Derby Krakowa. Marek Motyka: To są derby! Kości muszą trzeszczeć
Marek Motyka przez lata swojej kariery piłkarskiej związany był głównie z Wisłą Kraków. Na początku lat 90-tych XX wieku zaliczył jednak również dwa sezony w barwach Cracovii. Przed zbliżającymi się derbami Krakowa twierdzi, że szanse na wygraną rozkładają się po równo po obu stronach Błoń.
fot. Anna Kaczmarz
– W niedzielę czekają nas kolejne derby Krakowa. Zarówno Wisła, jak i Cracovia pokazały w ostatnich meczach, że są w wysokiej formie. Przypomnijmy – „Biała Gwiazda” aż 6:2 pokonała Koronę w Kielcach, a „Pasy” ograły na swoim stadionie 2:1 Zagłębie Sosnowiec.
– W przypadku Cracovii trudno mówić o zaskoczeniu, bo to zespół, który gra bardzo równo i skutecznie od dłuższego czasu. Jeśli natomiast chodzi o Wisłę to jej gra w Kielcach i wynik jest dużym, pozytywnym zaskoczeniem. Rozmawiałem ze znajomymi, jeszcze przed wyjazdem Wisły do Kielc i tak dywagowaliśmy, że będzie bardzo ciężko „Białej Gwieździe” o punkty w najbliższych meczach. Nie tylko w tym w Kielcach, ale w kilku kolejnych również. A tu taka miła niespodzianka. Tym bardziej, że na Koronie, przy nieprzychylnej publiczności, Wiśle zawsze grało się bardzo ciężko i to w czasach, kiedy miała naprawdę bardzo mocny skład. Powiem szczerze, że dla mnie zdecydowanym faworytem tego meczu była Korona, mimo że ostatnio też miała swoje problemy, przegrała przecież wysoko w Sosnowcu. A jednak krakowianie pokazali bardzo dobrą piłkę. Jestem zbudowany tym, co zaprezentowali nie tylko doświadczeni piłkarzy, jak choćby Jakub Błaszczykowski, ale również ci młodsi. Bardzo podobały mi się kontry, organizacja gry. Myślę, że ten mecz, jego wysoki wynik podniósł jeszcze wszystkim ciśnienie przed derbami.
– Wisła w Kielcach z Koroną dobrze zagrała w drugiej linii. Zgodzi się Pan, że duża w tym zasługa nowego piłkarza „Białej Gwiazdy” Vukana Savicevicia, który pierwszy raz miał okazję wystąpić w podstawowym składzie?
– To prawda. Gdy startowała liga, wydawało się, że Wisła najmocniejsza będzie w obronie, gdzie od dłuższego czasu jest stabilizacja, gdzie grają doświadczeni zawodnicy. Różnie to jednak bywa z grą krakowian w defensywie. Są przecież mecze, gdy tracą sporo bramek. W pomocy jest natomiast kilku również doświadczonych zawodników, więc można się było spodziewać, że wcześniej czy później to zacznie się zazębiać. Wejście Savicevicia rzeczywiście pomogło ustabilizować grę tej formacji, bo przy nim również pozostali zawodnicy zaprezentowali się lepiej. Jeśli jakiś znak zapytania był, to związany z grą ataku, a tutaj proszę – Krzysiek Drzazga odpalił na całego tym swoim hat-trickiem. Pokazał, że przy dobrych podaniach potrafi wykorzystać swoją szybkość, spryt pod bramką. A jeszcze niedawno można było usłyszeć na jego temat, że to zawodnik, dla którego ekstraklasa to za wysokie progi. No to ładnie odpowiedział krytykom. Tylko się cieszyć. Nie da się wciąż ukryć, że pola manewru Wisła nie ma jednak zbyt dużego w ataku. Ale przed takim meczem, jak derby, taki wystrzał formy na pewno wzmocni psychicznie nie tylko Drzazgę, ale cały zespół. To oczywiste, że z punktu widzenia Wisły nie mogło się to stać w lepszym momencie niż przed derbami. Tym bardziej, że naprzeciwko stanie zespół, który moim zdaniem pewnie zmierza do pierwszej trójki ekstraklasy. Tam widać, że konsekwentna praca trenera Michała Probierza zaczyna przynosić owoce.
