menu

Polacy w Chorwacji zagrali w komplecie. Tym razem bez fajerwerków

4 kwietnia 2019, 13:09 | Kaja Krasnodębska

Podobnie jak w Polsce, również w Chorwacji pierwszy tydzień kwietnia wykorzystano na rozegranie nieweekendowej kolejki. W 27. serii spotkań wystąpili wszyscy czterej Biało-Czerwoni zarejestrowani w 1. HNL. Ze zwycięstwa cieszył się tylko Damian Kądzior.

Michał Masłowski rozegrał swój drugi mecz po długiej przerwie spowodowanej kontuzją
Michał Masłowski rozegrał swój drugi mecz po długiej przerwie spowodowanej kontuzją
fot. Lucyna Nenow / Polska Press

Nie tylko w Polsce w pierwszym tygodniu kwietnia zdecydowano się podgonić trochę z sezonem i rozegrać kolejkę w środku tygodnia. Podczas gdy ekipy Lotto Ekstraklasy o ligowe punkty walczyły we wtorek i środę, w Chorwacji zaplanowano mecz również na czwartek. Ten występujący w 1. HNL Biało-Czerwoni oglądać będą co najwyżej w telewizji, bowiem cała czwórka spotkania 27. kolejki najwyższej tamtejszej klasy rozgrywkowej ma już za sobą. Krystian Nowak, Łukasz Zwoliński oraz Michał Masłowski na boiskach pojawili się we wtorek, Damian Kądzior dzień później. To już druga kolejka z rzędu, w której Polacy wystąpili w komplecie.

To w dużej mierze zasługa Michała Masłowskiego, który wreszcie powrócił po długiej przerwie spowodowanej zerwaniem więzadeł w kolanie. Uraz odniesiony latem wyeliminował go z gry do końca rundy jesiennej, później pomocnik miał problem z przebiciem się do składu. W piątek po raz pierwszy zasiadł i wstał z ławki rezerwowych, we wtorek powtórzył to w starciu z Lokomotivem Zagrzeb. Tym razem dostał aż 45 minut, na murawie pojawił się bowiem w przerwie. Zastąpił Kristijana Lovricia i minął się z Łukaszem Zwolińskim. Napastnik, który wciąż pozostaje w walce o koronę króla strzelców, znalazł się w wyjściowym składzie, ale wobec niekorzystnego wyniku, po pierwszej połowie pozostał w szatni.

Te roszady na niewiele się zdały. HNK Gorica przegrywała do przerwy 0:1, ostatecznie uległa Lokomotivowi 0:2. Tym samym mocno oddaliła się od europejskich pucharów, bowiem ekipa ze stolicy była jednym z jej głównych konkurentów w walce o bilet ku eliminacjom Ligi Europy. Przed pierwszym gwizdkiem bogatsza o punkt, teraz zwiększyła swoją przewagę nad drużyną Polaków do czterech oczek. W Goricy nie powinni jednak odczuwać większego rozgoryczenia. Założony w 2009 roku klub jest kompletnym beniaminkiem w 1. HNL i sukcesem zdaje się być fakt, że nie ma w jego przypadku mowy o zagrożeniu spadkiem.

Nieco gorzej przedstawia się sytuacja Slavena Belupo, gdzie od jesieni trenuje Krystian Nowak. W rundzie wiosennej podstawowy stoper, w piątek strzelił swojego pierwszego gola w chorwackiej ekstraklasie. Jego zespół przerwał wówczas serię bez wygranej i pokonał ostatni w tabeli NK Rudes 2:1. Z plasującą się na pozycji wicelidera HNK Rijeką poszło już nieco słabiej.Polski stoper jak zwykle znalazł się w wyjściowym składzie, ale tym razem nie dograł do końca. Boisko opuścił w 79. minucie i był to pierwszy raz od początku listopada, kiedy został zmieniony. Poprzednio, gdy ekipa z Koprivnicy przegrała 0:2 z NK Osijek, teraz w takim samym wymiarze uległa drużynie z Rijeki. Nad strefą spadkową ma osiem punktów przewagi, ale rywale weń się plasujący, mają do rozegrania swoje mecz 27. kolejki.

Bez zaskoczeń u Nenada Bjelicy. Dinamo Zagrzeb zwyciężyło 1:0 z Hajdukiem Split i ma już 70 punktów. Mistrzostwo kraju już praktycznie zapewnione, ale chorwacki szkoleniowiec nie odpuszcza. W tym sezonie chce iść po dublet (ekipa ze stolicy wciąż walczy o Puchar Chorwacji), a pomóc ma mu w tym Damian Kądzior. W środę pojawił się na boisku od pierwszej minuty, ale opuścił je już po godzinie gry. To jego 23 występ w tym sezonie. Dotychczas zanotował cztery trafienia i dziesięć asyst.


Polecamy