menu

Podsumowanie 28. kolejki La Liga: Barcelona lepsza w 230. El Clasico

25 marca 2015, 14:36 | Adam Wielgosiński, Jakub Seweryn

Ostatnia marcowa kolejka ligi hiszpańskiej stała przede wszystkim pod znakiem El Clasico, ale warto pamiętać o zaciekłej walce o trzecie miejsce w tabeli, czy też o meczu Villarrealu z Sevillą. Zapraszamy na podsumowanie 28. kolejki La Liga.

Elche – Valencia 0:4 (A. Gomes 44’, Alcacer 57’, Roco-sam. 71’, Otamendi 90+2’) [SKRÓT MECZU]

Podróż po hiszpańskich boiskach zaczynamy w Elche. W piątek byliśmy świadkami derbów wspólnoty autonomicznej Walencja, jednak warto podkreślić, że kibice obu ekip żyją ze sobą w dobrych stosunkach. Pierwsza połowa nie była obfita w emocje. Pierwszą groźniejszą akcję zepsuł Paco Alcacer, który po prostopadłym podaniu od Piattiego minął Przemka Tytonia i strzelał do pustej bramki, ale w ostatniej chwili z linii bramkowej piłkę wybił David Lomban. Następnie Shkodran Mustafi trafił do bramki, lecz gol nie został uznany ze względu na pozycję spaloną zawodnika. Ta kiepska pierwsza część gry zakończyła się trafieniem Andre Gomesa, który dobił piłkę po strzale Sofiane’a Feghoulego.

Ta bramka musiała dodać wiatru w żagle Valencii, ponieważ po przerwie widzieliśmy inną drużynę – grająca szybko, ofensywnie. Efektem była bardzo składne akcja w 57. minucie, który skończyła się wpakowaniem piłki do siatki przez Paco Alcacera. Elche odpowiedziało dryblingiem i mocnym strzałem Jonathasa. W 71. minucie dośrodkowanie z prawej strony boiska zamknął strzałem do bramki Enzo Roco. Nie byłoby w tym nic złego poza faktem, że trafił do swojej siatki. Tuż przed końcowym gwizdkiem wrzutkę z rzutu rożnego na gola zamienił Nico Otamendi i takim sposobem Valencia rozbiła na wyjeździe Elche, i co najważniejsze utrzymała trzecią pozycję w tabeli.

Atletico Madryt – Getafe 2:0 (Torres 3’, Tiago 44’) [SKRÓT MECZU]

Ostatnie trzy mecze Atletico to trzy remisy. Spotkanie z Getafe miało być meczem na przełamanie. W bramce gospodarzy po raz pierwszy w tym sezonie w meczu ligowym stanął Jan Oblak. W 3. minucie również byliśmy świadkami wyjątkowego zdarzenia – Fernando Torres trafiał po raz pierwszy w meczu ligowym po jego wypożyczeniu z AC Milanu. Hiszpan głową pokonał Vicente Guaitę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Koke. Kilka chwil później Koke mógł pokonać byłego golkipera Valencii, aczkolwiek zabrakło mu szczęścia. Po jego strzale piłka trafiła w słupek, później w nogi bramkarza i „zatańczyła” na linii bramkowej, ostatecznie jej nie przekraczając. Znów środkowy pomocnik Atletico jest w roli głównej, lecz tym mowa o jego zmarnowanej okazji. Koke trafił wprost w Guaitę, będąc na piątym metrze od jego bramki. Odpowiedź Getafe na szanse Atleti byłą całkiem niezła. Freddy ograł w polu karnym obrońców Los Rojiblancos jak dzieci, kładąc na ziemię trzech zawodników drużyny Diego Simeone, jednak koniec końców jego strzał został zablokowany. Pod koniec pierwszych 45 minut Tiago podwyższył prowadzenie na 2-0, zamykając wcześniej przedłużone dośrodkowanie.

