menu

Derby z prawdziwego zdarzenia. Piast zdobywcą radzionkowskiej twierdzy

24 września 2011, 20:40 | Patryk Przydacz

Spotkanie Ruchu Radzionków z gliwickim Piastem swoim przebiegiem i dramaturgią w pełni zasłużyło na miano śląskich derbów. Na stadionie Cidrów oglądaliśmy bowiem mecz, w którym nie zabrakło walki, bramek oraz kartek.

Ruch przegrał u siebie z Piastem
Ruch przegrał u siebie z Piastem
fot. Polska Dziennik Zachodni

Już na samym początku spotkania Piast chciał narzucić swój styl gry i wysokim pressingiem przestraszyć gospodarzy. Dość szybko podopieczni trenera Brosza zorientowali się jednak, że kiedy rzucą zbyt dużo sił na ofensywę, mogą dostać cios w postaci skutecznej kontry Cidrów. I tak po pierwszych minutach, kiedy Piast próbował stwarzać sobie sytuację z ładną kontrą wyszli gospodarze, jednak ostatecznie Michał Mak nie dograł dokładnie kluczowej piłki.

Sprawdzić formę Suchańskiego chciał natomiast Pietrzak, którego uderzenie zblokował Nalepa, a chwilę później dobre podanie Pawła Giela na bramkę mógł zamienić Rocki, jednak kapitan Cidrów technicznym strzałem przeniósł piłkę tuż nad bramką. W drużynie gości najaktywniejszym zawodnikiem w pierwszej połowie był Fernandez, który raz po raz próbował dośrodkowywać, lub dogrywać do partnerów prostopadłe piłki, jednak przy tych zagraniach brakowało mu dokładności lub przeszkadzali mu defensorzy Ruchu. Natomiast gospodarze straszyli tradycyjnie bliźniakami grającymi na skrzydłach, bracia Mak indywidualnie, bądź w dwójkę potrafili wypracowywać niezłe sytuacje.

Po dwudziestu minutach gry prowadzić powinni goście, jednak w doskonałej sytuacji wprost w Suchańskiego uderzył Cicman, a dobić piłki nie zdołał Fernandez. Chwilę później właśnie Hiszpan zdobył bramkę strzałem głową, jednak arbiter nie uznał tego trafienia broniąc się tym, że piłka we wcześniejszym stadium akcji opuściła boisko.

Dobrze dziś spisywała się defensywa Ruchu, młodzieżowcy Kopacz i Nalepa wywiązywali się należycie z swoich obowiązków, ale w trzydziestej trzeciej minucie ten pierwszy pokazał się z zupełnie innej strony. Bartek przeprowadził rajd przez pół boiska, mijając po drodze czterech rywali i dograł świetną piłkę do Mateusza Maka, który jednak w tej sytuacji spalił. Po pół godzinie gry mocniej poczuli się gospodarze i tak najpierw szczęścia spróbował Paweł Giel, który trafił z dystansu w Szmatułę, a przy następnej groźnej akcji Cidrów golkiper gości popisał się skuteczna interwencją na dwudziestym metrze boiska.

Na najwyższe uznanie zasługuje jednak interwencja Szmatuły z trzydziestej siódmej minuty, kiedy ładny strzał Mateusza Maka zmierzał wprost w okienko bramki Piasta, a bramkarz gości sparował to uderzenie na rzut rożny. Końcówka pierwszej połowy to już jednak chaos w poczynaniach gospodarzy, błąd Suchańskiego i bramka Krzyckiego, który wbił do bramki piłkę, nie złapaną wcześniej przez bramkarza.

Druga połowa spotkania, to wzajemne ataki z obu stron. Kiedy jednak w polu karnym Piasta dwa razy został zwalony z nóg Mateusz Mak, obie drużyny zaczęły grać agresywniej. Zamieszanie na boisku wykorzystali w najlepszy możliwy sposób goście, którzy przeprowadzili akcję, którą strzałem z bliskiej odległości wykończył Urban.

Chwilę później Ruch mógł zdobyć bramkę kontaktową. Świetną, dwójkową akcję przeprowadził Rocki z Mateuszem Makiem, który nie zdołał dobrze wykończyć akcji. Co nie udało się Mateuszowi po akcji z Rockim, wyszło już po rajdzie lewą stroną Kowalskiego, który przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów, by zapisać na swoim koncie asystę przy bramce wspomnianego chwilę wcześniej Maka. Odpowiedź Piasta mogła być zabójcza, jednak z trzech metrów przestrzelił Kędziora

Samo spotkanie przynosiło nam sytuację za sytuacją. Posypały się kartki, a tymi w przeciągu dziesięciu minut ukarani zostali Giesa, Mateusz Mak oraz Matras. Ruch atakował, Piast broniąc dobrego wyniku nastawił się na kontry. Po jednej z nich w polu karnym Cidrów znalazł się Cicman, który minął dwóch obrońców, jednak nie zdołał pokonać Suchańskiego. Na piętnaście minut przed końcem spotkania na placu gry pojawił się Adrian Świątek, czyli zawodnik, który jeszcze w poprzednim sezonie reprezentował barwy Ruchu. Dziesięć minut po swoim wejściu za zbyt ostrą dyskusję z sędzią „Święty” obejrzał żółty kartonik, a chwilę później przeprowadził indywidualną akcję, której jednak nie zdołał zakończyć bramką.

Końcówka, to jeszcze dwie wyborne szanse na wyrównanie, kiedy na piątym metrze miał piłkę na nodze Rocki kibice wstrzymali oddech, czego chyba nie zrobił kapitan Cidrów, który przestrzelił. Po chwili w okienko przymierzył Michał Mak, a jego strzał z trudem wybronił Szmatuła. Doliczony czas gry zamiast bramek przyniósł nam czerwone kartki. Najpierw na brzydki faul drugą żółtą obejrzał Świątek, a później po rzucie rożnym dla Ruchu ręką chciał zdobyć bramkę Nalepa, efekt taki, jak u rezerwowego Piasta - czerwień.

Ruch walczył naprawdę ambitnie i pokazał się z dobrej strony w przegranym spotkaniu derbowym. Piastunkom należy pogratulować zwycięstwa i utrzymania kontaktu z czołówką ligi.


Polecamy