Dlaczego Diego Costa nie powinien zagrać w wyjściowej jedenastce [KOMENTARZ]
Diego Costa walczy z czasem, żeby zdążyć wykurować się na finał Champions League. O powrót do zdrowia walczyła lekarka w Belgradzie, a modlili się także kibice Atletico. Czy jednak jest sens, żeby w obecnej sytuacji hiszpański snajper zaczął mecz w pierwszym składzie?
Diego Costa już dwukrotnie grał w tym sezonie z nie do końca zaleczoną kontuzją i dwukrotnie skończyło się to w ten sam sposób – reprezentant Hiszpanii schodził z boiska po kilkunastu minutach. W starciu w Champions League z Barceloną wytrwał 30 minut, a w meczu ligowym z Blaugraną został zmieniony już po 16 minutach. Co, jeśli podobna sytuacja będzie miała miejsce po raz kolejny? Simeone znowu szybko straci możliwość zachowania zmiany na później. W ostatnim ligowym spotkaniu z Katalończykami tempa nie wytrzymał Adrian Lopez, mimo że zagrał jako zmiennik Costy. Bez wątpienia na finał Argentyńczykowi przydałyby się wszystkie trzy zmiany jako zmiany taktyczne, a nie roszady wymuszone urazami podstawowych zawodników.
Reprezentant Hiszpanii wcale nie imponował ostatnio nadzwyczajną formą. W ostatnich ośmiu meczach strzelił tylko 3 gole, z czego dwa z rzutów karnych. Dodatkowo jedną jedenastkę, w meczu z Getafe, Diego Costa zmarnował. Ciężko porównać jego ostatni dorobek do 20 bramek strzelonych pomiędzy 14 września a 21 grudnia. Z pewnością duży wpływ na sportową dyspozycję ma zdrowie napastnika Atletico, które ostatnio mu nie dopisywało. Czy po ostatnich dniach przerwy i podróży do Belgradu nagle Costa zacznie grać tak, jak na początku kończącego się sezonu? Raul Garcia to wartościowy zmiennik i z pewnością może dać drużynie więcej niż nie w pełni nieprzygotowany snajper hiszpańskiej kadry.
Warto zadać sobie również pytanie, czy Diego Costa będzie w stanie zagrać na sto procent? Czy jest sens wystawiać w pierwszym składzie napastnika, który przede wszystkim będzie starał się oszczędzać nogę? Szczególnie, że gra snajpera Los Colchoneros w dużej mierze opiera się na fizycznej walce i brudnej grze, do której potrzebuje pełnej sprawności fizycznej. Dodatkowo Costa wykonuje bardzo dużo sprintów, więc bardzo łatwo będzie mu nadwerężyć nogę po raz kolejny, np. tak, jak w ostatnim meczu z Barceloną podczas kontry Atletico.
Na koniec ostatnie i najważniejsze pytanie – czy warto ryzykować zdrowiem reprezentanta Hiszpanii w przededniu mistrzostw świata? Jasne, finał Champions League to bardzo ważny mecz, być może nawet ostatni finał w karierze Diego Costy. Tylko co jeśli snajper Los Colchoneros zagra, kontuzja się odnowi, a on będzie musiał pauzować powiedzmy przez trzy tygodnie? Ominie go mundial, czyli najważniejsza impreza piłkarska na świecie, na którą wszyscy piłkarze czekają cztery lata. Czy w takiej sytuacji warto postawić wszystko na jedną szalę i ryzykować opuszczenie brazylijskiego czempionatu?
Moim zdaniem Diego Costa nie powinien rozpocząć dzisiejszego finału w pierwszym składzie. Może być na ławce, może stamtąd motywować kolegów i straszyć rywali, a także być tajną bronią Diego Simeone na sytuację beznadziejną. Nie powinien jednak nie w pełni formy i zdrowia grać w wyjściowej jedenastce. Możliwe, że argentyński szkoleniowiec postąpi zupełnie inaczej, snajper Los Colchoneros zagra od pierwszej minuty i strzeli hat-tricka, a ja będę musiał wszystko odszczekać. Póki co jestem jednak sceptycznie nastawiony do cudownego uzdrowienia reprezentanta Hiszpanii.
Śledź bloga Kuby Seweryna - Droga do Lizbony.
Czytaj więcej o finale Ligi Mistrzów.