Druga połowa znacznie odbiegała poziomem i intensywnością gry od pierwszej. Mimo pojawienia się na murawie Antoine’a Griezmanna, Atletico niechętnie parło do przodu. Po przerwie Jan Oblak musiał kilkukrotnie pokazać, na co go stać, jednakże nie były to tak solidne uderzenia, by były golkiper Benfiki musiał skapitulować. Los Cholchoneros bez większych trudów wygrali to spotkanie i nie dali odskoczyć w tabeli wyżej notowanym Nietoperzom.

Rayo Vallecano – Malaga 1:0 (Kakuta 22’) [SKRÓT MECZU]

Rayo wygrało ostatnie trzy mecze u siebie i miał chrapkę na polepszenie passy, tym bardziej że na Vallecas przyjeżdżała Malaga, która ostatnio poza własnym boiskiem przegrała 0-1 z Granadą. Do pierwszego gola nie działo się zbyt wiele, obie ekipy wypracowały sobie po jednej niezbyt groźnej sytuacji. W 22. minucie spokojnie rozegrany atak pozycyjny zakończył się wrzutką lewej flanki, a na długim słupku całą akcje zamykał Gael Kakuta, który głową pokonał Carlosa Kameniego. Malaga mogła wyrównać, jednak fatalnie w polu karnym zachował się Samu Castillejo, który próbował zagłówkowa z piątego metra przed bramką, jednak piłka zleciała mu na kark.

Po zmianie stron Alberto Bueno pokusił się, by jego gol był w gronie kandydatów do bramki kolejki. Strzałem z około trzydziestu metrów napastnik Rayo próbował wpakować piłkę „za kołnierz” Kameniego, jednak portero drużyny z La Rosaleda stał na posterunku i sparował piłkę poza boisko. Prawdę mówiąc, był to jedyny aspekt czysto sportowy, który zapadnie nam w pamięci. No, może jeszcze będziemy pamiętali latającego Manucho. Napastnik Rayo raz po raz wyskakiwał w powietrze, by głową zdobyć bramkę. Aspektem mniej sportowym było wyrzucenie z boiska Angeleriego za zbyt agresywną walkę w powietrzu o górną piłkę.

Levante – Celta Vigo 0:1 (Charles 86’) [SKRÓT MECZU]

Po trzech meczach bez zwycięstwa Celta pragnęła przerwać złą passę na Ciudad de Valencia. Celta, a raczej jej zawodnik, Ruben, zaczęli może nie z wysokiego „c”, ale z niezłego „e”. Świetny drybling Rubena przez połowę boiska zakończył się strzałem wprost w bramkarza, mimo że była to sytuacja sam na sam. Levante postraszyło strzałami z dystansu, ale raczej niecelnymi. W odpowiedzi Orellana również spróbował szczęścia zza pola karnego, jednak trafił w słupek. Ta połowa była niezwykle ostra, gdyż arbiter pokazał aż pięć żółtych kartek i wszystkie ze względu na faul lub niesportowe zachowanie.

Po przerwie długo musieliśmy czekać na groźne okazje. W końcu jedną z nich stworzyła Celta, jednak Orellana, który zamykał akcję z prawej strony boiska, nie trafił do pustej bramki. Riposta Levante była błyskawiczna. Szarża Davida Barrala lewą flanką, podanie wzdłuż linii bramkowej w pole karne, ale nikt nie był po drugiej stronie boiska, by zamknąć to podanie. W końcówce meczu Celta przeprowadziła świetną kombinacyjną akcję, która została zakończona trafieniem Charlesa. Cudownie rozklepana obrona Levante, to trafienie jest silnym kandydatem na gola kolejki.

