Damian Kądzior: Gdy na coś długo się czeka, to osiągnięcie potem lepiej smakuje [ROZMOWA]
Damian Kądzior w meczu z Irlandią zagrał 45 minut. Dla piłkarza Dinama Zagrzeb był to reprezentacyjny debiut.
fot. Paweł Relikowski
Jakie to uczucie wystąpić w narodowych barwach?
Ciężko pracowałem, aby dostać szansę w reprezentacji. Musiałem także wiele poświęcić. Gdy na coś długo się czeka, to osiągnięcie potem lepiej smakuje. Dużo roboty jeszcze przede mną. Teraz wracam do klubu i muszę się skupić na dalszej dobrej grze.
Jak ocenisz spotkanie z Irlandią?
Trudny mecz. Toczyliśmy fizyczną walkę z rywalami, którzy prezentowali typowy wyspiarski futbol. Wydaje mi się, że zwłaszcza w pierwszej połowie nie graliśmy tego, co powinniśmy. Być może za dużo operowaliśmy piłką w środku pola, przez co nie mieliśmy przewagi na skrzydłach. Dobrze, że pod koniec udało nam się strzelić bramkę na 1:1 po fajnej akcji. Pozostaje niedosyt, że to tylko remis, ale jest to dla nas lekcja na przyszłość.
Jak pracowało ci się na zgrupowaniu pod wodzą Jerzego Brzęczka. Twoim zdaniem będą z tego owoce?
Jesteśmy przekonani do filozofii trenera i wierzymy w to, że będziemy grać coraz lepiej. Nie jest tak, że z dnia na dzień można wszystko zmienić, a tego, co trener chce w nas zaszczepić, nie da się przyswoić w tydzień, kilka treningów. Na kadrze trenuje się ciężej niż w klubie.
Z czego twoim zdaniem wynikała nieco senna pierwsza połowa?
W pierwszych 45 minutach oglądałem jedynie poczynania kolegów na boisku z ławki rezerwowych. Wydawało mi się, że w pierwszej połowie faktycznie brakowało dobrego tempa, zrywu. Wygląda na to, że przed nami jeszcze dużo roboty, aby nauczyć się gry w ataku pozycyjnym i zburzyć mur stawiany przez rywala.
Nogi nieco zadrżały, kiedy wbiegałeś na boisko?
Nie było stresu, lecz przede wszystkim radość i duma z tego, że robię to, co kocham i zagrałem w najważniejszej drużynie w kraju. Rozmawiałem z trenerem przed meczem i byłem świadomy, że mogę zagrać pierwsze minuty w reprezentacji, z czego bardzo się cieszę.
Miałeś okazję, aby porozmawiać z Rafałem Kurzawą o waszym byłym klubie, Górniku Zabrze?
Od razu, jak przyjechałem na zgrupowanie, wymieniliśmy się z Rafałem poglądami, jak wygląda sytuacja w naszych nowych klubach. Rozmawialiśmy także o Górniku. Trzymam kciuki za każdą moją byłą drużynę - Wigry Suwałki czy Górnika. Oglądam mecze zabrzan i wierzę, że w końcu zaczną grać tak, jak w poprzednim sezonie.
Co możesz powiedzieć o lidze chorwackiej (Kądzior przeniósł się latem do Dinama Zagrzeb - przyp. red.)?
Każdy mecz w lidze wygląda tak, jak ten dzisiejszy z Irlandią - musimy burzyć mur przeciwnika i starać się grać w ataku pozycyjnym. Ogólnie dobrze nam to wychodzi. W Dinamie bardzo dobrze się czuję i wierzę, że był to dobry krok w mojej przygodzie z piłką, rozwijam się. Cieszę się, że udało mi się wyjechać do zagranicznego klubu. Uważam, że Dinamo jest o wiele silniejszym klubem niż polskie.
Z Dinamem byłeś o krok od Ligi Mistrzów...
Liga Mistrzów to najbardziej elitarne rozgrywki. W każdym meczu gramy jednak na maksa - niezależnie od tego, czy to liga chorwacka, krajowy puchar czy Liga Europy, w której zagramy z naprawdę dobrymi zespołami. Fenerbahce, Anderlecht czy Spartak Trnawa, który wyeliminował Legię Warszawa, to nie są drużyny przypadkowe i będziemy robić wszystko, aby wyjść z fazy grupowej i trafić na jeszcze mocniejsze kluby w kolejnej rundzie.
Jak układa ci się współpraca w Zagrzebiu z trenerem Nenadem Bjelicą?
Mogę o nim mówić tylko w samych superlatywach. Postawił na mnie, wyciągnął ze mnie moje najlepsze cechy. Ja muszę z tego korzystać i dalej ciężko pracować, aby robić postęp w Dinamie.
Notował Dawid Foltyniewicz