Gol Łukasza Zwolińskiego na wagę trzech punktów. HNK Gorica górą w polskim starciu
Łukasz Zwoliński mecz ze Slavenem Belupo rozpoczął na ławce rezerwowych, ale wpuszczony na boisko w drugiej połowie, na chwilę przed końcowym gwizdkiem zdobył bramkę na 4:3 dla HNK Goricy. To jego jedenaste trafienie w tym sezonie.
fot. Karolina Misztal
Na zakończenie piłkarskiego weekendu w Chorwacji w najwyższej tamtejszej klasie rozgrywkowej zmierzyły się dwie drużyny, w których na wiosnę pierwsze skrzypce grali Polacy. HNK Gorica podejmowała na własnym stadionie Slavena Koprivnicę. To już trzecie starcie tych drużyn w aktualnym sezonie. Poprzednie dwa ułożyły się na remis: najpierw 1:0 wygrał kompletny beniaminek, później z wynikiem 2:0 tryumfowali ci drudzy, którzy w niedzielę wcielić się mieli w rolę gości.
Nie oni byli faworytami tego starcia, bowiem w ligowej tabeli znacznie wyżej plasuje się Gorica. Podczas gdy Slaven jest tuż nad strefą spadkową, ich niedzielni rywale w swoim historycznym, bo pierwszym sezonie w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej, walczą o bilet do europejskich pucharów. Po 29. kolejkach mają 45 punktów i dwa oczka straty do czwartego, dającego występ w eliminacjach Ligi Europy miejsca.
Obecnie zajmuje je Hajduk Split, który kilka godzin po tryumfie Goricy pokonał na wyjeździe Lokomotiv Zagrzeb. To spotkanie okazało się jednak nieco słabszym niż mecz, podczas którego na boisku pojawiło się aż trzech Polaków. Od pierwszej minuty grę rozpoczął jedynie Krystian Nowak. Mimo nienajlepszych wyników ekipy z Koprovnicy stoper nie traci miejsca w wyjściowym składzie.
W ostatnich spotkaniach cierpliwość jej szkoleniowca oraz kibiców wystawiana jest na próbę. Przed tygodniem Slaven zremisował 3:3, tym razem stracił aż cztery bramki. Zacięte starcie zakończyło się zwycięstwem 4:3 HNK Goricy. Decydująca bramkę zdobył Łukasz Zwoliński, który podobnie jak Michał Masłowski na murawę został wpuszczony dopiero po przerwie. Dla polskiego napastnika to pierwszy występ w tym sezonie, kiedy to nie znalazł sie w wyjściowej jedenastce.
Pakując piłkę do siatki w 90. minucie pokazał trenerowi, że nie postawienie na niego od początku, a także w zeszłotygodniowym meczu (Polak znalazł się poza osiemnastką) było błędem. To już jego jedenaste trafienie w obecnych rozgrywkach.