Granada – Eibar 0:0 [SKRÓT MECZU]

To zdecydowanie antyhit kolejki. W pierwszej połowie Granadę stać było na jeden celny strzał wprost w bramkarza Eibaru oraz na jeden minimalnie niecelny. To wszystko, nic więcej nie działo się w pierwszej części gry. Druga połowa była o wiele lepsza. Na początku John Cordoba był bliski strzelenia otworzenia wyniku, ale zabrakło kilku centymetrów, by piłka wpadła do bramki. Następne minuty to dominacja Granady, jednak później do głosu doszedł Eibar. Końcówka starcia to ponowna przewaga gospodarzy, ale niestety nie dało to efektu w postaci goli.

Athletic Bilbao – Almeria 2:1 (Etxeita 9’, M. Rico 26’ – Balenziaga-sam. 47’) [SKRÓT MECZU]

W znakomitej formie w ostatnich tygodniach znajduje się Athletic Bilbao, który w późny sobotni wieczór odnotował już piąte zwycięstwo z rzędu w Primera Division. Tym razem podopieczni Ernesto Valverde ograli na własnym stadionie słabą Almerię 2:1. Los Leones kapitalnie rozpoczęli to spotkanie, gdyż już w 9. minucie gry stoper Athletiku, Xabier Etxeita, głową po rzucie rożnym zapewnił im prowadzenie. Pierwsza połowa to w ogóle bezsprzeczna dominacja Basków. Kolejny korner już kilka minut później przyniósł potężne uderzenie z woleja Ibaia Gomeza, które ostemplowało tylko poprzeczkę bramki Juliana Cuesty. W 26. minucie było już jednak 2:0 dla gospodarzy, gdy po kiepskim piąstkowaniu golkipera Almerii zza pola karnego przelobował go Mikel Rico, dokumentując olbrzymią przewagę Athletiku. Do przerwy goli dla gospodarzy mogło być więcej, ale w kolejnych okazjach precyzji brakowało wspomnianemu Mikelowi Rico, Ikerowi Muniainowi, Ibaiowi Gomezowi czy też rozgrywającemu świetne zawody Inakiemu Williamsowi.

Druga część spotkania rozpoczęła się za to niespodziewanie, gdyż jedna z niewielu groźnych akcji Almerii do tej pory zakończyła się bardzo przypadkowym trafieniem samobójczym Mikela Balenziagi. To jednak było wszystko, na co tego dnia stać było gości, którzy dodatkowo kończyli ten mecz w dziesiątkę po drugiej żółtej kartce dla Frana Veleza. Athletic bez żadnych problemów dowiózł korzystny dla siebie wynik do ostatniego gwizdka sędziego i zwyciężył 2:1.

Deportivo La Coruna – Espanyol Barcelona 0:0 [SKRÓT MECZU]

Niedzielny mecz na El Riazor był wielkim powrotem na ten obiekt trenera Espanyolu Sergio Gonzaleza, który jako piłkarz spędził w La Coruni dziewięć sezonów, zahaczając o okres pamiętnego SuperDepor, które czarowało na Półwyspie Iberyjskim na przełomie wieków. W niedzielne południe na murawie działo się niezbyt wiele. W pierwszej połowie częściej przy piłce było Deportivo, ale jedyną naprawdę groźną sytuację mieli goście. Najpierw doskonałej okazji nie wykorzystał Salva Sevilla, a po chwili piłka znalazła się w siatce po strzale Caicedo, ale ta akcja została wcześniej przerwana z powodu spalonego.

Po przerwie znowu bliżej strzelenia gola był Espanyol, który na zmarnowane sytuacje stuprocentowe Oriola Riery i Ivana Cavaleiro odpowiedział nieźle rozegranym stałym fragmentem gry, po którym Javi Lopez trafił tylko w poprzeczkę. Na El Riazor ostatecznie miał miejsce sprawiedliwy podział punktów.

