menu

Derby Trójmiasta. Wokół meczu Arka – Lechia. Wygrała nienawiść

30 października 2016, 23:15 | JCZ

Derby Trójmiasta. Złudne były nadzieje tych, którzy myśleli, że skończy się najwyżej na wymianie tak zwanych uprzejmości. Wywaliło wszystko, co kumulowało się nie tylko w ostatnim tygodniu, ale i na przestrzeni pięciu lat. Niedzielny mecz Arka Gdynia – Lechia Gdańsk zapamiętamy z fruwających rac, wyrwanych krzesełek oraz zdemolowanego ogrodzenia.

Derby Trójmiasta
fot. Piotr Hukało
Derby Trójmiasta
fot. Piotr Hukało
Derby Trójmiasta
fot. Piotr Hukało
Derby Trójmiasta
fot. Piotr Hukało
Derby Trójmiasta
fot. Aleksandra Sieczka
Derby Trójmiasta
fot. Piotr Hukało
Derby Trójmiasta
fot. Aleksandra Sieczka
Derby Trójmiasta
fot. Piotr Hukało
Derby Trójmiasta
fot. Aleksandra Sieczka
Derby Trójmiasta
fot. Aleksandra Sieczka
Derby Trójmiasta
fot. Piotr Hukało
Derby Trójmiasta
fot. Aleksandra Sieczka
Derby Trójmiasta
fot. Aleksandra Sieczka
Derby Trójmiasta
fot. Piotr Hukało
Derby Trójmiasta
fot. Piotr Hukało
Derby Trójmiasta
fot. Piotr Hukało
Derby Trójmiasta
fot. Piotr Hukało
Derby Trójmiasta
fot. Piotr Hukało
Derby Trójmiasta
fot. Piotr Hukało
1 / 19

- Co za niesmak po derbach Trójmiasta – pisze nowy-stary prezes PZPN, Zbigniew Boniek. Ponoć miał być na meczu, ale jednak się nie zjawił. Może i dobrze. Ominęła go coś, przy czym Legia – Lech w finale Pucharu Polski na Narodowym wydaje się być ledwie incydentem. Bo w Gdyni nieustannie rzucane race rzeczywiście trafiały celu. Przypominało to grę w dwa ognie: kto nie zrobił uniku, ten został trafiony.

Tak wygląda stadion Arki po derbach [NOWE ZDJĘCIA]

Co za niesmak po derbach Trojmiasta-))— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) 30 października 2016


Z racji tego, że Arka w ostatnich latach nie grała w Ekstraklasie na derby przyszło czekać całkiem długo. Bojówki przez ten czas jednak nie próżnowały. Cztery lata temu usłyszeliśmy o pobiciu… dzieci z Lechii (i ich rodziców), a na początku zeszłego roku o ataku na pociąg z kibicami Arki z Tczewa. Mniejszych akcji, kiedy zamalowywano graffiti albo napadano na osiedla też było wiele.

Napięcie ponownie urosło nie dopiero wczoraj, gdy wypłynęła lista fanów Lechii z biletami na sektory Arki, ale wcześniej - tydzień temu, kiedy zrabowana została oprawa żółto-niebieskich i nazajutrz rozszarpana podczas meczu Lechia – Piast. Przejmując ją połamano nogi osobie, która przy niej pracowała. Równie agresywnie zostali potraktowani ci, którzy dzisiaj popołudniu jechali obwodnicą Trójmiasta, by wspierać Arkę. Mobilizacja policji na nic. Z drugiej strony 1200 prewencyjnych i latający helikopter pozwoliły zachować względny spokój przed samym stadionem w Gdyni, jaki i w innych newralgicznych miejscach publicznych.

Kibice Lechii tradycyjnie przy okazji derbów zebrali się na Monciaku w Sopocie. Stamtąd pojechali kolejką SKM do stacji Gdynia Redłowo. Na swój sektor weszli około godziny 17. Jak tylko się na nim pojawili, zaczęli rzucać czymkolwiek się dało w stronę sektora „Tory”. Organizator przeczuwał zadymę w powietrzu i wezwał kordon policji, który sytuację uspokoił, ale tylko na moment. Żaden z uczestników „gry w dwa ognie” nie robił sobie nic z obecności mundurowych. Odpalone race fruwały raz w jedną, raz w drugą stronę. Gospodarze odpalali swoje, gdy tylko widzieli, że goście prezentują sektorówkę. Chcieli najwidoczniej zniszczyć ją tak samo, jak tydzień temu zniszczono ich płótno. Nie udało się. Race ekspresowo zostały odrzucone z powrotem.

Jedna raca, druga, piąta, dziesiąta. Czy ktoś chociaż pomyślał, że może trafić niewinne dziecko? Na jednym z wrzuconych do sieci nagrań widać, że na "Torach" też byli bardzo młodzi ludzie.

W tak zwanym międzyczasie prezentowane są oprawy. Najpierw Arka. Całą „Górkę” zakrywa sektorówka „Forza Arka” z herbem klubu. Dym z flar nie chce opuścić murów stadionu, ale też nie przeszkadza w planowym rozpoczęciu spotkania. Młyn po kilku minutach zjeżdża z płótnem i zaczyna palić zdobytą flagę Lechii. Na ogrodzenie wystawia kilkadziesiąt (setkę?) szalików, które niebawem podzielą jej los. Jest racowisko.

Pod sektorem gości dalej to samo: raca jedna, druga, trzecia i piętnasta. Czy ktoś aby nie ucierpiał?

Lechia prezentuje swoją pierwszą z trzech opraw. To sektorówka a na niej śmierć z kosą. Na transparencie obok czytamy: „Bezwzględni grapieżcy”. Część odpalonych stroboskopów za moment posłuży do gry w dwa ognie.

Są i po raz kolejny race. Jedna ląduje na murawie, pozostałe na trybunach. Gdzieś pali się krzesełko.

Wjeżdża druga sektorówka pod hasłem „Trójmiejska Rzeźnia”. Pada gol dla Arki. Lechiści wkurzeni. Odpalają race – trzy zostają rzucone na boisko, reszta w trybunę „Tory”. Znowu mamy dwa ognie. Spiker apeluje o spokój, ale wie, że to wszystko na nic. Tego nikt już nie powstrzyma – nawet policja.

Tymczasem w siedzibie Ekstraklasy SA Komisja Ligi w trybie pilnym podejmuje pierwsze kroki. Domaga się zajęcia stanowiska i wyjaśnień od obu klubów. Grozi surowymi karami. Decyzja na pewno w środę. Uczestnicy gry w dwa ognie bawią się dalej. Nic ich nie obchodzą ewentualne konsekwencje. Przepadną ciekawe wyjazdy? Trudno. Trzeba będzie płacić? E tam, przecież nie ze swojej kieszeni!

Lechiści przed zakończeniem pokazują jeszcze jedną sektorówkę (najmniej udaną). Na stadionie zostawiają po sobie trwały ślad. To naprędce zrobione graffiti na murze sektora gości: „Trójmiasto jest nasze”. Przedtem pokazują jeszcze nową flagę – „Gdynia”. Arkowcy wkurzeni. Na trybunie GOSiR jakaś bliżej nieznana grupa wyłamuje słupki, które utrzymują siatkę chroniącą kibiców i krzesełka przed nieudanymi strzałami piłkarzy.

Koniec meczu. Nareszcie odlatuje morowy helikopter.

EKSTRAKLASA w GOL24


Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy

Najwyższe frekwencje w Ekstraklasie w tym sezonie [TOP 10]

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!


Polecamy