– Seria Cracovii, liczne zwycięstwa, to jak ona gra ostatnio w ekstraklasie zaskakuje Pana?
– Może nie śledzę tego zespołu aż tak dokładnie, żeby dokonać tutaj wnikliwej analizy taktycznej Cracovii, ale trudno nie zauważyć solidnej pracy sztabu trenerskiego z tym zespołem. Tam wytrzymano ciśnienie w trudnych momentach, gdy drużyna grała słabo, przegrywała i była nisko w tabeli. Teraz są efekty tego, że była w klubie cierpliwość. Gra „Pasów” podoba się kibicom, którzy coraz liczniej przychodzą na stadion, co przecież w poprzednich latach nie było wcale standardem przy ul. Kałuży. Tak jak powiedziałem, moim zdaniem Cracovia pewnym krokiem zmierza do pierwszej trójki. Przypomina mi się w tym momencie, jak naśmiewano się z trenera Probierza, gdy mówił, że będzie walczył o mistrzostwo. Jak widać, on lepiej znał potencjał swojego zespołu, a że właściciel Janusz Filipiak wykazał się również konsekwencją i wspomnianą cierpliwością, to może się teraz cieszyć. Cracovia to jest zgrany zespół, w którym jest w mojej ocenie dużo jakości. Jest kręgosłup drużyny, złożony z bardziej doświadczonych zawodników, ale są też młodzi, którzy nie zawodzą. Sztandarowy przykład to Mateusz Wdowiak. I to jest też duży sukces, bo trener Probierz dba o solidną pracę z młodzieżą, często o tym mówi, ale widać też, że nie tylko na słowach się kończy. Wykorzystuje przy tym bardzo solidną pracę trenera Roberta Kasperczyka, który ma dobrą rękę do młodzieży. Robert jeździ, ogląda, podpowiada, gdzie w regionie i nie tylko są talenty. To w przyszłości powinno się przełożyć na to, że tej młodzieży w ekipie Cracovii będzie coraz więcej.
– Jakiego meczu spodziewa się Pan w niedzielę? Takiego, w którym będą przede wszystkim trzeszczały kości, czy może bardziej takiego, w którym obie drużyny skoncentrują się na grze w piłkę?
– Nie ma co liczyć na to, że będzie głaskanie. To są derby! Kości muszą trzeszczeć. Oba zespoły będą zmotywowane na maksa. To dla trenerów jest super sprawa, bo w kwestii motywacji nie muszą robić praktycznie nic. Stawka meczu, jego otoczka sama zmobilizuje zawodników. Może nie ma teraz w obu składach zbyt wielu rodowitych krakowian, tak jak dawniej, gdy większość w Wiśle i Cracovii stanowili chłopcy wychowani na krakowskich osiedlach. To się zmieniło, takie mamy czasy i trzeba to po prostu zaakceptować. Ale jestem również pewien, że każdy z zawodników, którzy grają dzisiaj w obu zespołach, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak ważną sprawą dla wszystkich w Krakowie są derby. Myślę, że przed tym niedzielnym meczem „Pasy” mogą być nawet bardziej umotywowane, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że trzy ostatnie spotkania wygrała Wisła i to dwa razy przy Kałuży. „Biała Gwiazda” jest natomiast zespołem po przejściach, straciła przecież w zimie siedmiu podstawowych piłkarzy. Choć jednak jeszcze przed ostatnią kolejką powiedziałbym, że faworytem jest stabilna Cracovia, to po tym, co stało się w Kielcach, już tak pewny tego nie jestem. Powtórzę jeszcze raz – takie zwycięstwo da przed derbami mnóstwo wiary wiślakom. A pamiętajmy, że to, co w Wiśle w tym momencie wszystkich mocno scala, to świetna atmosfera. Widać, że to jest zespół z prawdziwego zdarzenia. Dlatego nie podejmę się wskazania choćby lekkiego faworyta tych derbów. Szansę oceniam pół na pół. Zadecyduje zapewne dyspozycja dnia.