Villarreal – Sevilla 0:2 (Coke 49’, Vitolo 65’) [SKRÓT MECZU]

Prawdziwy patent na ogrywanie ekipy Villarreal ma Sevilla, która w ciągu 10 dni po raz trzeci pokonała Żółtą Łódź Podwodną. Po zwycięstwach w obu meczach 1/8 finału Ligi Europy, ekipa Unaia Emery’ego tym razem zwyciężyła w lidze na El Madrigal, w pojedynku o piąte miejsce w tabeli. Spotkanie to rozpoczęło od dominacji Sevilli, ale jeszcze przed przerwą do głosu doszli gospodarze, którzy stworzyli sobie kilka świetnych okazji do zdobycia gola. Płaski strzał Moi Gomeza obronił Sergio Rico, po chwili po uderzeniu Joela Campbella zmierzającą do pustej bramki piłkę wybił Nicolas Pareja, a na koniec po ładnej akcji zespołowej Żółtej Łodzi Podwodnej Gomez huknął z kilku metrów w słupek bramki Andaluzyjczyków.

W drugiej połowie na murawie działo się mniej, ale to właśnie w tej części gry zobaczyliśmy oba gole. Oba dla Sevilli. Już w 49. minucie gry kontratak gości świetnie rozprowadził Diogo Figueiras, a wykończył go precyzyjnym płaskim uderzenie prawy obrońca Sevilli, Coke. Ta bramka zupełnie spuściła z gospodarzy powietrze, a Sevilla wyprowadziła jeszcze jeden cios. W 65. Minucie Banega dośrodkował prosto na nogę wbiegającego w pole karne Vitolo, a świeżo powołany do reprezentacji Hiszpanii zawodnik strzałem z powietrza ustalił wynik meczu na 0:2. Villarreal miało jeszcze szanse na zdobycie bramki kontaktowej, ale Gerard Moreno z kilkunastu metrów trafił tylko w słupek i Sevilla mogła cieszyć się z ważnego zwycięstwa w kontekście walki o czwarte miejsce i grę w eliminacjach Ligi Mistrzów.

Real Sociedad – Cordoba 3:1(Agirretxe 33’, C. Castro 75’, Finnbogason 90+2’ – Andone 12) [SKRÓT MECZU]

Trwa koszmarna passa Cordoby, która już bez zwolnionego Miroslava Djukicia przegrała w niedzielę wieczorem dziewiąte ligowe spotkanie z rzędu. Trudno jednak się temu dziwić, skoro już od szóstej minuty gry beniaminek musiał radzić sobie w dziesiątkę, po tym jak Aleksandar Pantić sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Imanola Agirretxe. Mimo to, ten mecz mógł potoczyć się zupełnie inaczej, bo już kilka minut później to niespodziewanie goście wyszli na prowadzenie po dobrze rozegranym rzucie rożnym i trafieniu głowa Florina Andone. Co więcej, zaskoczeni Baskowie po chwili mogli przegrywać już 0:2, ale ich bramkarz Rulli kapitalnie obronił dwie ‘główki’ z bliskiej odległości Inigo Lopeza. W tym momencie nareszcie przebudzili się gospodarze, co przyniosło w 33. minucie gry wyrównującego gola Imanola Agirretxe, który tylko sobie znanym sposobem pokonał głową Juana Carlosa. Ekipa Davida Moyesa nie potrafiła jednak przejąć kontroli nad tym spotkaniem i na Anoeta do przerwy trwała wymiana ciosów. Piękne uderzenie z dystansu Bebe trafiło w poprzeczkę bramki Realu, a w odpowiedzi potężny strzał zza pola karnego Zalduy ostemplował słupek bramki Juana Carlosa.

