejdzie ona obok słupka. Tymczasem strzał był na tyle precyzyjny, że znalazła się ona w siatce. Przed przerwą jeszcze wynik próbował podwyższyć Tarnowski, ale jego uderzenie przeszło obok bramki.
Jeżeli chodzi o drugą połowę, to już tak wielu emocji (przynajmniej przez dłuższą część drugich 45 minut), jak w pierwszej odsłonie spotkania, nie było. Kibice Wisły z pewnością liczyli na więcej. Na to, że Nafciarze zrobią wszystko, aby wyrównać wynik meczu. Właściwie zapamiętamy dośrodkowanie Wiśniewskiego (a właściwie poprawkę, bo pierwsza centra z rożnego odbiła się od jednego z przeciwników), po którym głową niecelnie uderzył Janus.
Dwie minuty później swoją najlepszą okazję do strzelenia trzeciego w tym meczu gola mieli gospodarze. Piłkę dostarczono do Wiśniewskiego, który zagrał do wbiegającego w pole karne Sierpiny, ten huknął z ostrego kąta, ale Kiełpin nie dał się pokonać. Dobitką postanowił popisać się jeszcze Tarnowski, ale po jego strzale futbolówka poszybowała bardzo, ale to bardzo wysoko.
W ostatnim kwadransie szanse Wisły Płock na ugranie czegoś w Ząbkach zostały poważnie zredukowane – sędzia Tomasz Garbowski odesłał do szatni Bartłomieja Sielewskiego.
Nafciarzom udało się jednak zdobyć kontaktowego gola. W 90. minucie jeden z zawodników gości był faulowany w polu karnym, a jedenastkę wykorzystał Filip Burkhardt. Golem na 3:1 odpowiedział szybko Dolcan. Kontratak gospodarzy i całą akcję zamknął Piesio, ustalając wynik spotkania.