– Wspomniał Pan o trenerze Michale Probierzu, a ja chciałbym zapytać też o Macieja Stolarczyka. On jesienią musiał mierzyć się z mnóstwem problemów organizacyjnych w klubie, piłkarze miesiącami nie dostawali wypłat. W zimie budował natomiast zespół praktycznie „na kolanie”, a jednak sobie z tym radzi. Jak patrzy Pan z boku na jego pracę, to do jakiego wniosku Pan dochodzi?
– Przed Maciejem Stolarczykiem trzeba chylić czoła, ale nie tylko przed nim. Myślę, że w Wiśle znakomicie dobrany jest cały sztab trenerski. Nie ma w szatni już hiszpańskiej dominacji, jest zupełnie inna atmosfera. Obok Stolarczyka zgromadzili się ludzie, którzy oddawali jako piłkarze i oddają jako trenerzy całe swoje serca temu klubowi. Do tego dochodzi ich fachowa wiedza. Myślę, że to wszystko potrafią docenić piłkarze. Może mało kto o tym wie, ale do mnie docierały takie informacje, że jesienią, gdy zawodnicy nie otrzymywali pensji, pieniądze pożyczał im Maciek Stolarczyk. Tak, żeby mogli popłacić swoje rachunki, zapłacić przedszkole dla dzieci itp. sprawy. Ja myślę, że ta atmosfera, którą Stolarczyk stworzył ze swoimi asystentami to jest coś znacznie cenniejszego niż wszystkie pieniądze świata. One są oczywiście ważne, bo każdy musi z czegoś żyć. Jest jednak wiele przykładów klubów, w których jest wszystko, a nie ma kompletnie atmosfery. Wisła ma natomiast swoje problemy, ale ma wokół siebie świetnych ludzi. To jest jej ogromny kapitał. Gdy po latach prosperity, gdy Bogusław Cupiał stworzył klub rok po roku zdobywający mistrzostwo Polski i płacący wysokie kontrakty, przyszły trudne czasy, właśnie na takim kapitale można budować wiarę, że Wisła wyjdzie na prostą i znów z powodzeniem będzie grała w ekstraklasie o najwyższe cele. Wisła wciąż ma ogromną markę, mnóstwo oddanych kibiców, jest po prostu wielkim klubem w polskich realiach. Jak na dłoni wyszło to w ostatnim trudnym czasie, gdy tak naprawdę zagrożony był byt „Białej Gwiazdy” nie tylko w ekstraklasie, ale w ogóle na piłkarskiej mapie Polski. I proszę sobie w tym miejscu przypomnieć, jak to wyglądało, gdy wcześniej upadały ŁKS, Widzew, czy nawet Ruch Chorzów. Nie było wtedy aż takiego zainteresowania, jak teraz. Wszyscy zmobilizowali się, żeby pomóc Wiśle. To pokazuje też piłkarzom, w jakim klubie grają. Z taką świadomością wychodzi się później na boisko i góry przenosi.
DZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
[img]https://d-pt.ppstatic.pl/quizy/k/r//1/d3/08/5425c0eabce9d_o.jpg[/img]Quiz. Jak dużo wiesz o derbach Krakowa?
[img]https://d-pt.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/0e/67/5c86cf74d1d63_o.jpg?1552338907[/img]TOP 10 derbów Krakowa w XXI wieku
[img]https://d-pt.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/24/06/5c87a35495b17_o.jpg?1552393121”