Osłabiona Cordoba posypała się dopiero w ostatnim kwadransie gry. Zanim to jednak nastąpiło, na boisku w zespole gospodarzy pojawił się wracający po kontuzji Meksykanin Carlos Vela, a niedługo po tym Real Sociedad uratował raz jeszcze Geronimo Rulli, wygrywając pojedynek z rozpędzonym Bebe. Co gorsza dla beniaminka, po tej sytuacji Baskowie zdołali wyprowadzić kontratak, który na gola na 2:1 zamienił Chory Castro. Po tym ciosie goście już nie zdołali się pozbierać. Z boiska wyleciał kolejny obrońca Cordoby Inigo Lopez, a już w doliczonym czasie gry rezerwowy Alfred Finnbogason po kontrataku przypieczętował zwycięstwo Realu Sociedad 3:1. Po szalonym spotkaniu Cordoba zanotowała kolejną porażkę, a w dodatku kończyła mecz w ósemkę, bo tuż przed ostatnim gwizdkiem arbitra czerwoną kartkę obejrzał także Pinillos. Ligowa sytuacja drużyny z Estadio Nuevo Arcangel jest już doprawdy tragiczna.

FC BARCELONA – REAL MADRYT 2:1 (Mathieu 19’, L. Suarez 56’ – C. Ronaldo 31’) [SKRÓT MECZU]

Na koniec tej serii spotkań pozostał wielki hit. 230. El Clasico na Camp Nou, które miało określić nam głównego faworyta do zdobycia mistrzostwa Hiszpanii. Niespełna 99 tysięcy kibiców zobaczyło bardzo nietypowe spotkanie. W pierwszej połowie dość niespodziewanie dominował Real Madryt, który stworzył sobie na początku dwie dobre okazje do zdobycia bramki. Z bliskiej odległości w poprzeczkę trafił Cristiano Ronaldo, a po indywidualnej akcji obok bramki uderzył Isco. Real gola nie strzelił, więc strzeliła go Barcelona. W 19. minucie gry znakomite dośrodkowanie z rzutu wolnego Leo Messiego na bramkę zamienił głową Jeremy Mathieu. Duet stoperów Pique – Mathieu był najsilniejszym punktem Barcy w tym meczu, ale nawet on nie był w stanie zatrzymać natarcia Los Blancos. O tym za chwilę, bo punktem zwrotnym tego meczu była 30. minuta gry, kiedy to Brazylijczyk Neymar fatalnie skiksował będą z piłką tuż przed bramką niemalże bezradnego Casillasa. Co więcej, po chwili, bo tak naprawdę po 20 sekundach gry, szybka akcja Realu Madryt i wspaniała asysta piętą Karima Benzemy pozwoliła Cristiano Ronaldo wyjść sam na sam z Claudio Bravo i pokonać chilijskiego bramkarza. Zamiast 2:0 zrobiło się 1:1, a przed przerwą Real miał jeszcze sporo okazji do zdobycia prowadzenia. Raz się to nawet Królewskim udało, ale sędzia Mateu Lahoz słusznie anulował trafienie Garetha Bale’a z powodu pozycji spalonej asystującego Walijczykowi Ronaldo.

Real pudłował niemiłosiernie. Bale przestrzelił idealną okazję tuż przed przerwą, a już po wznowieniu gry w drugiej połowie doskonałej sytuacji nie wykorzystał Karim Benzema, który przegrał pojedynek z Bravo. Po naprawdę znakomitych 55 minutach w wykonaniu ekipy Ancelottiego stało się coś, co trudno racjonalnie wytłumaczyć. Spowodowała to bramka Luisa Suareza, który dostał znakomitą długą piłkę od Daniego Alvesa i pomimo nacisków Pepe zdołał płaskim strzałem pokonać Ikera Casillasa. Niespodziewanie to Barca wyszła raz jeszcze na prowadzenie, a ten gol ‘załamał’ Królewskich, którzy od tego momentu byli dla Katalończyków tłem. Podopieczni Luisa Enrique zaczęli gnieść rywala i tworzyć sobie kolejne doskonałe okazje do powiększenia przewagi. Te jednak niemiłosiernie marnowali Neymar (kilkakrotnie), Jordi Alba czy Leo Messi. Ostatecznie jednak ten mecz zakończył się arcyważnym triumfem FC Barcelony 2:1, która obecnie ma już cztery punkty przewagi nad swoim odwiecznym rywalem i zrobiła ważny krok w kierunku zdobycia tytułu mistrzowskiego.

