Derby Łodzi jak mecz Legii z Realem
Andrzej Kretek grał w szczególnych derbach, występując w Widzewie. Jako trener prowadził za to, w III lidze, drużynę z alei Unii 2
fot. Andrzej Banas/archiwum Polska Press
Jako piłkarz zaliczył 76 meczów w ekstraklasie. Wystąpił w jednym meczy derbowym, ale za to jakim.
- To było 16 września 1989 roku - mówi Andrzej Kretek, były trener ŁKS Łódź. - Graliśmy na Widzewie wieczorem. Widownia wypełniona do ostatniego miejsca. Tumult nie do opisania, chóralne śpiewy kibiców obu drużyn, atmosfera wielkiego święta. Już w 14 minucie objęliśmy prowadzenie po golu Jacka Bayera. ŁKS wyrównał tuż po przerwie. Pokonał mnie Dariusz Podolski, który potem przeszedł do Widzewa i zdobył nawet z tym klubem mistrzostwo Polski. A dlaczego to były derby szczególne? Widzew prowadził wtedy ełkaesiak Jan Tomaszewski, zaś trenerem ŁKS byl Leszek Jezierski. Potem, los tak zrządził, prowadziłem ŁKS i mile wspominam ten czas. Co sądzę o niedzielnym meczu? Bez kibiców gości będzie to spotkanie jak każde inne, choćby z Finishparkitem Drwęca Nowe Miasto Lubawskie. To tak jak mecz Legii Warszawa z Realem Madryt, bez kibiców. Powinno być choćby z 200 lub 300 fanów Widzewa. Stadion jest dla wszytkich kibiców. Nie po to go budowano, żeby był dla wybranych. Szkoda, wielka szkoda, że nie będzie kibiców Widzewa.
Na pytanie, która z drużyn jest faworytem Andrzej Kretek odpowiada.
- Wszyscy twierdzą, że faworytem jest ŁKS, a to nie tak hop, siup. Zgoda, ŁKS ma w składzie piłkarzy ogranych w wyższych ligach, ale w Widzewie mamy Adriana Budkę i Princewilla Okachiego. Widzew jest zaś taką drużyną, która potrafi sobie radzić w trudnych sytuacjach. Oceniam szanse obu drużyn pięcdziesiąt na pięćdziesiąt. Komu będę kibicował? Mam swój typ, pewnie, że mam. Zachowam to dla siebie, powiem jedynie tyle, że z reguły bywam za tymi, którym daje się mniejsze szanse.
Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem 3-9 października 2016 r.