Statystyki kolejki

Strzelono 20 goli.
Pokazano 66 żółtych i 5 czerwonych kartek.
Na trybunach zasiadło 286 tysięcy widzów (28,6 tys. na mecz).

Jedenastka kolejki: Rulli (R. Sociedad) – Coke (Sevilla), Pique (Barcelona), Mathieu (Barcelona) – Vitolo (Sevilla), A. Gomes (Valencia), Koke (Atletico), Bueno (Rayo) – Williams (Athletic), Suarez (Barcelona), Nolito (Celta)

Rezerwowi: Bravo (Barcelona), Alba (Barcelona), Otamendi (Valencia), Modrić (Real), Castro (R. Sociedad), Benzema (Real M.), Torres (Atletico).

Piłkarz kolejki: Gerard Pique (Barcelona)

Prawdopodobnie najlepszy piłkarz Barcelony w El Clasico. W defensywie był praktycznie nie do przejścia dla piłkarzy Carlo Ancelottiego.

Cienias kolejki: Gareth Bale (Real Madryt)

Jak to możliwe, że ofensywny piłkarz drużyny przegrywającej przez pół godziny jest dwa razy przy piłce? O to należy spytać Walijczyka, który wraz z bramką Luisa Suareza w El Clasico zupełnie zniknął z pola gry.

Gol kolejki: trafienie Cristiano Ronaldo w El Clasico

Oczywiście nie sam strzał Portugalczyka chcemy tu wyróżnić, ale kapitalną asystę piętą Karima Benzemy, którą Francuz zwiódł całą defensywę Blaugrany. Piłkarskie delicje.

Pozytywne wyróżnienie kolejki:Rayo Vallecano

Malaga potrafiła w tym sezonie dwukrotnie zabrać punkty Barcelonie. Jednak na Vallecas nie byli w stanie wytrzymać naporu Rayo. Ekipa Paco Jemeza jak zawsze grała ofensywnie i mogła to spotkanie wygrać większą różnicą goli.

Negatywne wyróżnienie kolejki:Villarreal

Przed sezonem Giovani dos Santos zapewniał, że Villarreal będzie walczył z najlepszymi. Cóż, najpierw muszą zacząć od wygrywania z bezpośrednimi przeciwnikami w walce o Ligę Mistrzów. Ostatnie trzy mecze Villarrealu z Sevillą: trzy porażki.

Tabela La Liga po 28. kolejce

Barcelona 68 punktów, bramki 80-17
Real Madryt 64, 79-26
Valencia 60, 62-22
Atletico 59, 53-23
Sevilla 55, 51-33
(…)
Deportivo 26, 23-44
Almeria 25, 23-42
Levante 25, 23-52
Granada 23, 18-43
Cordoba 18, 20-46

Terminarz 29. kolejki (3-6.04):

Eibar – Rayo (piątek, godzina 20:45)
Sevilla – Athletic (sobota, 16)
Cordoba – Atletico (sb, 18)
Almeria – Levante (sb, 20)
Malaga – R. Sociedad (sb, 22)
Real Madryt – Granada (niedziela, 12)
Valencia – Villarreal (nd, 17)
Getafe – Deportivo (nd, 19)
Celta – Barcelona (nd, 21)
Espanyol – Elche (poniedziałek, 20)

Klasyfikacja strzelców:

Messi (Barcelona) – 32 gole
C. Ronaldo (Real M.) - 31
Neymar (Barcelona) – 17
Bacca (Sevilla) – 16
Bueno (Rayo) - 15
Griezmann (Atletico) – 14
Benzema (Real M.) - 13
Mandzukić (Atletico), Vietto (Villarreal), Bale (Real M.) - 12


Polecamy